Fakt jest faktem. Pasy "tylko dla autobusów" w Białymstoku się sprawdziły. Jeżdżę codziennie Kaczorowskiego i Legionową, Branickiego, Sienkiewicza i Aleją Piłsudskiego. Nie zauważyłem aby - nawet tam, gdzie obok buspasa jest tylko jeden pas dla aut osobowych - tworzyły się korki i zatory.
Pomysł buspasów był powszechnie krytykowany, ale ja uważam, że to jedna z tych dobrych inicjatyw naszych władz (nawiasem mówiąc, ponoć wymuszona przez unijne zasady wydawania pieniędzy na drogi). Dobra dlatego, że realizuje słuszną hierarchę ważności uczestników ruchu w mieście.
Na jej czele powinni stać piesi, osoby z wózkami i niepełnosprawni. Wszelkie inwestycje drogowe powinny brać pod uwagę przede wszystkim ich interes. Tutaj, nota bene, miasto nie popisało się ostatnio, stawiając - ponad interesy pieszych - kierowców i pasażerów aut, mknących w swoich klimatyzowanych maszynach przez samo centrum miasta. Tych, którzy poruszają się na nogach lub rowerach, puszczono podziemnym tunelem.
Po pieszych, kolejną uprzywilejowaną grupą, powinni być rowerzyści. Dlatego, że zajmują mniej miejsca, niż auta, dlatego, że zużywają mniej energii (a tej jest na świecie coraz mniej), a także dlatego, że jazda rowerem jest zdrowsza od jazdy samochodem, co przy niewydolności naszego publicznego (!) systemu opieki zdrowotnej nie jest bez znaczenia.
Jeśli już musimy wsiąść do auta, to dobrze by było, aby miasto - swoimi rozwiązaniami - promowało transport publiczny. Interesy kierowców oczywiście też są ważne, ale w trudnej sztuce podejmowania decyzji nie zawsze satysfakcjonującej wszystkich, sprawy wymienionych wyżej grup powinny być traktowane z większą uwagą, niż potrzeby właścicieli prywatnych aut poruszających się po mieście.
Codziennie przemierzam autem ulice Białegostoku. Gdyby mógł przesiąść się na rower lub wsiąść do autobusu, z radością bym to zrobił.
Przewrotne to, ale właśnie z perspektywy auta widać, że polityka samorządu promująca rowery i transport publiczny jest nie tylko opłacalna, korzystna dla mieszkańców, ale również - po prostu - sprawiedliwa. Opłacalna dlatego, że - jak by nie liczyć - koszt przewiezienia osoby z Dziesięcin na osiedle Bema będzie zawsze niższy, jeśli osoba ta wybierze podróż autobusem. Koszt niższy zarówno w kategoriach pieniężnych, ale także ekologicznych.
Wyobraźcie sobie 160 aut stojących na którejś z białostockich arterii. Moje luźne obliczenia wskazują, że gdyby stały one między Rondem Lussy a skrzyżowaniem Alei Piłsudskiego z ulicą Sienkiewicza - zajęłyby praktycznie całe dwa pasy ruchu. Wyobraźcie też sobie, że gdyby osoby te wybrały podróż autobusem, zajęłyby przestrzeń….jednego przegubowca, autobusu, jakich dużo w Białymstoku! Już macie odpowiedź, skąd się biorą korki…
Oczywiście, każdy powinien mieć prawo wyboru takiego środka lokomocji, jaki mu pasuje. Równocześnie miasto, decydując się na konkretne rozwiązania, z konieczności musi realizować interesy jednych kosztem drugich. Słowem, wszystkich nie zadowolimy.
Skoro budowa dróg jest finansowana z pieniędzy publicznych, w takim razie to interesy publiczne powinny brać górę nad prywatnymi przy budowie ulic w mieście. Buspasy to przestrzeń zarezerwowana dla tych, którzy zdecydowali się korzystać z usług publicznych. Wpuszczenie tam taksówek to pomysł, który zaprzecza kompletnie tej idei. Taksówki nie należą do transportu publicznego - są to prywatne firmy przewożące ludzi za pieniądze. Ideą wartą rozważenia jest natomiast umożliwienie poruszania się po buspasach aut np. z minimum czterema osobami "na pokładzie". Pod tym warunkiem - również taksówek. Wtedy idea "transportu publicznego" byłaby - choć po części - spełniona.
I jeszcze jeden argument na koniec. Rozumiem, że siedząc w ocieplanym aucie, na wygodnym fotelu, popijając ciepłą kawę przy akompaniamencie ulubionej muzyki, łatwo wpaść we wściekłość, gdy przed skrzyżowaniem mijają Cię uprzywilejowane autobusy miejskie. Pamiętaj jednak o tym, że ludzie, którzy nimi jadą, musieli dojść do przystanku i od przystanku będą musieli dojść do celu, mimo chłodu i słoty, podczas gdy Ty prawdopodobnie miałeś tylko kilka kroków do parkingu pod domem. Pasażerowie autobusów, w przeciwieństwie do Ciebie, nie mają w tych autobusach tak wygodnie i ciepło. W przeciwieństwie do Ciebie, nie marnują miejskiej przestrzeni i nie zajmą tych kilku metrów kwadratowych przestrzeni w centrum, gdzie za chwilę zaparkujesz. W przeciwieństwie do Ciebie wreszcie, szanują Twoją przestrzeń i przestrzeń pozostałych mieszkańców Białegostoku.
Czekając w sznurze aut na zielone, zawsze się cieszę, kiedy buspasem mija mnie autobus pełen pasażerów zdążających do pracy lub szkoły. Jeśli nawet (co mało prawdopodobne), będą oni szybciej na miejscu, to mam poczucie, że poruszanie się autobusem i przywileje z tym związane są, w dobrze rozumianym, publicznym interesie.
Komentarze opinie