
Zapowiada się niewąska awantura, kiedy podlascy rolnicy dowiedzą się, że nie mają szans na otrzymanie dopłat. A nie mają, bo w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa minister rolnictwa nie ma czasu na poinformowanie, że na swoich gruntach nie mogą prowadzić żadnych prac ani uzyskiwać z tego tytułu dochodów jeżeli mają tereny rolnicze na gruntach podmokłych. W sumie dotyczy to aż 400 tysięcy hektarów w całym kraju. Z tego aż 200 tysięcy hektarów to grunty rolne należące do rolników z województwa podlaskiego.
Tydzień temu - 7 marca - minister rolnictwa Czesław Siekierski z PSL wydał rozporządzenie dotyczące terenów rolniczych, które znajdują się na gruntach podmokłych. Zmiany, które wprowadziły te przepisy dotycząca upraw rolniczych na obszarach torfowisk oraz obszarów podmokłych objętych normą GAEC 2. Takich w województwie podlaskim jest ponad 200 tysięcy hektarów, a więc naprawdę sporo. Zgodnie z tymi przepisami rolnicy nie mogą prowadzić na tych terenach żadnych prac, uzyskiwać dochodów z upraw jeżeli na tych terenach są
- grunty orne,
- trwałe użytki zielone.
Z dnia na dzień ministerstwo wprowadziło przepisy, że trzeba chronić mokradła i tereny podmokłe na obszarach dwukrotnie większych niż obecnie. W województwie podlaskim większość takich terenów rolnych znajduje się w gminach Goniądz i Sztabin oraz okolicach. Oznacza to, że pola uprawne i łąki, które dotąd służyły dla produkcji paszy dla bydła mlecznego muszą zostać wyłączone z użytkowania. To o tyle istotne, że właśnie to bydło mleczne było dostarczycielem surowca dla przetwórstwa mleka w jednej z największych krajowych spółdzielni mleczarskich: Mlekpol w Grajewie. Oznacza to więc nie tylko problemy dla rolników ale także dla hodowców bydła i finalnie - samej mleczarni. Zmniejszenie z dnia na dzień obszarów, z których pozyskuje się paszę nie jest błahą wiadomością, która nie ma znaczenia.
Minister Siekierski nie miał czasu nie tylko na konsultacje z rolnikami ale również nie poinformował rolników, że jeżeli zaczną prace polowe i wydadzą pieniądze na nasiona czy paliwo do ciągników to zostaną pozbawieni dopłat. Dlaczego? Bo przepisy wprowadzone przez resort zabraniają im robić cokolwiek na swoich gruntach, bo prawo unijne nakazuje chronić podmokłe. Oznacza to, że rolnicy wykonają pracę, poniosą koszty, a kiedy wybiorą się do Agencji i Modernizacji Rolnictwa to usłyszą, że nie mają prawa do dopłat. Ciekawe, gdzie w tym wszystkim jest Stefan Krajewski, wiceminister rolnictwa z Zambrowa reprezentujący w rządzie PSL, który chlubi się dbałością o interes podlaskich rolników?
Rozporządzenie ministra rolnictwo wchodzi w życie dokładnie 15 marca czyli w sobotę. Przepisy dotyczące ochrony terenów podmokłych wprowadzone przez eurokratów zostały na wniosek ekoaktywistów.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie