Obywatel Gie Żet: Wielki hit komunikacji miejskiej!

Białostocka Komunikacja Miejska z miejsca przystąpiła do przygotowań do podwyżek cen biletów, zanim cokolwiek uchwalono. Równocześnie z publiczną zapowiedzią aktualizacji opłat przez białostocki magistrat, do autobusów wróciły momentalnie, jak na pstryknięcie palcami, plakaty „Szalbierstwo”, podpisane między innymi przez Policję. Opowiadają one, jak łatwo trafić do więzienia i zmarnować życie, jeśli nie płaci się za przejazd środkami transportu publicznego, tylko jeździ na gapę.

Groźny ton przesłania współgrać ma niechybnie z solennym postanowieniem władz, żeby zmniejszyć deficyt BKM. Ponoć na przystankach końcowych montowane są też dyby dla niewypłacalnych pasażerów-cwaniaków, których – jak się okazało – jest spora liczba, a dług jeszcze sporszy. Zastraszanie bez dwóch zdań przyczyni się do poprawy płynności w kasie i jest dobrym sposobem na popularyzację wspólnego poruszania się po mieście.

W zbiorowym larum nad sytuacją finansową transportu miejskiego głos zabierają już najmniej oczywiste osoby, posiadające szereg marzeń i wierszy w głowie, za to kompletnie wyzute z racjonalnego podejścia i wiedzy. Teraz każdy ma szansę wypowiedzieć się, otoczony zasłoną dymną ignorancji. Nic nikomu nie grozi, nawet gdyby palnął coś kardynalnie głupiego. Wyróżniał się nie będzie.

Radny Dębowski na ten przykład podczas jednej ze stójek na ulicach, tych, na które wabi się znudzonych dziennikarzy, rzekł był, że bilety 20-minutowe – których wszak czuje się ojcem chrzestnym po kądzieli – są „totalnym hitem” i żąda nie usuwania z cennika. Dobrze wie, my również wiemy, że jeśli radny Dębowski czegoś chce i okaże determinację, tym bardziej motywuje prezydenta, żeby doprowadził do stanu najdoskonalej przeciwnego. Zatem nie zależy mu tak naprawdę na przywróceniu biletu, bo gdyby tak było, siedziałby cicho i wykupił w sekrecie mszę w tej intencji. Wynika stąd, że stanął przed kamerami, żeby pogadać. Najwyraźniej w przekonaniu, że posiada przemyślenia o szlachetniejszej naturze, którymi warto wzbogacić społeczeństwo. Cóż, dziękujemy.

Wracając do „hitu”. W 2018 roku biletów 20-minutowych sprzedano ok. 2,7 mln sztuk, a wliczając wszystkie nowe wówczas czasówki było to niemal 2,9 mln sztuk. Niemało! – pomyślał radny Dębowski z podziwem. Usilnie nie chciał zauważyć, że równocześnie sprzedaż innych typów biletów papierkowych spadła o 3,25 mln sztuk. Przypomnę: zdecydowano żeby normalny bilet 20-minutowy był tańszy od jednoprzejazdowego o 80 groszy! Zatem ci sami pasażerowie zamiast kupować droższy, przesiedli się na tańszy – naturalne, że nie ma co płacić więcej, jak można mniej. A tak poza tym liczba przewiezionych pasażerów zmalała o 4,6 mln, nie spadła liczba rejestrowanych pojazdów osobowych, nie osiągnięto ŻADNYCH pozytywnych efektów transportowych, klimatycznych, czystości powietrza, finansowych… no żadnych!

Radny przewróciłby się pewnie z zachwytu, gdyby na którejś sesji zaproponowano uruchomienie biletu Dębowskiego za 30 groszy sztuka. To by dopiero był hit! Nikt nie kupowałby innych. Liczba pasażerów tradycyjnie o kilka procent w dół, ale z to jaki popyt na model!

(Obywatel Gie Żet)