
Jej potraw można spróbować w dwóch lokalach stolicy Podlasia. Jest współwłaścicielką Trattorii Czarna Owca, a w restauracji Świętojańska 21 stoi również na stanowisku szefowej kuchni. Jak sama przyznaje, gotowanie to jej życiowa pasja. Postanowiła stanąć w szranki z kucharzami z całej Polski w popularnym programie emitowanym przez telewizję Polsat. Już zaszła bardzo daleko, a ma ogromną szansę na końcowe zwycięstwo. W środę wieczorem, 2 maja, mogliśmy oglądać półfinał. Białostoczanka spisała się w nim znakomicie. Za niespełna tydzień zobaczymy ją w rywalizacji o wygraną.
Skromna, a przy tym niezwykle sympatyczna kobieta - taka jest właśnie Ewelina Łapińska. I jeszcze jedno: ma talent. Obowiązki szefowej kuchni łączy z prowadzeniem restauracji. Chciała się sprawdzić. Wzięła udział w siódmej edycji program typu reality show - Top Chef, w którym kucharze profesjonaliści rywalizują między sobą w zadaniach kulinarnych.
- Pomysł na udział w programie wziął się przede wszystkim za namową najbliższych, ale była to też pewnego rodzaju chęć sprawdzenia własnych umiejętności. Potrzeba rozwoju i nauki czegoś nowego miała na to duży wpływ - mówi naszej redakcji białostoczanka.
Opowiada, że przygotowywane konkurencje były naprawdę różne: od podstaw, z który powinien poradzić sobie każdy kucharz, po te wymagające od uczestników również kreatywności.
- Największą przyjemność sprawiło mi zadanie, w którym wraz z dwiema dziewczynami pracowałyśmy na produkcie od Chefa Amaro, więc presja była ogromna. Ale z drugiej strony suszona gęsina była tak cudownym produktem, że od razu miałam pomysł na to danie. W rezultacie, pomimo silnego stresu, od początku do końca wszystko szło po mojej myśli. Bardzo podobały mi się konkurencje, w których uczestnicy pracowali z warzywami albo z chlebem. Nauczyłam się wtedy czegoś nowego. Najtrudniejszy okazał się kebab. Z początku miałam fajną koncepcję na to danie, a w rezultacie nie wyszło mi ono najlepiej - wspomina nasza rozmówczyni.
Ewelina Łapińska podkreśla, że poziom w programie jest zawsze wysoki, nie ma tam ludzi z przypadku. Każdy ma swój własny styl, reprezentuje inną kuchnię, ma większe bądź mniejsze doświadczenia. Trzeba się zmierzyć nie tylko z własną wiedzą, ale również z jej brakami lub słabościami.
Białostoczanka swoją przygodę z pracą w kuchni zaczęła, gdy miała 17 lat. Najpierw jako pomoc kuchenna, ale dość szybko awansowała do roli samodzielnego kucharza. Aż w końcu została prawą ręką szefa kuchni. W Polsce pracowała wyłącznie w rodzinnym Białymstoku, w międzyczasie przebywała w Anglii, gdzie stażowała w prestiżowych restauracjach.
Prowadzenie własnej restauracji to - jak przyznaje - ogromna odpowiedzialność, wymagająca wielu poświęceń.
- Wyznaczyliśmy sobie pewien poziom, który udało nam się osiągnąć. Teraz chcę się skupić na tym, aby go utrzymywać, inwestować w swoich ludzi i wciąż się rozwijać. Bardzo bym chciała wyjechać na staż, najbardziej interesuje mnie Japonia - dodaje Ewelina.
Jako ciekawostkę podaje, że sercem restauracji pod adresem Świętojańska 21 jest piec opalany drewnem, w którym wypiekana jest pizza na zakwasie oraz chleb. Są to stałe pozycje w menu i na nie nasza bohaterka zaprasza szczególnie. Pozostała część karty jest zmienna i sezonowa, a serca gości za każdym razem podbija inna propozycja.
- Obecnie są to dania z jagnięciny, podlaskiej Wrzosówki. Nasze policzki wieprzowe oraz brownie i lody z gorgonzoli, również są bardzo popularne. Z kolei Trattoria Czarna Owca słynie z policzków wołowych i bezy, którą zna chyba każdy mieszkaniec Białegostoku. A jeśli nie, to właśnie je polecam najbardziej. Obok tych dań nie można przejść obojętnie - uśmiecha się białostoczanka.
Akcentuje przy tym, że współpracuje z najlepszymi importerami wina w Polsce. Stara się i zależy jej, by właśnie restauracja Świętojańska 21 stała się miejscem polecanym m.in. ze względu na podawany w nim świetny trunek.
(Piotr Walczak / Foto: arch. pryw.)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie