
Były wojewoda podlaski z Platformy Obywatelskiej Maciej Żywno, który obecnie jest radnym wojewódzkim z partii Polska 2050, kilka dni temu napisał na Twitterze, że polscy ratownicy medyczni mogą wejść na terytorium Białorusi do koczujących tam imigrantów. Przypomniał o porozumieniu transgranicznym, które obowiązuje od 2008 roku. Pominął tylko dość zasadnicze ustalenia odnoszące się do tego porozumienia.
W minioną sobotę, 28 sierpnia, fundacja Ocalenie, której przedstawiciele znajdują się w Usnarzu Górnym, informowali, że niektórzy imigranci koczujący po białoruskiej stronie granicy, mają gorączkę i krew w moczu. Dlatego wezwali karetkę Pogotowia Ratunkowego, która w kilka chwil przyjechała z Rybnika na Śląsku. Ale na nic ten przyjazd się zdał, ponieważ karetki nie przepuścili funkcjonariusze polskiej Straży Granicznej. I na tę sytuację zareagował były wojewoda podlaski Maciej Żywno, a obecnie radny wojewódzki.
„Ratowanie życia ludzkiego jest obowiązkiem ponadnarodowym i nawet przy takim konflikcie oraz wszelkich racjach ochrony naszej granicy trzeba zrobić wszystko, by ratownicy mogli udzielić pomocy” – napisał na swoim profilu na Twitterze. – „Testowaliśmy to m.in. w 2009 roku, gdy katastrofie uległ helikopter naszej straży granicznej i mogliśmy z ratownikami wejść na stronę białoruską. Teraz może warto chociaż zapytać o zgodę na wejście. Naprawdę chcecie rządzący mieć tych ludzi na sumieniu??” – dodał w kolejnym wpisie. – „Po to ciężko pracowaliśmy w latach 2007-2014 nad porozumieniami o współpracy przygranicznej ze stroną białoruską. To miało na celu umożliwianie ratowania ludzi w sytuacjach kryzysowych po obu stronach granicy” – dodał jeszcze w kolejnym wpisie.
Były wojewoda ma rację, ale tylko częściowo. Bo faktycznie na mocy tego porozumienia można byłoby wejść na terytorium Białorusi wyłącznie po wyrażeniu zgody przez komendanta białoruskiego oddziału regionalnego Straży Granicznej. Mogliby wejść między innymi strażacy czy ratownicy medyczni. Z tym, że w dokumencie zatwierdzonym przez Komisję Europejską, który dokładnie określa współpracę transgraniczną jest zapis następującej treści:
„W ramach Działania 2.2. podejmowane będą także przedsięwzięcia mające na celu zwiększenie bezpieczeństwa granic, w tym przede wszystkim zapobieganie oraz zwalczanie nielegalnych migracji i przemytu, walka ze zorganizowaną przestępczością, zapobieganie przenoszeniu przez granicę chorób ludzi, zwierząt i roślin, a także zapobieganie i eliminacja nielegalnego handlu rzadkimi i zagrożonymi gatunkami” – zapisano w szczegółowym programie współpracy transgranicznej.
I ten zapis w zasadzie powinien kończyć dywagacje w tej sprawie. Dlatego, że po drugiej stronie polskiej granicy znajdują się nielegalni imigranci – przynajmniej w rozumieniu prawa polskiego. Dla strony białoruskiej prawdopodobnie nie są nielegalnymi imigrantami, bo gdyby byli, pogranicznicy białoruscy powinni deportować ich do kraju, z którego przybyli.
Tak, czy inaczej, zapisy dotyczące zwalczania nielegalnych migracji zawarte w „Programie Współpracy Transgranicznej Polska-Białoruś-Ukraina 2007-2013” obejmującym wspomniane porozumienie, uniemożliwia stronie polskiej wystąpienie do komendanta białoruskiego oddziału regionalnego Straży Granicznej o pozwolenie na wejście na terytorium Białorusi ratownikom medycznym, ani nikomu innemu. Odrębną sprawą jest, czy komendant białoruskiej straży granicznej wyraziłby taką zgodę, skoro strona białoruska od tygodnia nie wydaje zgody na wjazd polskiego konwoju humanitarnego z pomocą dla imigrantów, który po kilku dniach z przejścia granicznego w Bobrownikach zjechał do składnicy. Jest gotów wyjechać w każdej chwili, jak tylko będzie udzielona zgoda na jego wjazd.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: wrotapodlasia.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nie wiem, czy są jakieś przepisy, które zabraniają za zgodą Białorusinów wejść i udzielić pomocy, ale wiem na pewno, że powoływanie się przez panią na zapisy Programu Transgranicznego jest śmieszne. Program nie wyznacza prawa i zasad pilnowania granicy, a kieruje na co, na jakie cele można wydać pieniądze unijne. Pracuję w urzędzie i wiem, że to dosyć nietrafne z pani strony powołanie się na zapisy.