Sprawa studenta Wyższej Szkoły Administracji Publicznej w Białymstoku, który kupił pracę licencjacką nie milknie. Jednak wcale nie jest to odosobniony przypadek. Raczej można śmiało powiedzieć, że to złapany przykład tego, co od dawna ma miejsce i nie tylko na tej uczelni.
Sąd Rejonowy w Białymstoku, uznał że student dopuścił się jedynie występku. W związku z tym postawiono mu zarzut kradzieży własności intelektualnej. Do tego wkrótce jednak doszedł zarzut kolejny. Prokuratura uznała, że skoro student przedstawił pracę, której nie napisał, to chciał w ten sposób zdobyć dyplom ukończenia uczelni, co również stoi w sprzeczności z prawem. Jednak wcale nie jest to odosobniony przypadek.
- Takie rzeczy są praktycznie na porządku dziennym – mówi nam student innej białostockiej uczelni. – Na moim kierunku mało kto pisze sam pracę, nawet na głupie zaliczenie. Ogłoszeń w internecie jest dużo. A pracę licencjacką można sobie zamówić już nawet za 1000 zł w zależności od poziomu trudności.
Trudno posądzać tego młodego człowieka o to, że mówi nieprawdę, ponieważ udało się nam dotrzeć również do osoby, która pisze takie prace na zamówienie. Utrzymuje się obecnie wyłącznie z takiej działalności.
- Powiem tylko tyle. Studenci dziś są strasznie leniwi i nawet często nie chce im się podać źródeł i samemu trzeba szukać. Udało mi się obronić kilka dyplomów na Uniwersytecie, Politechnice, że o prywatnych uczelniach nie wspomnę – komentuje anonimowo osoba parająca się pisaniem na zlecenie.
Osoba ta nie ogłasza się w internecie. Działa raczej przez polecenie. Jedni polecają innym i tak biznes kręci się w najlepsze od 3 lat. Jak nam powiedziała, napisała w tym czasie około 40 różnych prac, nie tylko licencjackich lub magisterskich, ale także mniejszych, które były potrzebne do zaliczenia semestru.
- Nie mam czasu siedzieć w książkach i pisać, bo pracuję – mówi studentka kolejnej białostockiej uczelni. – Na razie jeszcze daję radę, ale jeśli nie będę się wyrabiała w czasie, kto wie czy też nie poszukam kogoś, kto mi taką pracę napisze za pieniądze.
Tymczasem sąd ponownie rozpatrzy sprawę Adama S., który kupił swoją pracę licencjacką przez internet. Wyrok w tej sprawie może dać wskazówkę wielu osobom, które dziś zastanawiają się jeszcze czy warto jest się narażać korzystając z podobnych rozwiązań, czy jednak lepiej pozostać uczciwym i na dyplom zapracować samodzielnie.
Komentarze opinie