Będzie naprawdę zabawnie. Jeszcze nie ustalono składu rządu, a zwycięzcy wyborów już zdążyli trochę rozśmieszyć, trochę przerazić. Ciepła woda nie pasowała, naród wybrał lepszych hydraulików, to teraz będzie miał. Ubaw. Gorzej, że cały świat również będzie miał ubaw. Naszym kosztem.
31 października
Oglądałem wielce dyskutowany film "20 000 dni na Ziemi", czyli obraz, w którym Nick Cave masturbuje się swoim boskim niemal talentem. Nie, żeby film był jakiś nieskończenie zły. Nie, żebym miał o Mikołaju Pieczarze niskie mniemanie, przeciwnie, cenię jego dorobek, szczególnie The Birthday Party i wczesnych Bad Seedsów (Grindermana i soundtracki już znacznie mniej). Doceniam też, że w filmowym zamyśle było jakieś puszczanie oczka. Ale ciężko nie zauważyć, że Cave przez ostatnie lata niemożliwie odleciał. Że widzi się już nie między śmiertelnikami, a w panteonach. Że jak hipsterki s*ają bursztynem, tak on defekuje sztuką najwyższej próby. Trochę śmieszne, trochę straszne. Nie jest to jednak pierwszy przypadek, kiedy komuś na starość odbija...
2 listopada
Piękna nauka, ta paleogenetyka. Wiele mitów obalić potrafi. Niedawno okazało się, że homo sapiens nierzadko mieszali się z neandertalczykami. Co skutkuje tym, że większość populacji świata ma w swoim genomie pewien udział materiału neandertalskiego. I tu zaskoczenie, bo dotyczy to tylko tych osobników, które w pewym momencie wyemigrowały z Afryki, zasiedlając praktycznie całą resztę świata. I tak, zgadza się, oznacza to też, że Afrykanie w dużej większości nie posiadają DNA współdzielonego z neandertalczykami. To bardzo ironiczne. Bo okazuje się, że kiedy kibole obrzucali Emmanuela Olisadebe bananami, imitując małpie odgłosy, wcale nie starali się piłkarza obrazić, ale okazywali zawartą w genach, neandertalską gościnność.
***
Zauważyłem pierwszy i zarazem jedyny pozytywny efekt prezydentury ks. Dudy. Potężnego zastrzyku finansowego dozna polski przemysł miotlarski. Bo by utrzymać taką sztywność, Prezydent kije od szczotek i mioteł zużywa pewnie hurtowo.
***
Nie pójdzie Duda za to w marszu niepodległości, co cieszy, bo znaczy, że nie wszystek zaczadział. Szczególnie, że jak jużeśmy się przyzwyczaili, narodowcy nie przepuszczą okazji, żeby się ośmieszyć, a szkoda, by prezydent Polski ośmieszał się wespół z nimi. Tym razem chłopki roztropki od (nomen omen) Tumanowicza, idą maszerować pod hasłem "Polska dla Polaków, Polacy dla Polski". Trudno nie wyczuć w tym echa dyskusji o imigrantach oraz... strachu. Bo przecież trzeba trzymać obcego poza granicami kraju, bo imigrant, nawet języka nie znając, jest dla narodowca śmiertelną konkurencją na rynku pracy. Bo narodowiec też słabo zna polski język, a jako kibol prędzej parał się dealerką albo złodziejstwem, niż edukowaniem się. Co oczywiście jest winą wszystkich, ale z pewnością nie jego własną, co ów wyrazi za kilka dni demolując warszawską kostkę brukową. Doprawdy... jeśli podmienimy tych chłopków-roztropków na stomatologów, czy architektów (albo choćby uczciwych pracowników fizycznych) z Syrii, kraj tylko zyska.
3 listopada
Z cmentarnej ziemi podniósł się prof. Andrzej Zybertowicz. Dziw bierze, że 3 dni po terminie, bo zombie wedle mojej wiedzy z gleby wyłażą w Halloween. Ale wyszedł. Zombie znane są z tego, że kiedy ugryzą, rozprzestrzeniają zombiefikującego wirusa. Wirus Zybertowicza, szczęśliwie, nie jest udzielny. Ale klepka w łeb, co wedle kinematografii na zombie działa, z pewnością by się mu przydała.
4 listopada
Jeszcze nie było zaprzysiężenia, a już jest śmiesznie. Jarkacz oszwabił elektorat mówiąc szydłem, że MON weźmie Gowin, a zgodnie z oczekiwaniami tych mniej kiwalnych, resort weźmie Antoni od Wybuchów. Sprawiedliwość zapewne znów trafi w ręce pewnego lizusa, któremu prędzej niż resort należy się wyrok. Dowartościowany zostanie prof. Gliński słynny głównie z tego, że pozwolił Kaczyńskiemu regularnie robić z niego pajaca i idiotę. Gliński to dowód, że jak w głebokim PRLu, włażenie w du** kosztem godności własnej popłaca, o ile być w takim działaniu wytrwałym. Ale to akurat żadne zaskoczenie. Zaskoczeniem jest najwyżej fakt, że MSW dostanie w ręce Mariusz "Paszczak" Błaszczak, którego zdolności intelektualne ledwo pozwalają mu chodzić i jednocześnie łykać ślinę. Albo że MSZ być może trafi się histerykowi Witoldowi "Nie zabijajcie nas!" Waszczykowskiemu, znanemu z noszenia zbyt dużych ubrań, wąsów na janusza i tego, że prawdopodobnie nigdy nie powiedział niczego mądrego. Czyli tak, plan by ośmieszać Polskę w polityce zagranicznej, a więc działać na korzyść Putina, Kaczyński począł już realizować. Jest naprawdę, naprawdę zabawnie.
***
Huknęła wiadomość, że hakerzy z grupy Anonymous zamierzają outować amerykańskich polityków, którzy sympatyzują z Ku-Klux-Klanem. Fajne to przedsięwzięcie, warte kopiowania w naszych warunkach, na przykład poprzez outowanie prawicowych polityków-gejów, którzy walczą z nieheteronormatywnością. Bardzo mnie ciekawi, jak wielu z na co dzień świętojebliwych polityków prawicy lubi wieczorami uczepić się zębami jakiegoś rozporka. Ja, na zasadzie poczty (nomen omen) pantoflowej, wiem o trzech. W dwóch na trzy przypadki są to całkiem duże w naszej polityce nazwiska. W dodatku rzeczeni wielokrotnie bardzo ostro wypowiadali się o środowiskach LGBT. Zasada wyparcia zasadą wyparcia, ale czasem warto zamknąć m.... Akapit ten dedykuję ks. Dariuszowi "Kakaowe" Oko.
***
Leżę w barłogu z przeziębieniem, więc mam czas nadrobić braki w telewizyjnej szmirze. Po konsumpcji "Warsaw Shore Summer Camp", które od "Warsaw Shore" różni się praktycznie tylko większą ilością wymiocin, dochodzę do wniosku, że podglądanie zwierząt w ich naturalnym środowisku nadal stanowi jakąś tam przyjemność. Szkoda tylko, że "Warsaw Shore" nie czyta Czubówna. Odkryciem jest za to drugi sezon "Kto poślubi mojego syna". O co idzie? O to, że grupka mających parcie na szkło i hajs uczestniczek, próbuje poderwać sobie kawalera, narażając się przy tym na nielimitowaną ilość wszelakich poniżeń. Czyli podglądania zwierząt w naturalnym środowisku dawka kolejna. Novum sezonu drugiego to obecność pośród kawalerów także panny (w tym przypadku wyfiokowanej lafiryndy), którą uwodzą oczywiście mężczyźni. Poza nią oglądamy tępego mięśniaka o dobrym sercu, agresywnego i niekoniecznie poczytalnego narodowca-motocyklistę o wyjątkowo kosmatych uszach oraz – tu element białostocki – didżeja disco polo, grubaska o obliczu i umyśle małego dziecka. A do tego wspomniani pretendenci i pretendentki. Oni to zapatrzeni w siebie buce, one – pustaki nie widzące świata zza tipsów. Zaprawdę lepsze to, niż wizyta w zoo. I podobnie jak w "Warsaw Shore", w ostatnim odcinku były wymiociny. Telewizja ewidentnie śrubuje poziom.
5 listopada
Beatę Szydło w końcu wpuszczono do budynku przy Nowogrodzkiej, gdzie rezyduje Oberkommando PiS-u. Oznacza to, że prezes już zdecydował, jaki skład będzie miał jej rząd i może jej popuścić łańcucha, by to zakomunikować. Wiele mówiło się o tym, jak Donald Tusk (który też nie jest moim faworytem) przeczołguje polityczną konkurencję w ramach swojej partii. Jednak to, co robi ze swoimi przydupasami Jarkacz, to już maestria pogardy. Z jednej strony sprowadza to na moją twarz uśmiech, bo wszak bycie tak pozbawionym honoru sługusem, jak podopieczni Kaczyńskiego, to rzecz arcyśmieszna, z drugiej jednak strony życzyłbym sobie, by moim krajem rządzili ludzie poważni. I nie z kolan, czy raczej czterech łap, a w postawie ludzkiej, wyprostowanej.
***
Dziennikarze TVN24 nie pierwszy raz dali wyraz swojej ignorancji. Od rana toczą ejakulat, bowiem okazało się, że odnaleziono jakiś przedpotopowy disneyowski film, którego bohaterem jest królik Oswald. Teraz słuchamy festiwalu ochów i achów, jak to Oswald jest proto-myszkiem-Miki i jak to wielkim jest odkryciem. Nie uważam się za szczególnego disneyologa, ale o istnieniu któlika Oswalda wiedziałem od jakiegoś 6-8 roku życia. Strach pomyśleć, co rzeczeni dziennikarze odkryją następnym razem. Może tran? On ponoć pozytywnie wpływa na rozwój możliwości intelektualnych. W TVN24 przyda się z pewnością.
***
Superak opublikował dziś na okładce szokującą wiadomość, że "Kaczyński tworzy rząd, a Szydło w kolejce po mięso", ilustrując materiał należytym zdjęciem. O 9:30 teoretyczna premier odpowiedziała na Facebooku: "Żyjącym od rana >>aferą zakupową<<, wyjaśniam: to nie była kolejka po mięso, to była kolejka po pasztet...". Samą siebie tak podsumować – mistrzostwo świata. Będzie naprawdę zabawnie. Naprawdę. Aż się nie mogę doczekać.
Oprócz Oswalda był jeszcze Mortimer :)