Reklama

Słowo po niedzieli: Babciu gdzie jesteś?

Już jutro większość z nas pójdzie z kwiatkami, ciasteczkami, ciepłymi skarpetkami czy czekoladkami do swoich babć. Babcia przecież to największy skarb każdego wnuka i każdej wnuczki. Ale czy dzisiejsze babcie są takie same jak te sprzed 20-30 lat?

Pamiętam swoją babcię, która nawet o czwartej rano wstawała, żeby rozczynić ciasto na racuchy, dla mnie, bo siostra wolała akurat chleb z cukrem maczany w mleku. Nasza babcia była taka kochana, że robiła dwa oddzielne śniadania, jedno dla mnie, drugie siostrze. Kto wie, co to znaczy rozczyniać ciasto? Jeśli nie wiecie, to podpowiadam, że to czynność najważniejsza w racuchach, bo jak ciasto było źle wygniecione, albo nie wyrosło, z racuchów wychodziły nędzne placki. U mojej babci nigdy nie było gniotów. Racuchy wychodziły jej zawsze!

Babcia musiała sprostać nie lada zadaniu, bo niejednokrotnie przyszło jej pilnować naraz aż 8, później 9 i w końcu 10 wnuków. A zadanie to niełatwe, bo domek był mały, zaledwie jeden pokój z kuchnią, ale atmosfera była nieziemska. Pamiętam jak babcia sadzała nas w rzędzie i karmiła gorącą zupą, każdemu po łyżce ogórkowej lub szczawiowej po kolei. I każdy siedział grzecznie i czekał na swoją kolej. Rodzice w tym czasie byli… mniejsza o to, gdzie byli i co robili, nam było najlepiej na świecie. Wieczorem, kiedy trzeba było iść spać wszyscy leżeliśmy w jednym łóżku, albo na ogromnym posłaniu na podłodze, ale razem, w kupie. Nie było komputera, nie było filmów. Była dobranocka. Po dobranocce wszyscy kładli się i przy lampce nocnej. U babci, mimo że nie umiała czytać, to bajka zawsze była. Babcia brała książkę i udawała, że czyta o czerwonym kapturku, o księżniczce na ziarnku grochu i o rybaku i złotej rybce. To były najpiękniejsze chwile z dzieciństwa.

Babcia zawsze miała schowane cukierki, zawsze miała dla nas na święta pomarańcze i landrynki. U babci zawsze znalazł się cukierek miętowy, a jajko na miękko zawsze było idealnie na miękko. Babcia potrafiła załatać dziurę na kolanie, skarpetki i przyszyć zamek w kurce lub spodniach. No i oczywiście babcia zawsze pozwalała babrać się błotku po deszczu i biegać w gumowcach po kałużach. Dawała parasol do ręki i można było hulać do woli. A zimą pokazywała jak dziergać na drutach, to takim ściegiem, to innym. Pozwalała marnować kolejne nici na kolejną opaskę na uszy i szalik, którego nigdy nie włożyłam. Taka była moja babcia i dziękuję Bogu, że babcia nie tylko była, ale jeszcze, cały czas, jest. Siły już nie te, zdrowie nie to, nie karmi nas jedną łyżką i nie daje klapsa, kiedy zrobimy coś źle. Ale babcia wciąż jest i dzięki temu życie jest łatwiejsze. Można zawsze przyjść się pożalić. Babcia zawsze wysłucha.

A dzisiejsze babcie? Czy one takie są, jak moja? Ile z nich jutro będzie jeszcze w pracy? Ile z nich pokazuje wnukom szydełkowanie i dzierganie? Ile z tych współczesnych babć ma kłopot z zajęciem się jednym lub dwójką wnuków? Która babcia wstaje o czwartej rano, żeby rozczynić ciasto na racuchy? Dzisiejsze babcie są inne, zupełnie inne niż moja babcia. Czy to źle? Nie mi to oceniać, niech mówią obecne wnuki. Ale wiem, że takich babć, jak miałam ja i moi rówieśnicy jest już niewiele, coraz mniej. Tylko w reklamach telewizyjnych się nie zmieniły. W rzeczywistości babcie są inne. Pewnie za kilka, może kilkanaście lat będę 21 stycznia wołać: "Babciu gdzie jesteś?". Ale jedno jest pewne. Póki co, dałaś mi najpiękniejsze dzieciństwo. Wszystkiego najlepszego Babciu! Dziękuję!

Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska.
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Judyta - niezalogowany 2014-01-20 09:15:37

    Piękne! Dziękuję za ten tekst! :)

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do