Reklama

Boję się mieć dziecko

Prawie każde młode małżeństwo kalkuluje dziś na zimno posiadanie dziecka. Wiąże się to z olbrzymim wyrzeczeniem, kosztami, ale przede wszystkim z obawą o jutro. Kobietom sen z powiek spędza utrata pracy.

Największym strachem przed ciążą jest utrata zatrudnienia – tak wynika z wypowiedzi kobiet, które przepytaliśmy jeszcze wczoraj na ulicach Białegostoku. Natomiast aż 38 proc. ciężarnych kobiet obawia się, że po urodzeniu dziecka ich rodzina popadnie w finansowe tarapaty – wynika z badań firmy MillwardBrownHealthcare przeprowadzonych na zlecenie Polskiego Banku Komórek Macierzystych. Być może te wskazówki powinny wziąć pod uwagę rządzący w kraju i w samorządach, jeśli myślą realnie o poprawie struktury demograficznej. Martyna, która za kilka miesięcy wychodzi za mąż na razie nie myśli o dziecku, ani ciąży.

- Dopiero niedawno udało mi się znaleźć pracę na umowę o pracę. Ale to umowa czasowa – mówi Martyna. – Boję się, że jak szefowa dowie się, że jestem w ciąży, zwolni mnie. Nie wiem, kiedy będziemy myśleć o dziecku. Na razie nie ma szans.

- Mnie zwolniono z pracy jak byłam w ciąży z drugim dzieckiem – opowiada Urszula. – Może nie tyle, że zwolniono, ale zamieniono umowę. Miałam ją najpierw zawartą na 3 lata, ale po tym jak szef dowiedział się o ciąży, zamienił mi umowę na taką, do czasu porodu. Protestować nie było sensu, bo ciągać się po sądach w ciąży i później z małym dzieckiem było ponad moje siły. Tym bardziej, że miałam ją zagrożoną. Nie chciałam już się kłócić, ale urodzić po prostu zdrowe dziecko.

Takich przykładów można przytaczać bardzo wiele. Dziś nie liczy się człowiek, ale wyniki jego pracy. W obecnym systemie dzikiego kapitalizmu, człowiek i jego prawa stoją na dalszym planie. Na pierwszym za to znajduje się pieniądz i wyniki finansowe. Niedawno Główny Urząd Statystyczny opublikował dane, z których wynika, że bieda dotyka przede wszystkim rodziny z dziećmi. Osoby bezdzietne lub samotne są mniej narażone na ubóstwo.

- Moja siostra musiała wyjechać z Białegostoku – opowiada Ewa. – Szukała pracy, ale bezskutecznie. Kiedy w końcu znalazła, okazało się, że jest w ciąży. Szybko została bez niczego. Z pensji męża ok. 1400 zł nie byli w stanie zapłacić za stancję i mieć na życie. Musieli stąd wyjechać. Teraz siostra z mężem jest w Wielkiej Brytanii i jak mówi czuje się bezpiecznie, pracuje i nikt jej z pracy nie wyrzuca, choć jest już w ciąży z drugim dzieckiem. Tu na pewno nie wróci. Zresztą ja sama nie zdecyduję się na dziecko, nie w tym kraju i nie w tym mieście.

Być może tę sytuację zmieniłby specjalny system pomocy matkom, które znalazły się trudnej sytuacji nie ze swojej winy. Niejednokrotnie padały słowa, że ciąża to nie choroba. A macierzyństwo to zwyczajny okres w życiu kobiety, jak młodość, dojrzewanie czy starość. Programy, takie jak Karta Dużej Rodziny z pewnością pomagają tym, którzy już dzieci mają i mimo wszystko jakoś sobie radzą. Ale nadal jest sporo młodych osób, które chciałyby mieć dzieci, ale ich zwyczajnie nie stać na ogromne wydatki i wyrzeczenia z tym związane.

K. Wiktorzuk.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do