Każdego sylwestra w Białymstoku powtarza się podobny scenariusz - nagły wzrost wypadków związanych z materiałami pirotechnicznymi. W tym czasie do szpitali trafiają zarówno dorośli, jak i dzieci, często w poważnym stanie. Statystyki mówią same za siebie: trzy czwarte poszkodowanych to osoby dorosłe, a co czwarty pacjent to dziecko, które znalazło się w niebezpieczeństwie pod opieką nietrzeźwych dorosłych. Niestety, zdarzały się też przypadki śmiertelne.
Lekarze z Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego oraz przedstawiciele służb mundurowych ostrzegają, że połączenie alkoholu, braku nadzoru nad dziećmi i nieostrożnego obchodzenia się z fajerwerkami prowadzi do poważnych konsekwencji: trwałych urazów ciała, kalectwa, a w skrajnych sytuacjach nawet śmierci.
Jak podkreślała dr hab. Marzena Wojewódzka-Żelezniakowicz z USK, noc sylwestrowa to jeden z najbardziej wymagających dyżurów w roku. Pacjenci trafiający na szpitalny oddział ratunkowy często wymagają intensywnej opieki z powodu urazów i oparzeń, a ich zachowanie bywa agresywne lub nieprzewidywalne. Najczęściej dotyczy to kończyn górnych, twarzy i oczu, a także słuchu. W około 40 - 50 procentach przypadków lekarze mają do czynienia z oparzeniami, czasami rozległymi i obejmującymi drogi oddechowe.
Prof. Ewa Matuszczak, chirurg dziecięcy, zwraca uwagę na dramatyczne skutki takich wypadków wśród najmłodszych. Oparzenia na odsłoniętych częściach ciała, takich jak dłonie czy twarz, zostawiają blizny na całe życie. Co gorsza, część zdarzeń wynika z braku odpowiedniej opieki - dorosłych będących pod wpływem alkoholu.
Przed sylwestrem białostocka straż miejska sprawdza legalność i bezpieczeństwo sprzedaży materiałów pirotechnicznych. Kluczowe jest, aby produkty posiadały certyfikat UE, były opatrzone instrukcją w języku polskim, a opakowania były nienaruszone.
Policja przypomina również o zakazie sprzedaży fajerwerków osobom niepełnoletnim. Mł. insp. Tomasz Krupa wskazuje, że alkohol pozostaje głównym czynnikiem ryzyka interwencji.
W ubiegłym roku w noc sylwestrową co dwie minuty reagowaliśmy na zdarzenia związane z użyciem materiałów pirotechnicznych - podaje Krupa.
Eksperci zgodnie podkreślają, że do tragedii rzadko dochodzi przez jeden czynnik. Najczęściej to efekt połączenia kilku niekorzystnych okoliczności: alkohol, brak nadzoru nad dziećmi, nieprawidłowe użycie fajerwerków i nieprzewidywalna brawura. Skutki mogą być dramatyczne - od oparzeń po trwałe kalectwo, a w najgorszych przypadkach - utratę życia.
Apel lekarzy i służb jest jednoznaczny: kilka minut zabawy nie jest warte ryzyka, które może zmienić życie na zawsze.
(Piotr Walczak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie