Mija właśnie trzeci miesiąc odkąd samochód pozostawiony na ulicy tarasuje przejazd i utrudnia życie mieszkańcom ulicy Scaleniowej w Białymstoku. Właściciela nie ma, a Straż Miejska przyjechała, obejrzała i pojechała. Samochód jak stał, tak stoi.
Jeszcze na początku stycznia, kiedy leżał śnieg ktoś zaparkował granatowego opla tigra w tym miejscu. Nie dało się wówczas inaczej wjechać, ani zaparkować, ponieważ hałdy śniegu uniemożliwiały inne ustawienie pojazdu. Kto zaparkował? Nie wiadomo. Wiadomo tylko, że właściciela pojazdu w międzyczasie zdążyła aresztować policja, bynajmniej nie za złe parkowanie, a samochód pozostał tak, jak widać na zdjęciu.
- Właściciela auta zabrała policja w kajdankach i prawdopodobnie szybko nie wypuści. Autko przeszukali i zostawili. I tak sobie stoi stwarzając zagrożenie w ruchu. No dodam tylko, że generalnie to stoi na skrzyżowaniu! – napisała do nas w liście Ewa, której rodzice mieszkają obok porzuconego samochodu.
Kobieta zwróciła się do nas z prośbą o pomoc, ponieważ to jej rodziców, którzy mieszkają w pobliżu, najczęściej posądza się o niewłaściwe parkowanie. Tymczasem pojazd wcale do nich nie należy. Sąsiedzi z pobliskich bloków mają pretensje do starszych ludzi, że nie potrafią zachować kultury na wspólnym odcinku jezdni.
- Policja i Straż Miejska zawiadomieni, ale mają to gdzieś! Straż przyjechała, pooglądali i pojechali. A jak właściciel dostał parę lat to auto tam będzie tyle stało? A zaparkuj źle w centrum na 5 minut to zaraz blokada, albo odholują! – skarży się kobieta w swoim liście do naszej redakcji.
Samochód faktycznie stoi bardzo niefortunnie i wcześniej lub później na pewno dojdzie tam do kolizji. W poniedziałek na pewno skontaktujemy się z odpowiednimi służbami, które być może w końcu staną na wysokości zadania i usuną przeszkodę ze skrzyżowania.
Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Krzysztof Taiji
Komentarze opinie