Kto zamiast miejsca parkingowego w centrum musiał szukać sklepu z kartami parkingowymi, ten wie, że białostocki system płatnego parkowania jest felerny. A kto korzystał choćby z "empeków" w stolicy, łatwo sobie wyobrazi co można przenieść z stamtąd do naszego miasta.
Poszukiwanie miejsca w Białymstoku, w którym kupi się kartę do parkowania to loteria połączona z wyścigiem na czasem. Jeżeli nie trafimy do właściwego sklepu i nie wrócimy do auta w ok. 10 minut, możemy się liczyć z mandatem.
Parkomaty na parkingach
- Kiedyś jak na spotkania z inwestorami umawiałem się w centrum miasta, to oni często się spóźniali nawet po pół godziny, bo nie mogli kupić karty parkingowej. Teraz im od razu dopisuję w mailu, że ja będę miał karty i by się nie martwili - mówi Robert Żyliński, kandydat na prezydenta Białegostoku.
Jednak szczytem bezmyślności jest brak możliwości kupna takich kart w miejskich punktach BKM czy to na ul. Lipowej, czy w przejściu podziemnym pod al. Piłsudskiego.
- Zbudujmy sieć parkomatów - proponuje Żyliński. - Zacznijmy od najważniejszych parkingów w centrum i niech potem sieć się rozrasta. Niech parkowanie będzie normalne jak w innych miastach.
Bilet z internetu i na czas
Nowoczesne autobusy, automatyczne kasowniki, tylko bilety zostały w innowacyjnym dołku. Bilet miesięczny szybciej kupi się w tradycyjnym punkcie, niż przez internet. W pierwszym przypadku jest to od ręki, w drugim zajmie to jeden dzień, a czasami nawet trzy!
- Naszej komunikacji potrzebny jest nowoczesny internetowy system dystrybucji biletów uwzględniający natychmiastowe płatności. Tak jak podczas zakupów w sieci, potwierdzenie transakcji powinno być po kilku minutach. Wiele miast korzysta z takich systemów, a pasażerowie je bardzo chwalą - dodaje Żyliński.
Sprawna internetowa dystrybucja ułatwi życie tym wszystkim, którzy nie mają jak skorzystać ze stacjonarnych punktów sprzedaży biletów. W mieście powinna też powstać sieć biletomatów. Działających przez całą dobę urządzeń, w których kupi się bilet jednorazowy, doładuje eportmonetkę, czy kupi bilet okresowy. A płatność wykona się gotówką lub kartą. Wzorem niech będą warszawskie biletomaty.
Wartym wprowadzenia są bilety jednorazowe, czasowe z możliwością przesiadek. Czy będą to bilety: 20minutowe i 40minutowe, czy 30minutowe, 60minutowe i 120minutowe o tym można dyskutować. Ale nie o sensie ich wprowadzenia.
- Ktoś jedzie do pracy, szkoły, odprowadza dziecko do przedszkola, na chwilę wysiada z autobusu załatwia sprawę, a potem wsiada do innego i jedzie dalej. To ogromna wygoda dla pasażera, a nasze elektroniczne kasowniki w autobusach poradzą sobie z tymi biletami - tłumaczy Żyliński.
Robert Żyliński proponuje - Usuńmy biletowe potworki
- Bilet 3dniowy weekendowy wymyślony dla studentów zaocznych. A dlaczego nie dla innych pasażerów? Niech będzie on zwyczajnie 3dniowy. Skorzystają z niego wszyscy, który mają do załatwienia kilka spraw w mieście, albo parę razy muszą pojechać do lekarza.
- Bilet 60 minutowy bez możliwości przesiadki, kupowany u kierowcy usuńmy z niego zakaz przesiadek i może się okazać, ze będzie to najpopularniejszy bilet w mieście.
- Bilet 30dniowy droższy niż miesięczny dlaczego karze się tych, którzy sami chcą wybrać datę rozpoczęcia ważności swojego biletu? To tacy sami pasażerowie jak inni.
- Równouprawnienie dla posiadaczy kart imiennych dlaczego ich właściciele skazani są tylko na bilety miesięczne i 3miesieczne, a nie mogą kupić dekadówki? Mieszkańcy mają urlopy, uczniowie i studenci święta, ferie, wakacje. Nie zawsze trzeba kupować bilet miesięczny. Dekadówki dostępne są tylko dla kart na okaziciela.
Komentarze opinie