Reklama

Ależ to była Jagiellonia! Wynik jak bajka, gol jak marzenie!

Ależ to był wieczór! Tak efektownie z tak groźnym rywalem Jagiellonia dotąd nie wygrywała. Tymczasem żółto-czerwoni wypunktowali rywali z Belgii aż 3:0 i wykonali naprawdę duży krok w kierunku awansu do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Duma Podlasia wygrała najważniejszy mecz w historii klubu - tak przynajmniej spotkanie z belgijskim ligowcem określił Łukasz Masłowski, dyrektor sportowy Jagiellonii. Jeśli istotnie było to najważniejsze spotkanie w historii to niech nie czekamy na kolejne historyczne mecze. I oby z takim efektem jak w czwartek!

Białostoczanie przystąpili do meczu z wielkim animuszem i ochotą na grę. Goście wydawali się zaskoczeni impetem mistrzów Polski. I już w 3 minucie Jesus Imaz był o krok od uzyskania prowadzenia. Niestety supersnajper Jagi z 10 metrów posłał piłkę nad poprzeczką. Kibice aż jęknęli, bo sytuacja była naprawdę wyborna. Kilka minut później kolejny jęk poniósł się po stadionie: po nieszczęśliwym starciu z jednym z rywali z boiska zszedł utykając Norbert Wojtuszek i trener Adrian Siemieniec musiał desygnować za niego  Dusan Stojinovića. Po kilkunastu minutach dominacji Jagiellonii goście zaczęli coraz odważniej atakować. Okazję do strzelenia gola  miał Alex Minde, który po dynamicznym rajdzie strzelił w kierunku bramki żółto-czerwonych. Piłkę bez trudu złapał jednak Sławomir Abramowicz. Jeszcze groźniej zrobiło się po kwadransie gry gdy strzelał z dystansu Malamine Efekele, ale i tutaj dobrze poradził sobie Abramowicz. Niedługo później po rzucie wolnym piłka trafiła do Edgarasa Utkusa, który posłał ją na bramkę, ale nasz golkiper odbił piłkę i przeleciała ona nad bramką. Jagiellonia odpowiedziała dynamiczną kontrą: najpierw piłkę rywalom pod własnym polem karnym odebrał Mateusz Skrzypczak, który popędził na bramkę rywali. Piłka trafiła do Darko Churlinova, który mając możliwość oddania groźnego strzału zaczął niepotrzebnie dryblować i okazja bezpowrotnie minęła. Zaraz potem kolejny strzał na bramkę Maxime Delanghe oddał kolejny Jagiellończyk: Jarosław Kubicki, ale bramkarz gości poradził sobie z tą piłką. Jeszcze przed przerwą obie ekipy miały swoje szanse: strzelał Imaz ale Delanghe obronił, a w rewanżu kolejny raz okazję miał Minde i tym razem to Abramowicz błysnął refleksem. 


Drugą połowę znowu zaczęła lepiej Jagiellonia: w sytuacji niemal sam na sam z bramkarzem Cercle znalazł się Miki Villar ale strzelił prosto w wychodzącego z bramki Delanghe. W odpowiedzi Felipe Augusto miał szansę z metrów pokonać Abramowicza, ale na szczęście przestrzelił. Gospodarze odpowiedzi kolejną kontrą, po której znakomitą szansę miał Darko Churlinov, który strzelił minimalnie obok słupka bramki Brugge. 
W 59 minucie jeden z kontrataków Imaza faulem zatrzymał Abu Francis i grecki sędzia pokazał mu żółty kartonik. A, że była to druga taka kartka tego gracza to Cercle kolejne pół godziny gry miało grać w osłabieniu. Trener Siemieniec zareagował błyskawicznie i dokonał wymian i nakazał swojej drużynie bardziej ofensywną grę. Brugge, które dotąd dość wysoko grało pressingiem cofnęło się nieco na własną połowę i akcje żółto-czerwonych nabrały dynamizmu. Kiedy w 68 minucie po kolejnej ofensywnej akcji Jagiellonii strzelał Joao Moutinho piłka trafiła w rękę Efekele. Sędzia nie zastanawiał się i odgwizdał karnego, którego na gola pewnie zamienił Afimico Pululu. Białostoczanie złapali wiatr w żagle i zaczęli spychać rywali do defensywy. Okazało się jednak, że Cercle potrafi przeprowadzić groźne kontry. Enzo Ebosse źle podał w środku boiska, a piłkę przejął Augusto i wypadł z własnej połowy w rajdzie na bramkę Jagiellonii. Ścigany przez trójkę defensorów Jagi oddał strzał z około 16 metrów, ale Abramowicz spokojnie obronił ten strzał. O tym, że zmarnowane okazje się mszczą Belgowie przekonali się chwilę później: w polu karnym z dystansu strzelał Taras Romanczuk, który wykorzystał odbitą piłkę po nieudanym zagraniu Jarosława Kubickiego. Piłka uderzona przez białostockiego kapitana trafiła jeszcze w Christiaana Ravycha i po rykoszecie piłka wpadła do bramki. 
Ukoronowaniem przewagi Jagiellonii była przepiękna bramka Pululu: napastnik Jagiellonii dostał dokładne dośrodkowanie i popisał się piękną przewrotką umieszczając piłkę w bramce. Goście jeszcze próbowali ofensywnych akcji, ale już raczej bez wiary. A Jagiellonia - już w doliczonym czasie gry - omal nie strzeliła czwartej bramki po uderzeniu Thomasa Silvy.

No i na koniec: wreszcie była na Lidze Konferencji frekwencja godna mistrzów Polski. Ponad 17 tysięcy widzów, kolejna niesztampowa oprawa Ultry i świetny doping, który dodawał zawodnikom skrzydeł. Oby ta historia trwała jak najdłużej, bo białostocka publiczność pokazała, że warto dla niej grać! 

Spotkanie rewanżowe zostanie rozegrane w czwartek 13 marca o godzinie 18.45.
 
Jagiellonia Białystok - Cercle Brugge 3:0 (0:0). Bramki: Afimico Pululu 69-karny, 78, Taras Romanczuk 75. Żółte kartki: Leon Flach, Miki Villar (Jagiellonia), Abu Francis (Cercle). Czerwona kartka: Abu Francis (59, za 2. żółtą). Sędziował: Anastássios Sidirópoulos (Grecja). Widzów: 17 221.
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Norbert Wojtuszek (10 Dusan Stojinovic), Mateusz Skrzypczak, Enzo Ebosse, Joao Moutinho - Jesus Imaz, Leon Flach (62  Taras Romanczuk), Jarosław Kubicki (85 Tomas Silva) - Miki Villar (85 Oskar Pietuszewski), Afimico Pululu, Darko Churlinov (62 Kristoffer Hansen).
Cercle: Maxime Delanghe - Ibrahim Diakite, Lucas Perrin (46 Christiaan Ravych), Edgaras Utkus - Malamine Efekele, Abu Francis, Lawrence Agyekum (76 Nils De Wilde), Nazinho (68 Gary Magnee) - Thibo Somers, Felipe Augusto (84 Paris Brunner), Alan Minda (68 Erick).

Przemysław Sarosiek

Aktualizacja: 07/03/2025 01:00
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do