Reklama

Obywatel Gie Żet: Przedreferendalne przygotowanie



Zbliża się referendum, a zapewne niewielu podjęło trud, żeby przebadać, czego ma dotyczyć głosowanie. Tymczasem jednomandatowe okręgi wyborcze do Sejmu – jeden z tematów najistotniejszych, jak się okazuje dla funkcjonowania państwa, skoro znalazł się wśród pytań – w koncepcji, którą wspiera Paweł Kukiz, zawierają szereg postulatów. Nie tylko sam sposób liczenia głosów. Jednym z podstawowych jest uwolnienie list wyborczych – każdy mógłby się na nich znaleźć. Bez organizacyjnego zaplecza, bez kumoterstwa, bez trudności (także bez predyspozycji). Atrakcyjna perspektywa?

Łatwość zapisania się do kandydowania byłaby jednak tylko pacyfikatorem nastrojów (skutecznym wobec niewielkich grup). Zawsze będzie malkontentom można wypomnieć, że jak coś im nie pasuje, niech startują, a społeczeństwo zadecyduje, na ile popiera ich pomysły. Ci zaś, po jednorazowej próbie wpadną w zasłużone przygnębienie z powodu przegranej i z apatią, ale już bez rewolucyjnej agresji będą mamrotać pod nosami na czym świat stoi. Rzeczywistość wyborcza niestety z reguły nie promuje indywidualnych koncepcji, tylko szyldy. Na zmianę w tej kwestii liczyć nie należy. Zwolennicy JOW-ów, którzy nastawiają się na zmiany przy sterach, będą rozczarowani, że nie są tak przebojowi jak im się wydawało. Tłumacząc prościej – w JOW‑ach każdy może się ubiegać, ale i tak, ze średniostatystyczną dokładnością wygrają ci sami co teraz.

Chociaż nie, nie do końca. Z zasady JOW-y mają premiować jednostki popularne na terenie danego okręgu. I czy będą to zawsze społecznicy, liderzy partyjni, działacze społeczni? Niekoniecznie. Mi się wydaje, że JOW-y szalę szans przesuwają na stronę dziennikarzy, sportowców, aktorów,… piosenkarzy. Bij, zabij, nie mogę opędzić się od myśli, że w naszym mieście posłem zostałby (gdyby zechciał) redaktor TV Białystok, pan Mariusz Rytel. Umie się zachować, ma podstawy merytoryczne i jest znany białostoczanom bardziej niż radni. W sumie w tym wypadku nie najgorzej byśmy trafili.

Ale dla naszego regionu jednomandatowość może mieć wyjątkowo złe skutki. Im jakieś środowisko liczy mniej niż 50% obywateli, tym miałoby trudniej z wprowadzeniem kogoś do parlamentu. I niech w każdym okręgu będzie ich 40%, to w rezultacie mogą nie mieć żadnego reprezentanta. W domyśle chodzi oczywiście o osoby prawosławne, mniejszości białoruską, ukraińską itp. Jest szansa, że znajdą się w cieniu władzy, bez nawet honorowej, symbolicznej obecności w Sejmie.

Samo referendum (te aktualne) uważam za idiotyzm. Odruch paniki prezydenta Komorowskiego w obliczu klęski. Ludzka emocja, za którą zapłacimy, bo komuś nie starczyło odwagi, żeby się wycofać z raz wypowiedzianej i podpisanej głupoty. Pisałem już o astronomicznie debilnym pytaniu o to, czy jesteśmy za interpretowaniem prawa podatkowego w sytuacjach wątpliwych na naszą (szarych obywateli) korzyść. Jakiej żesz spodziewa się on odpowiedzi, żeby na tę okoliczność referenda robić?!

Dorosłem niniejszym do świadomego zignorowania głosowania. Oddanie pustej lub pobazgranej w karykatury polityków karty nie powie inicjatorowi, że postąpił w sposób żałosny i bezsensowny. A to właśnie chcę mu przekazać, na wypadek gdyby nie czytał mojego bloga.

(Grzegorz Żochowski/ Obywatel Gie Żet/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do