Reklama

Tygodnik codzienny, odc. 2 – Słysząc dźwięk Dud



 

Po pierwszym odcinku nowego cyklu, mogliście odnieść wrażenie, że był mocno rozpolitykowany. Między innymi dlatego chciałem skończyć z poprzednim cyklem - żeby móc pisać nie na jeden konkretny temat,. Komentować krótko, zostawiać Wam miejsce na własną rozkminę, może jeszcze mocniej latać po bandzie. Tygodnik będzie więc impresjami, choć - szczególnie w tak mocnym politycznie okresie - polityki nie unikniemy. Często bardzo nieskoordynowanymi. Ale być może to zamieszanie sprawi, że tym lepiej będzie się Wam go czytać. Nadzieja to w końcu 1/3 klasycznej triady św. Augustyna. Który za młodu był OK, tylko później cosik się zepsuł. Miłej lektury.

15 października


Jarosław Kaczyński znów błysnął, jak Zespół R w "Yattamanie". Mamrotał coś o pierwotniakach i pasożytach, których do czystej Polski nanieść mogą przybysze z bliskiego wschodu, a od których krajanie będą hurtowo umierać. Masakrycznie dobrą ripostę wyprowadził Władysław Frasyniuk, pytając najmniejszego wśród domorosłych dyktatorów, czy na podobnej zasadzie, a więc że "brudny i może być nosicielem chorób", odstawiłby za polską granicę Jezusa Chrystusa. Wszak wedle wszelkiej wiedzy kartograficznej, Nazaret, Betlejem, czy Jerozolima, to wschód raczej bliski.

***


Ciągle tylko ci naziści i wojna, wojna, wojna. W tym krzyżowa, choć tym razem piłka na naszej połowie. Bo jak myśmy do nich kiedyś leźli, to oni nas też u siebie nie chcieli. Schodzi się to z czymś, co mnie osobiście cieszy. Publicystyka coraz częściej podejmuje niewygodny i śmierdzący temat nie-niemieckiej odpowiedzialności za mordowanie Żydów. W ciągu trzech dni przeczytałem dwa materiały (wywiad z i esej) Timothy"ego Snydera z Yale, który z racji odległości i braku wątku osobistego, czy emocjonalnego, pisze o tym, że poza Niemcami najwięcej Żydów zabili sowieci, czy Węgrzy. Podejmuje też analizy, których "na miejscu" by nie podjęto, bo to przecież dla Europy środkowo-wschodniej nadal ogromny temat tabu. Gorąco polecam – poszukajcie sobie publikacji Snydera, albo choćby zróbcie z tym nazwiskiem prasówkę. Nie, że zupełnie otwiera oczy, ale źrenica się odrobinę poszerzy.

***


Zrobiłem sobie dzień z dudami. A właściwie dudami, kozami i wszelakimi podobnymi instrumentami, bo wszak instrumenty dudopodobne to nie tylko szkocka specjalność. Dudy, przez bliskość do kozy właśnie są u nas w kraju często nazywane "kobzą". W mediach takich, jak choćby TVN24, pojawiają się takie myślowe wykwity, jak "szkoccy kobziarze". Szkoccy kobziarze byliby czymś dziwnym, pewną aberracją. Znaczyliby bowiem, że jakaś grupa Szkotów na śmierć zakochała się w dorobku muzycznym Ukrainy, Mołdawii i Rumunii. Kobza jest bowiem pochodzącym z tamtych stron instrumentem strunowym, a potomkinią greckich lir. Tak, czy inaczej, cały dzień z dudami jest doświadczeniem progowym. Bo – i tu już pójdziemy w politykę i satyrę – Dudy to mają do siebie, że są pustymi w środku, rozdmuchanymi worami, które wydają z siebie odgłosy śmieszne, albo trochę straszne.

16 października


Oglądałem w sieci program Elizy Michalik, którego gościem był Krzysztof Pieczyński. Aktor, a od lutego naczelny torpedowy polskiego antyklerykalizmu. I niby gramy do tej samej bramki, ale uczucia mam mieszane. Stosując futbolową metaforę: coś jakby grać z facetem, który nigdy nie poda, fauluje w ataku i zawsze strzela na bombę. Ale taki urok zelotów, a Pieczyński twierdząc, że jego odchodzenie od instytucjonalnego kościoła trwało 15 ostatnich lat. Czyli zelota. Chodzi więc po programach telewizyjnych, prowadzi bloga, daje wywiady. Szermuje celebrytami kościelnej krytyki z Karlheinzem Deschnerem na czele i tak dalej.

A ja myślę sobie, że z wiekiem się zderadykalizowałem. Że owszem, konkordat oczywiście należy wypowiedzieć. Że polski kler rekrutuje się głównie z drugich i trzecich dzieci niezbyt bogatych rolników. Że polski episkopat jest skrajnie niedouczony (z filozofii i teologii również, wiem co mówię) i nierzadko balansuje na granicy schizmy, czy herezji. Ale rozumiem też dlaczego antyklerykalizm nie podnosi w naszym kraju słupków wyborczych. Nie dlatego, że społeczeństwo kościół popiera, ale dlatego, że tak naprawdę ma go głęboko w dupie. Jest nim po prostu niezainteresowana. Obyczaje sę liberalizują, kościoły pustoszeją... Więc może Pieczyński wystawia armaty na wróble? Wystarczy jeszcze chwilę poczekać i powoli zacznie być normalnie? Trawestując Eliota: "This is the way the church ends. Not with a bang but a whimper". Na pewno idziemy jednak w dobrym kierunku.

***


Obiecałem sobie z racji wyjazdu z Białegostoku nie komentować sytuacji lokalnej. Gdzie nie mieszkam, tam nie mam właściwej optyki, więc i komentowanie może być nieeleganckie. Ale najbliższe wybory to wybory centralne, nie regionalne. Więc wtrącę swoje trzy grosze. Jasne, że wielu z Was, choć - na szczęście - coraz mniej, dało się uwieść antysystemowym obietnicom Kukiza vel Ciastka. Jeśli jednak zamierzacie oddać w Białymstoku głos na ten komitet, serdecznie odradzam. Jedynką jest w nim bowiem p. Adam Andruszkiewicz, który jest nikim innym a prezesem Młodzieży Wszechpolskiej. Głosując więc na KW Kukiz"2015 nie jesteście więc za fajną zmianą, ruszeniem w posadach starego zmurszałego porządku, odświeżeniem sceny politycznej. Wspieracie w ten sposób skrajne środowiska narodowe z najgorszym z możliwych przedwojennym rodowodem. Miejcie tego świadomość. Czujcie się ostrzeżeni. Jeśli natomiast z poglądami skrajnie nacjonalistycznymi jest Wam po drodze, zapewne i tak nie czytacie niniejszego akapitu. Powiem więcej. Jest czwartek. Macie jeszcze dobę, by to ostrzeżenie puścić po znajomych, którzy proweniencji p. Andruszkiewicza mogą nie być świadomi. Warto.

***


Richard Dawkins, poza tym, że jest wybitnym przyrodnikiem i poularyzatorem nauki, jest również wielkim humanistą, któremu los ludzkości, los ludzkiego rozumu w znaczeniu metaforycznym z pewnością obojętnym nie jest. Zdecydowanie warto subskrybować profil jego fundacji na Facebooku. Dlaczego jednak o nim? Dlatego, że poprzez rzeczoną subskypcję dowiedziałem się o bardzo ciekawym badaniu, czy raczej tezie, która aż prosi się o dokładniejsze sprawdzenie. Informacje o niej znajdziecie tutaj. Dlaczego tak ciekawa to rzecz? Bo jeśli zostanie dowiedziona, okaże się, że od kilkudziesięciu lat chrześcijanie, utrzymując że umieją "leczyć homoseksualizm", zmieniają kod DNA za pomocą metod rodem z eksperymentów Pawłowa z psem. Czyż to nie dowód ich niebagatelnego skilla (albo równie niebagatelnej głupoty)?

***


"I also have a degree in biochemistry and that is kinda what started my love for baking" – zasłyszane w 2 odcinku ostatniego (szóstego) sezonu "MasterChef US".

17 października


W przedostatnim numerze "Newsweeka" mój daleki znajomy, były kolega z pracy, Zbigniew Hołdys pisze o tym właśnie etosie rozliczeniowym. O tym, jak Jarosław Sellin (wym. "selę" – niech się chłopak poczuje...) zapowiadał rozliczanie "reżimowych", a więc "platformianych" dziennikarzy. Oczywistym, wręcz naturalnym wyborem był Tomasz Lis. Lisa nie lubię. Jawi mi się jako kompletny bubek, narcyz, wielokrotnie przeceniający własny potencjał intelektualny. Nasłuchałem się też krzywych anegdot od jego byłych współpracowników vel stażystów. No, nie lubię gościa kompletnie. Ale kiedy Jan Pospieszalski (i jego program telewizyjny) miał problemy natury polityczno-ideologicznej, Hołdys na łamach pisma prowadzonego przez Lisa, brał Pospieszalskiego w obronę. Żółwik dla takiej postawy. I Hołdysa, że napisał. I Lisa, że Hołdysowi opublikował. Publicystyka jest dziwką. Ale ucziwą. Każdy może rżnąć do woli. Pluralizm to coś, co przez 50 lat Polakom się tylko marzyło. A kiedy w końcu go mamy, Selliny (czyt. "selę" – niech się chłopak poczuje...) i inne Faraneony, porywają się na ten właśnie pluralizm. Coś to komuś powinno dać do myślenia..

18 października


Dwie rekomendacje. Pierwsza: filmowa. BBC właśnie puszcza pierwszy, wielce obiecujący sezon serialu "From Darkness". Bure pozostałości po epoce Thatcher wyglądające równie paskudnie, jak nasze wielkie płyty, mokro, mgliście, poorani życiem bohaterowie, a do tego martwe, torturowane przed śmiercią prostytutki. Makabra. Czyli przecież doskonała rozrywka.

Druga rekomendacja, również w bardzo wielu miejscach bywa makabryczna. Choć zdecydowanie nie jest to makabra rozrywkowa. Chodzi o książkę Marcina Kąckiego "Białystok. Biała siła, czarna pamięć". Opis, który znajdziecie pod tym linkiem, doskonale streszcza, co w tej książce znajdziecie. Nie oddaje jednak mocy z jaką ten reportaż, bo to przecież reportaż, został napisany. Mistrzostwo świata nie tylko na poziomie językowym i konstrukcyjnym. Także na zwyczajnie ludzkim, bo ta książka pewnie – opowieściami bohaterów – coś nam mówi. I nie, nie o "złych Polakach", "dobrych Żydach", "biednych Białorusinach". Ale o tym, że jeśli komuś dać możliwość, by był skurwysynem, to prawie na pewno nim będzie, niezależnie od miejsca urodzenia i genealogicznego drzewa. I że – mówiąc metaforycznie – krew zaczyna się z pierwszym nienawistnym warknięciem za stodołą, czy wpisem na internetowym forum. A zwyczajna ludzka przyzwoitość jest czasem trudniejsza, niż ostatnio nam proponowany, ubrany w wielkie słowa hollywoodzki narodowy mesjanizm.

Druga część jest może nawet smutniejsza, bo pokazuje że co jak co, ale historia wcale nie jest nauczycielką życia. Nie będę jednak zdradzał wątków bardziej w książce teraźniejszych. Przeczytajcie sami. Warto.

***


Kiedy już człowiek myśli, że nic go nie zaskoczy... Okazuje się, że podczas białostockiego marszu przeciw uchodźcom, uczestnicy skandowali hasło "Podlasie nie chce islamu" na melodię, do której zwykle skanduje się "Polacy, nic się nie stało". Nic dziwnego, w końcu na marszu pełzło głównie kibolstwo. Nie w tym sęk. Sęk w tym, że melodia do której śpiewano antyimigrancki tekst jest oryginalnie utworem skomponowanym ok. 1930 roku przez Jose Fernandeza Diaza. Oryginalny tytuł utworu to "Guantanamera", co oznacza tyle, co "Dziewczyna z Guantanamo". Dodatkowo najpopularniejsza wersja tekstu utworu została napisana przez poetę i bohatera wojny o niepodległość Kuby, Jose Martiego. Już się domyślacie o co chodzi? Ależ właśnie o to – kibole w najlepsze śpiewają swoje hasła do melodii kubańskiej, z tekstem autora który był zwolennikiem skrajnie lewicowej ekonomicznej teorii georgizmu, a którą na ustach nieśli tak Guevarra, jak i Castro, i która jest nieoficjalnym hymnem komunistycznej Kuby.

Większą kompromitacją jest chyba tylko to, że "Polska, Biało-czerwoni", to tak naprawdę znana z wykonania Pet Shop Boys (a więc grupy-ikony ruchu gejowskiego) piosenka "Go West" w oryginale wykonywana przez jeszcze większą gejowską ikonę, czyli grupę The Village People.

Doprawdy... narodowców nie trzeba ośmieszać. Sami radzą sobie znakomicie.

***


W wywiadzie dla TVN skompromitował się również prezydent Andrzej Duda. Duda, jak kazał mu prezes PiS, obawia się chorób, jakie mogłyby pojawić się w Polsce wraz z uchodźcami. Na przykład choroby "Heine-Mediny" (pisownia oryginalna). Nie wie wie dwóch rzeczy. Po pierwsze: że "Heinego" zgodnie z polską gramatyką się odmienia. Po drugie: że na tę chorobę, zwaną również polio, wszyscy Polacy są szczepieni w drugim roku życia. Podobnie jak mieszkańcy większości krajów arabskich.

20 października


Pojedynek Kopacz-Szydło oczywiście fatalnie przez media przeprowadzony, bełkotliwy, w obu przypadkach opierający się na pamięciówkach. Kompletnie bez sensu, choć z litościwym wskazaniem na Kopacz, która rzadko, ale zawsze (na stanowisku premiera i małpa by się nauczyła) miała o czymkolwiek minimalne pojęcie. Ale naprawdę ciekawa była późniejsza dyskusja reprezentantów pozostałych ugrupowań w programie Tomasza Lisa. Kukiz zdygał i nie przyszedł, bo pewnie w terenie obalał system, albo co innego. Petru zjadł Wiplera, a Nowacka Zawiszę (Marcelinę, nie Artura). Moje polityczne chciejstwo jest takie, żeby przy następnych wyborach debatę Kopacz-Szydło zastąpiła debata Nowacka-Petru. Bardzo kulturalnie, bardzo merytorycznie, bez pierdół i wymijania pytań, jak sołtys na ciągniku w pijackim amoku. I ma człowiek wrażenie przynajmniej, że rozmowa jest na jakiś istotny temat.

W studiu obecny był również wicepremier Fred Flintstone.

(Paweł Waliński)
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2015-10-22 20:59:09

    Kończ Waść wstydu oszczędź. Pisz sobie w dzienniczku. Ostatni raz czytałem, więcej nie klikam (to PW czy klon?)

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do