Zostało lekko ponad miesiąc do referendum. Mamy zdecydować o tym, jak chcemy kształtować obraz polskiej polityki. Jest to bardzo droga zabawa w demokrację. I mówię to z pełną odpowiedzialnością – zabawa! Ponieważ spełnienie najdroższej obietnicy wyborczej ustępującego prezydenta, najwyraźniej go już nie interesuje. Ale skoro nie musi…
Jeszcze dwa miesiące temu referendum było bardzo ważne. Mówili o tym wszyscy, zwłaszcza politycy Platformy Obywatelskiej. Prezydent, jak pamiętam, wsłuchał się w końcu w głos Polaków i dlatego postanowił, że 6 września pójdziemy do referendum. Pójdziemy do urn, by powiedzieć co sądzimy o jednomandatowych okręgach wyborczych. Mielibyśmy również możliwość zabrania głosu w sprawie finansowania partii politycznych z naszych kieszeni. Dziś wydaje się, że ten głos Polaków, który był tak ważny jeszcze dwa miesiące temu, nie interesuje głównego polityka, który zafundował nam taką dyskusję.
Przejrzałam sobie internet, poczytałam co jest na czołówkach prasy lokalnej i ogólnopolskiej. I nic. Cisza jak po śmierci organisty. Przynajmniej w temacie referendum. Czasami coś ktoś napisze. Głównie w komentarzach i najczęściej jest to głos zwolenników Pawła Kukiza. Akcji informacyjnej o referendum jak nie było, tak nie ma. Myślałam, że przynajmniej na odchodne prezydent Bronisław Komorowski wykaże się większa klasą i doprowadzi do końca to, co sam przecież zaczął. Pomijam już fakt tłumaczenia ludziom czym są kręgi jednomandatowe. Pomijam nawet jakieś wyliczenia, ile pieniędzy wpakowaliśmy przez ostatnie lata w funkcjonowanie partii politycznych. Ale w mediach, obojętnie o jakim zasięgu, nie ma nawet słówka zachęty, żeby pójść do referendum. Nie ma ani literki, że to ważne wydarzenie, ponieważ w ten sposób mamy szansę zabierać głos w największej debacie publicznej.
Chciałabym w tym miejscu nieśmiało napomknąć, że to na inicjatorze referendum spoczywa odpowiedzialność przeprowadzenia kampanii informacyjnej. Jak sobie dobrze przypominam, to po pierwszej turze wyborów prezydenckich, w których Bronisław Komorowski dostał łupnia, sam wystąpił na konferencji prasowej i zapowiedział, że referendum będzie. No i będzie. Szkoda tylko, że tak mało ludzi o tym wie. Dziś żyjemy w takich czasach, że jesteśmy zawalani informacjami najróżniejszego typu. Najczęściej ściekiem bzdur, które nie mają żadnego znaczenia dla tego, jak żyjemy i jak będziemy żyli. W przypadku referendum, jest to temat ważny. A przynajmniej był ważnym tematem, kiedy chodziło o głosy wyborców. Teraz nikt o tym nie mówi, więc do ludzi informacja nie dociera.
Nie wiem dlaczego akcji informacyjnej nie prowadzi również Platforma Obywatelska, która wystawiała Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich. Takie olewane podejście do możliwych zmian konstytucyjnych, może odbić się partii rządzącej mocną czkawką. Czekam tylko aż Kukizowcy zaczną wypominać Platformie, że kiedyś też chciała jednomandatowych okręgów wyborczych i w tym celu wywaliła do niszczarek setki tysięcy głosów obywateli. Teraz partia ma szansę naprawić swoje błędy, ale milczy. Czy nikomu w Platformie nie przyszło do głowy, że w przypadku braku ważności referendum, od wyborców, głównie Kukiza, znów może dostać porządne lanie? A lanie może dostać i to właśnie za brak jakiejkolwiek aktywności w nagłaśnianiu tego największego aktu wyborczego. Czy tego nie widać, że to jest też doskonały czas na promowanie się w mediach prawie zupełnie w gratisie? Wystarczy tłumaczyć czy lepiej głosować za, czy może jednak przeciw. Jak tak patrzę na obecne działania, to mam wrażenie, że partia jeszcze obecnie rządząca, chce sama przegrać wybory na własne życzenie.
Rozumiem, że można czekać jeszcze ze trzy tygodnie, aż w końcu przyjdzie obowiązkowy termin, w którym media publiczne będą zmuszone ustawą, by bębnić o tym, że jest referendum. A ten czas, który mija teraz, minie i to bezpowrotnie. Dziwi mnie również zachowanie Prawa i Sprawiedliwości, które mogłoby pomóc swojemu potencjalnemu koalicjantowi w promocji referendum, w akcji informacyjnej. Nawet, jeśli PiS jest przeciwne okręgom jednomandatowym albo finansowaniu partii politycznych z budżetu państwa, może przecież mówić, dlaczego tak jest. Pokazywać się i rozmawiać z ludźmi – już teraz. Nie trzeba czekać do jesiennych wyborów parlamentarnych. Teraz jest szansa się promować, również postawą obywatelską. I tu też wystarczy mówić, że trzeba iść do referendum i zagłosować według własnego uznania. Tyle wystarczy by pokazać Polakom, że ich głos jest dla PiS-u ważny. Dziś wygląda na to, że ten głos nie jest nikomu do niczego potrzebny.
Jak dla mnie wychodzi na to, że zafundowano nam wszystkim referendum w ważnej sprawie, które polityków w ogóle nie interesuje. Takie zachowanie odbić się może zwłaszcza na Bronisławie Komorowskim, który przez swoją bierną postawę, może odejść kompletnie w niebyt polityczny. Rozumiem, że po przegranych wyborach, takie rzeczy prezydenta wcale interesować nie muszą. Niemniej, gdy się miało całkiem niedawno hasła „Polska” i „Polacy” na ustach, takie zachowanie zwyczajnie nie przystoi żadnemu politykowi. A już na pewno nie prezydentowi. Polacy może i mają krótką pamięć, ale kiedy trzeba potrafią wypomnieć wszystko co było, a nawet to, czego nie było.
Referendum, którego promocja wygląda tak, jakoby miałoby go nie być, to najdroższa akcja propagandowa w Europie. Zapłacimy za coś miliony złotych, co nie interesuje nawet tego, który to wszystko zainicjował. Szkoda. Może i faktycznie nasze państwo istnieje tylko teoretycznie?
Komentarze opinie