Reklama

Obywatel Gie Żet: Polityczni domokrążcy



Metodą używaną coraz częściej przez kandydatów przed wyborami jest chodzenie po domach wyborców. Da się to zrobić przed lokalnymi elekcjami, bo i kilka popołudni wystarczy, żeby roznieść osobiście ulotki i przedstawić mieszkańcom swego okręgu.

Z tego co obserwuję, tam gdzie kandydat zdecydował się na swoistą kolędę i nie miał tak samo działającej konkurencji, tam zyskiwał większe poparcie. Ponieważ sława metody dzięki temu zapewne się rozprzestrzeni i zostanie wpisana do kanonu obowiązkowych chwytów wraz z bilbordami, za jakiś czas możemy mieć nowy kłopot – jak opędzić się od polityków.

Na początku, wraz ze wzrostem uciążliwości, coraz częściej odwiedzający będą wsłuchiwali się w dobiegający przez drzwi szept „ciszej, to sobie pójdzie”. Następnie dowiedzą się, już nie przez jakąkolwiek przeszkodę, że nieładnie tak nachodzić. Gdyby nie byli zbyt wysportowani, zostaną dopędzeni i jeszcze raz się dowiedzą i opuszczą budynek z ustami pełnymi ulotek. Wszak jest spora szansa trafienia na politycznego oponenta, który na dodatek coś trenuje. Na koniec powstanie wielki ruch społeczny, profile na Facebuku i hasła aktywistów do ratowania swobody zamieszkiwania, prywatności i prawa do chodzenia bez strachu wieczorem po domu w samych majtkach. Ostatecznie jakaś partia, pewna już swych wyników, po wielkim szumie w mediach przypisze sobie w końcu zasługę wprowadzenia ustawowego zakazu, uwalniającego obywateli od stresującego widma podejmowania w swych progach obcych osób, choćby i z naklejonymi uśmiechami i w naciągany sposób eleganckich. Zanim się tak jednak stanie, przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Nieco trudniej przeprowadzić włóczęgę przy wyborach parlamentarnych (większy do obskoczenia teren). Te mamy niebawem. Ale zaraz komitety wyszkolą pomagierów i całymi zastępami atakować zaczną osiedla. Zabezpieczając się zawczasu, podsuwam producentom szyldów pomysł na biznes. Wprowadźcie do oferty nowe wzory. „Zakaz agitowania”, „kandydatom dziękujemy”, „nie głosuję na natręta”, czy „tu se zapukaj” (z rysunkiem ludzika, który palec wskazujący ma przysunięty do głowy).

Poważniejsza konkluzja jest następująca. Czy kiedyś dożyjemy takich czasów i takiej powszechnej świadomości, że władze wybierać będziemy na podstawie wyłącznie zasług i programów, a nie plakatów, ulotek i krótkotrwałego, pustego, robionego sztucznie szumu?

(Grzegorz Żochowski/ Obywatel Gie Żet/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do