Obywatel Gie Żet: Morawiecki a Truskolaski

Boli słuchać utyskiwań wyłącznie na rząd. Szczerze współczuję władzom krajowym, bo nagle wszystko i wszyscy zwalili się im na barki, wyciągają ręce i każą sobie pomagać.

Wyjaśnijmy pokrótce, gdzie pojawiają się niedomówienia w związku z problemami biznesu. Otóż udział gminy i powiatu w podatku dochodowym od osób fizycznych, czyli od pracowników, od samozatrudnionych oraz od firm działających pod szyldem własnym szefa (nie spółek akcyjnych, jawnych, komandytowych i nie z ograniczoną odpowiedzialnością), udział wynosi blisko 50%. Połowę bierze Państwo, a połowę samorząd taki jak Białystok (miasto na prawach powiatu). Zarówno rząd, jak i samorząd żyją po równo z dochodów większości z nas. Wyjaśnijcie proszę, skąd bierze się tak silnie oczekiwanie pomocy od Państwa, które jest lepiej czy gorzej, ale realizowane, a tak pobłażliwie podchodzi do niemal zupełnej bierności samorządów. Obie struktury dostają od małych firm i pracowników po równo!

W roku 2020 współczynnik z punktu 1 jest inny i wynosi dokładnie 0,3816. Białystok dostaje pieniądze z obu punktów czyli blisko 50% podatku dochodowego od osób fizycznych (czyli także większości firm)

Pojadę personalnie. Morawiecki zaproponował pierwszą wersję „tarczy antykryzysowej”, która była chodzącą deformacją, gniotem, który mógłby przetrwać wyłącznie pod kroplówką i zaintubowany, nie mając żadnej siły stać na nogach, nie mówiąc o działaniu. Ale co wersja to była poprawa, poprawa, poprawa, zapewne pod naporem argumentów przedsiębiorców, i niektóre z obecnych regulacji mają naprawdę sens. Mogą część firm uratować. Jak bym nie nie lubił rządu, to nie mogę zaprzeczyć, że tam coś się robi.

Truskolaski zabunkrował się w tym czasie w pałacyku gościnnym i urządza podcasty z przesłaniem „to nie nasza wina, to wina rządu”. Na pytania o wydanie złotówki na przedsiębiorców, o pilne podjęcie uchwał oszczędnościowych, o obniżenie pensji sobie i pracownikom zachowuje się jak mokry piskorz, wije się, kręci, pręży w tę i tamtą stronę, żeby po kilku zwinnych ruchach uciec. Rada Miasta Białegostoku w momencie, kiedy oczekiwałem RADYKALNEGO przeredagowania budżetu pod kątem zaczynającej się fali bankructw, zajmowała się bezdomnymi kotami i zupełnie niczym, co miałoby pomóc mieszkańcom (chyba że otyłym, bo zmiany w budżecie były poczynione, między innymi zaktualizowano pieniądze dla kwadransowych grubasów). „Ciągle jesteśmy na posterunku” – mówi jutuber z pałacyku gościnnego, co jest oczywiste, bo uczelnie są pozamykane, a więc druga fucha zdechła i teraz to nawet z nudów może pracować jako prezydent.

Jedyne co zrobił Truskolaski dla przedsiębiorców, to odroczył płatność czynszów od lokali wynajmowanych przez Miasto na cele biznesowe. Teraz firmy mogą, uwaga! zapłacić czynsz za marzec aż do 21 kwietnia – oto cała treść zarządzenia. Decyzja obowiązuje od 19 marca. Jest to okruszek tego, co zapewniała pierwsza, pokręcona jak Grupa Laokoona „tarcza antykryzysowa” Morawieckiego.

Rząd i samorząd są opłacane przez zwykłych pracowników i małe firmy po równo. Nieustannie, bez wytchnienia dajemy kasę na pensje, filtry do automatów kawowych, nierzadko sponsorujemy skończone debilizmy, która służą wyłącznie do budowania wizerunku, a ostatecznie wygrywania wyborów (np. Park Naukow-Technologiczny, paralotnisko, sondażowe badanie poparcia politycznego, butelkomaty). Teraz, kiedy część z nas znalazła się w trudnym położeniu, przyzwoitość nakazywałaby solidarność, zaciśnięcie pasa, niezwłoczną gotowość odwdzięczenia się za filtry do kawiarek i wyciągnięcie pomocnej dłoni.

Niestety, samorząd białostocki od lat, od okropnie długich lat daje się opisać krótko – mobilizacja, kiedy jemu coś trzeba i paraliżująca niemoc, kiedy czegoś się od niego oczekuje. Strasznie mądrzy znajdują się w nim tylko na okoliczność otrzymywania pieniędzy, dotacji, subwencji, które można nie-zarobić i wydać. Tylko wtedy mądrych jest na pęczki. Teraz wszyscy mądrzy pozwijali się w kulki i ograniczają do cichutkiego skamlania.

(Obywatel Gie Żet)