Komisja Ligi Ekstraklasy dzisiaj (4 października) podejmie decyzję w sprawie niewpuszczenia kibiców Legii na mecz z Jagiellonią. Spotkanie odbyło się 24 września, a fani ze stolicy nie zostali wpuszczeni na trybuny, bo doszło do konfliktu z ochroną kontrolującą sektorówki i flagi wnoszone na stadion. Ostatecznie kibice Legii opuścili stadion (razem z tymi, którzy wcześniej przeszli kontrolę i już zajęli miejsce na trybunach). Sprawa ma nieoczekiwanie humorystyczne akcenty.
Komisja Ligi Ekstraklasy SA przed tygodniem zajmowała się sprawą zachowania kibiców żółto-czerwonych podczas meczu. Jaga została ukarana kwotą 30 tysięcy złotych za wywieszenie na trybunach transparentu o wulgarnej treści oraz rzucenie butelkę w kierunku piłkarza gości. Sumę 30 tysięcy złotych daje 20 000 za ekscesy 24 października, a 10 000 to odwieszona kara z poprzedniego sezonu.
Przed tygodniem białostocki klub zapoznał się z oświadczeniem działaczy stołecznej Legii. W skardze skierowanej do Komisji Ligi warszawscy działacze twierdzą m. in., że kibice Legii czuli się steroryzowani i zastraszani przez białostocką ochronę. Stadion Miejski zaś opuścili, bo czuli zagrożenie ze strony pracowników ochrony... Powyższe stwierdzenia w kontekście pobicia graczy Legii po meczu z Lechem przez kiboli ze stolicy nabiera wyjątkowo humorystycznego kontekstu. Zwłaszcza taki passus ze skargi Legii Warszawa:
"Zachowanie służb ochrony wpływa na podtrzymanie "stanu zagrożenia" na stadionach Ekstraklasy oraz jest szkodliwe dla budowy pozytywnego wizerunku polskiej piłki".
Poza tym biorąc pod uwagę otoczkę towarzyszącą dotychczasowym spotkaniom Jagiellonii i Legii (m. in. przerwania jednego meczu, regularnych bójek na trybunach i w okolicach stadionów) kwintesencją dowcipu jest inne sformułowanie zawarte w piśmie Legii:
"Podczas spotkania przedmeczowego zorganizowanego na prośbę Legii 19 września, przedstawiciel Policji użył określenia, że czas "odczarować mecz z udziałem Legii w Białymstoku". Z przykrością stwierdzamy, że sytuacja, którą sprokurowała ochrona Jagiellonii może nasilić antagonizm między kibicami obu klubów".
Dla kontrastu zacytujemy wypowiedź jednego z policjantów ze służb prewencji ochraniającego mecz (ze zrozumiałych przyczyn dane zachowamy do wiadomości redakcji):
- Przed tym meczem były naprawdę nadzwyczajne środki ostrożności. Byłem podczas wizyty Trumpa w Warszawie i podczas szczytu NATO i stan gotowości był tam mniejszy niż przed przyjazdem 1000 kiboli Legii. Prowokowali nas, wyzywali i zachowywali się jak małpy w cyrku. Nie doszło do żadnych zniszczeń ani awantur tylko dlatego, że cały czas pilnowały ich przygotowane i bardzo liczne służby. Nie powiem ilu nas było, ale w sumie zmobilizowanych funkcjonariuszy mogło być więcej niż samych kibiców.
I na koniec podsumowując wypowiedź policjanta (kto 24 października podróżował w okolicach Stadionu Miejskiego albo trasą Niewodnica Kościelna - Stadion Miejski wie o czym piszemy) to "podróż" kibiców najpierw specjalnym pociągiem, a potem specjalnymi autokarami ochranianymi przez opancerzone radiowozy i helikopter faktycznie przebiegła bez zakłóceń, głównie dzięki staraniom policji i ochrony. Gwoli przypomnienia: służby porządkowe Jagiellonii (potwierdza to delegat PZPN) podejrzewały, że we flagach sektorowych Legii zaszyto skradzione przed kilkoma laty flagi Jagiellonii i dlatego zażądały rozprucia kilkuwarstwowych płacht. Pokazanie skradzionych barw na trybunach Stadionu Miejskiego mogło wywołać zamieszki. Sprawców tej kradzieży dotąd nie wykryto.
Aby uwypuklić sytuację jeszcze jeden cytat ze skargi Legii do Komisji Ligi:
"Podkreślamy, że przez cały czas kibice Legii zachowywali się spokojnie, również w trakcie przeszukiwania w sposób opisany powyżej. W trakcie ich przejazdów i pobytu na stadionie nie doszło do żadnych incydentów".
Biorąc pod uwagę powyższe opisy specjalnych środków ostrożności w drodze na mecz i na Stadionie Miejskim to ewentualne "incydenty" możnaby rozpatrywać już chyba tylko w kontekście kręcenia dalszej części filmu "300"...
(Przemysław Sarosiek/ Foto: Tomasz Jastrzębski)
KOMENTARZ
W zasadzie trudno tu o oryginalny komentarz. O oprawach Legii (słynna sektorówka w czasie meczu Ligi Europy związana ze zbrodniami niemieckimi na cywilnych mieszkańcach Warszawy w czasie Powstania) można mówić z szacunkiem. Podobnie trudno nie traktować z respektem ich patriotyzmu. Ale już rozróby z ich udziałem czy regularne bójki jakie jeszcze do niedawna urządzali na własnym stadionie (chociażby bitwa na trybunach w meczu Ligi Mistrzów, po którym UEFA zamknęła stadion na Łazienkowskiej czy rozróba z kibicami Jagiellonii sprzed kilku laty zakończona przerwaniem meczu) nie klasyfikują ich jako postaci godnych naśladowania. Ba! Biorąc pod uwagę niedawne potraktowanie własnych zawodników (sterroryzowanie i poturbowanie zawodników własnej drużyny po meczu z Lechem) każą widzieć w nich bardziej stadionowych bandziorów niż niewinne ofiary zastraszone przez białostockich ochroniarzy. W tej sytuacji pismo Legii i całą sytuację można potraktować tylko w jeden sposób: jako wyjątkowo spektakularne samozaoranie.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czyli jak Polska kibolska z Wawy wywiesza transparent o powstaniu to jest tu wychwalana pod niebiosa a jak oburza się z powodu niewpuszczenia jej na stadion w Białym to jest be. Zdecydujecie się w końcu czy jesteście za czy przeciw może? :)))) A na marginesie to wywieszenie na naszym stadionie transparentu "Legia to stara k...." i napinanie się na koronie stadionu lokalnych kiboli z Białego na Legionistów stojących pod bramą świadczy tylko o nas i o naszym mieście niestety. Kara, którą dostał klub jest w 100% słuszna i jeśli nasze kibolstwo ma ciche przyzwolenie na takie draki to jestem ciekaw jak wszyscy będą pisać włącznie z waszą redakcją jak doprowadzi to do ekscesów na stadionie gdzie będą np. ranni? Ciekawe co wtedy powiecie i napiszecie? Tym razem się udało bo druga bojówka nie weszła na obiekt, następnym razem tak kolorowo może już nie być i miny zrzedną mądralom.
Żałosne