Reklama

Przemierza Polskę na rowerze, by pomóc ciężko chorej Edycie. Jest zachwycony naszym regionem

Dariusz Biesalski, nauczyciel wychowania fizycznego, okrąża Polskę. Po to, by pomóc swojej sąsiadce, chorującej na mukowiscydozę. Kondycyjnie wytrzymuje, śpi, gdzie się da, czasem w szczerym polu, bo cel jest najważniejszy. Chce zebrać 100 tysięcy złotych. czyli miesięczny koszt leczenia Edyty. Obecnie przejeżdżą przez Podlasie. Jeżeli chcecie - dołączcie, na dzień, dwa, albo i choć i na kilka godzin.

Postanowił w dobroczynnym celu objechać Polskę wzdłuż jej granic. "Darowerem" - tak nazwał tę akcję. Chce pokonać łącznie 3 500 tys. kilometrów i większość trasy ma już za sobą. Białystok był jednym z przelotowych punktów 30 lipca. O nasze miasto zahaczył jadąc z Moniek do Bielska Podlaskiego. Zbiera pieniądze na pomoc w leczeniu chorej na mukowiscydozę Edyty.

Mam 53 lata. Z zawodu jestem nauczycielem, od lat pasjonuję się turystyką rowerową - mówi Dariusz Biesalski. - 1 lipca ruszyłem z wyprawą dookoła Polski. Przez cały lipiec jestem w trasie. Mam do pokonania około 3 500 kilometrów rowerem. Wyzwanie nie lada, ale i cel wyprawy postawiłem sobie szczytny, bowiem podróży towarzyszy zbiórka pieniędzy dla chorej Edyty. Moja sąsiadka, przez tzw. miedzę, choruje na mukowiscydozę. W ostatnim czasie choroba nasiliła się i wyniszcza organizm, w tym płuca, których wydolność na chwilę obecną wynosi zaledwie 20 procent. Pojawiła się szansa - jest lek, który hamuje objawy choroby, poprawia komfort życia. Niestety, nie jest w kraju refundowany, a roczna kuracja to koszt ponad 1,2 mln zł. Podczas przejazdu dookoła Polski towarzyszy mi e-skarbonka: siepomaga.pl/darowerem, do której można wpłacać pieniądze na leczenie Edyty. Oprócz tego pozyskuję je też z np. licytacji koszulek z logiem wyprawy.

Pochodzi z niewielkiej miejscowości pod Płońskiem w województwie mazowieckim - Baboszewo. Wystartował z Chełma.

Trasa dookoła Polski to takie moje marzenie sprzed kilku lat. Postanowiłem to w końcu zrealizować, a moją decyzję przyspieszyła choroba mojej sąsiadki. I tę wyprawę postanowiłem połączyć ze zbiórką na pozyskiwanie środków na jej leczenie - wyjaśnia Darek.

Przed nim jeszcze tylko około 300 kilometrów. Jak stwierdza, nie przygotowywał się specjalnie do tej wyprawy, ponieważ na rowerze jeździ przez cały rok. Aczkolwiek jedna z płońskich firm, gdy dowiedziała się o wyzwaniu, pomogła w przygotowywaniu się do zajęć - Dariusz mógł korzystać z rozmaitych zajęć w klubie.

Śpię różnie - odpowiada na pytanie o noclegi w trasie. - Jak są możliwości, to pod dachem, nierzadko jestem zapraszany do domów czy jakichś pensjonatów. Ale zdarza się też na dziko, po prostu - gdzieś w krzakach.

O kolejnych wyprawach na razie nie myśli, ale przyznaje, że kolega próbuje go wyciągnąć w Bieszczady.

A Podlasie?

Ten region to magia i wspaniali ludzie - podsumowuje Dariusz.

(Piotr Walczak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do