Reklama

Z lotniska Krywlany polatają nieliczni



Część mieszkańców bardzo się ucieszyła na wiadomość, że w 2018 roku jest szansa na to, aby wystartował od nas lub wylądował tu pierwszy samolot. My temat zbadaliśmy dokładniej i niestety popsujemy tę radość. Lotnisko nie będzie obsługiwało żadnych regularnych lotów pasażerskich. To oznacza dostęp do portu tylko dla nielicznych, można rzec – wybranych.

Lotnisko ma być publiczne, na dodatek miejskie. To przynajmniej oznacza na początek trochę problemów mniej. Gdyby miasto chciało dołożyć się lub być współudziałowcem portu regionalnego, wiele rzeczy trzeba było zupełnie inaczej zorganizować niż dzieje się to obecnie. Po pierwsze dlatego, że nie trzeba martwić się o wykup gruntów potrzebnych do budowy infrastruktury. Po drugie – lotnisko przecież jest. Przez wiele lat użytkował je białostocki aeroklub. Jest zarejestrowane i nie trzeba występować o żadne dodatkowe pozwolenia lub zmiany.

- Fakt jest taki, że lotnisko już mamy. Ono jest zarejestrowane, mamy dane parametrów lotów i nie musimy występować o dodatkowe zmiany. To co trzeba teraz zrobić, to utwardzić pas startowy. Zresztą podobne lotniska działają w Niemczech, w Norwegii i wielu innych krajach – odpowiadał radnym na ostatniej sesji Rady Miasta zastępca prezydenta Białegostoku – Adam Poliński. – Planujemy inwestycję wyłącznie z budżetu miasta. To nasz teren i nasza inwestycja. W innym przypadku trzeba by było powołać spółkę lub inny podmiot celowy i wejść tak naprawdę w postępowanie prowadzone przez samorząd województwa podlaskiego. Lotnisko Krywlany będzie lotniskiem publicznym, zarządzanym przez Miasto Białystok – dodał.

Zgodzić się można na pewno co do jednego. W obecnych warunkach nie ma szans na żadne inne lotnisko, oprócz tego na białostockich Krywlanach. Pieniądze na duży port regionalny przepadły wraz z byłym marszałkiem województwa podlaskiego – Jarosławem Dworzańskim, który w pocie czoła przez blisko osiem lat budował port, którego nie ma. Zostaje nam zatem tylko i wyłącznie lotnisko na Krywlanach z inwestycją do wykonania, o której mówił zarówno prezydent Białegostoku, jak i jego zastępca. Tą inwestycją ma być pas startowy.

Co ciekawe, mało kto zwrócił uwagę, że w dyskusjach publicznych praktycznie niewiele mówi się o budowie terminali, albo przynajmniej jednego terminala do obsługi pasażerskiej. Ciągle jest mowa tylko o utwardzeniu pasa, ale o infrastrukturze dla potencjalnych korzystających – praktycznie ani słowa. Przypadek? Absolutnie nie! Takich przypadków nie ma. Prezydent od dawna, być może i celowo, pomija w dyskusji ten ważny aspekt budowy lotniska na Krywlanach. Wszystko dlatego, że nie będzie ono służyło lotom pasażerskim, a co za tym idzie, nie będzie można z niego polecieć nawet do Warszawy, nie mówiąc już o tym, że polecimy gdziekolwiek dalej.

- Po zrealizowaniu przedsięwzięcia i certyfikacji lotnisko Krywlany będzie ogólnodostępnym lotniskiem lokalnym, dopasowanym do potrzeb regionu, z możliwością wykorzystywania zarówno do ruchu pasażerskiego, jak i lotów cargo – powiedział Tadeusz Truskolaski zaraz po podpisaniu wniosku o wydanie pozwolenia na budowę inwestycji na Krywlanach.

Nie dodał jednak o jaki ruch pasażerski chodzi. My sprawdziliśmy jak to wygląda. Tak się składa, że budowa pasa startowego o długości 1300 metrów i szerokości 30 metrów wystarczy jedynie do obsłużenia maszyny, która zabiera na pokład do 50 osób. Pozwoli to wyłącznie na loty typu general aviation, czyli prywatne i komercyjne maszyny z wyłączeniem lotów rozkładowych oraz wojskowych. Samolotem, pod który zostanie przygotowany pas startowy, jest modelowy dla tego typu rozwiązań – 50-osobowy SAAB 2000. I tu jest najlepsze. Jak podaje wikipedia samolot nie jest już produkowany od 17 lat, a na całym świecie są tylko 33 takie samoloty. Dokładnie to samo zauważył jeden z internautów, który prowadzi na Facebooku fanpage „Lotnisko Białystok”. Skomentował tam to, na co czeka obecnie Białystok.

„(…) no ale to tylko wzorzec, więc miejmy nadzieję, że innym podobnym też się uda tu wylądować. Mój ostateczny komentarz: nie ma co uznawać Krywalny za lotnisko pasażerskie. Zgaduję, że taki sposób podejścia to może jednak próba zrobienia takiego lotniska "tylnym wejściem" (potem się dobuduje terminal, wydłuży pas....) ale w takim tempie większość z osób która to czyta zapewne poleci z Białegostoku na emeryturze jeśli w ogóle”.

W przyszłości ponoć będzie możliwość wydłużenia pasa, by korzystały z niego samoloty 80 – osobowe. Tak przynajmniej prezydent Białegostoku mówił zaledwie kilka dni temu. Otwarcie przyznał również, że to białostocki Aeroklub będzie zarządzał nowym lotniskiem i ponosił koszty jego utrzymania. Ma też zająć się przyciąganiem użytkowników. Wiadomo, że nie przewiduje się, by odbywały się loty rozkładowe. To oznacza tyle, że o lotach pasażerskich, innych niż w prywatnych awionetkach, należy zapomnieć w ciągu najbliższych lat. Tak naprawdę to nie wiadomo, czy kiedyś lotnisko na Krywlanach będzie rozbudowane, czy będą na to środki i uda się zdobyć odpowiednie pozwolenia.

Jedyna dobra sprawa wynikająca z wyłożenia przez białostoczan ogromnych pieniędzy na budowę inwestycji na Krywlanach, bo chodzi nawet o 31 milionów złotych, jest taka, że będą mogły tu się w końcu pojawić samoloty transportowe. Być może rozbuduje się przeładunkowa strefa cargo. Z punktu widzenia bliskości położenia Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, ma to potencjał gospodarczy i tak naprawdę jest to jedyny sens tej inwestycji.

Faktem zaś jest, że samoloty, które będą przewoziły ludzi, ograniczać się będą do małych i prywatnych samolotów, głównie dla potrzeb biznesowych. Natomiast o jakichkolwiek połączeniach lotniczych dla zwykłych pasażerów, który zechcą polecieć do innych miast w Polsce lub za granicą, po wybudowaniu pasa na Krywlanach, należy zwyczajnie zapomnieć i to na bardzo długo. Przynajmniej do czasu, aż nie zostanie wybudowany terminal i ktokolwiek nie zatroszczy się o sprowadzenie do Białegostoku stałych lotów rejsowych.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Miejsca w Białymstoku, o których nie miałeś pojęcia że są, bo ich nie ma)
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    WWW.BSTOK.FORA.PL - niezalogowany 2016-01-12 02:29:52

    Krywlany: lepiej sprzedać drogie tereny w mieście pod osiedla mieszkaniowe i za tę kasę wybudować 10 lotnisk poza miastem:)Okęcie paraliżuje położenie w centrum miasta cisza nocna zamykanie od 22 do 6 w Polsce wystarczyłoby 1 lotnisko koło Warszawy z prawdziwego zdarzenia i szybka kolej 3-4 godziny do innych polskich miast! Polska jest za mała by inne lotniska były dochodowe bez wsparcia z podatków i wtedy nikt nie korzystałby z samolotów w połączeniach krajowych w Polsce bo dojazd i odprawa na lotnisku trwałaby dłużej niż jazda pociągiem Najgorsze i najtrwalsze są prowizorki:( zamiast budować 1350 metrowy pas na Krywlanach (bo tylko tak mały się zmieści) dla kilkunastoosobowych awionetek lepiej od razu wybudować 2-3 km pas w Topolanach (gdzie jest rezerwa terenu 55 ha skarbu państwa) w przyszłości zalążek prawdziwego lotniska Lotnisko na Krywlanach zablokował budynek sądu, wieżowiec przy Kawaleryjskiej, kampus i planowany hipermarket przy Ciołkowskiego to NIE BĘDZIE LOTNISKO PASAŻERSKIE bo przepisy lotnicze wykluczają prowadzenie jednocześnie lotniska sportowego i rejsowego ze względu na wypadki! Każdy wie że gdyby sprzedać te tereny pod zabudowę mieszkaniową możnaby zbudować za miastem prawdziwe lotnisko z jakiego więc powodu podatnicy mają dofinansować prywatne lotnisko dla okazjonalnych startów kilkuosobowych samolotów nowobogackich amatorów latania? i trzebaby zasypać stawy dojlidzkie bo zgodnie z prawem lotniczym nie można budować lotnisk 5 km od miejsc bytowania ptaków ze względu na katastrofy przy startach i lądowaniach przez ptaki wciągane do silników odrzutowych:( małym samolocikom śmigłowym czy szybowcom ptaki nie zagrażają:( Przykładowy zasięg hałasu wokół lotniska: http://bi.gazeta.pl/im/6/4370/m4370226.jpg "Lubuski samorząd przeznacza 1,5 mln zł rocznie na utrzymanie deficytowego połączenia lotniczego między Zieloną Górą a stolicą. Gdyby nie darmowe bilety dla lokalnych VIP-ów, na pokładach nie byłoby pasażerów. Koszt podróży do stolicy (w obie strony) to ok. 600 zł. W promocji o połowę taniej. Jednak z danych zgromadzonych przez Urząd Lotnictwa Cywilnego wynika, że niemal nikt ich nie kupuje. Loty są w ogóle możliwe, ponieważ lokalne władze wykupują na nie bilety. Średnio w każdym samolocie urząd dysponuje pięcioma miejscami. I często są to jedyne zajęte fotele. – Leciałem w towarzystwie trzech osób, same lokalne VIP-y. Miło było poplotkować – mówi biznesmen z okolic Zielonej Góry."

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2016-01-12 01:32:28

    Huje jedne. .. brak slow

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do