
KAC Bystok - pod taką nazwą kryje się projekt filmowy, którego głównym celem jest walka z dopalaczami. Ma to być pełnometrażowa produkcja z mocnym przekazem bez happy endu. Zdjęcia powinny rozpocząć się najpóźniej w wakacje przyszłego roku, a twórcy mają ambitne plany, by obraz trafił do kin w całej Polsce. Na razie trwa zbiórka funduszy. Aktorzy to wolontariusze, spore koszty pochłonie profesjonalny sprzęt i montaż. Nasza redakcja rozmawiała z jednym z pomysłodawców tej ciekawej inicjatywy.
Miejscem akcji będzie Białystok, a maksymalna długość filmu wyniesie 90 minut. Twórcy przekonują, że pobocznymi celami przedsięwzięcia są też promocja miasta, podlaskiej kuchni, młodych artystów, trzeźwości za kierownicą, jak też aktywizacja bezrobotnych czy seniorów.
- Zamierzamy podejść do filmu w taki sposób, aby zniechęcić młodych ludzi do zażywania dopalaczy oraz ostrzec przed skutkami, jakie niesie to za sobą. Chcemy pokazać, jak tragicznie może skończyć się branie takich środków. Być może po obejrzeniu tej swoistej anty komedii większość osób mocno się zastanowi, zanim sięgnie po tego typu substancje - wyjaśniają przedstawiciele Stowarzyszenia Honorowych Dawców Krwi w Białymstoku Oddziału "Dobry Pomysł".
I podkreślają, że dopalacze w dalszym ciągu są nierozwiązanym problemem w naszym kraju i każdego roku zabijają oraz trują dziesiątki osób, głównie młodzież. Ta po obejrzeniu komedii z elementami naturalizmu powinna mieć większą skłonność do refleksji w tematyce głównie dopalaczy, ale także narkotyków i używek w ogóle.
- Inspirowaliśmy się tytułem Kac Vegas. Miejscem akcji tej anty komedii będzie Białystok - opowiada naszej redakcji Marcin Sawicki, koordynator ds. medialnych KAC Bystok.
Zdradza też ogólny zarys fabuły. Wszystko ma się rozgrywać między trzema mężczyznami i trzema kobietami. Mężczyźni towarzyszą panu młodemu w momencie zaręczyn i na wieczorze kawalerskim. Twórcy chcą zaszokować. Wybrali formę komedii, żeby młodzi ludzie chcieli sami z siebie obejrzeć ten film. Na koniec będzie nieoczekiwane rozwiązanie akcji, które ma sprawić, że część osób, które myślały o braniu lub zażywają dopalacze, co najmniej się zawaha. A to już wielki sukces pomysłodawców.
Scenariusz zatem jest, do tego grupa wolontariuszy i zarejestrowana zbiórka pieniędzy. Tych ostatnich na razie nie jest dużo, ale funduszy przybywa, choć obecnie powoli. Teraz zespół chce już przechodzić do poważnej realizacji, choć trudno planować konkretny budżet, jeśli skończy się np. na połowie mniejszym niż wstępnie założono. Absolutne minimum to 20 - 50 tysięcy złotych. Środki są potrzebne chociażby do tego, by technicznie film zrealizować w sposób profesjonalny.
- Rozmawiamy też z zawodowymi aktorami, ale nawet jeżeli zrezygnują z gaży, to przecież dobremu artyście trzeba zapewnić na przykład bardzo przyzwoity nocleg. A to ciągnie za sobą kolejne koszty - wyjaśnia Sawicki.
Próbne, krótkie scenki już były nagrywane. Było to konieczne, ponieważ twórcy wzięli udział w akcji na portalu społecznościowym Polak Potrafi. Tam jednak, by móc się zarejestrować i wziąć udział w zbiórce, trzeba spełnić mnóstwo wymagań, wykazać się. Musieli nagrać sporo różnych materiałów, żeby pokazać, iż działają, mają faktycznie zespół, nie tylko na papierze. Ostatecznie spełnili wszystkie wymagania. Inicjatywę wspierać można m.in. za pomocą właśnie tego portalu, wystarczy wpisać w wyszukiwarce "KAC Bystok", by przejść do podstrony zbiórki.
Na razie nie ma sponsorów, którzy udzieliliby wsparcia finansowego, ale kilka firm zgodziło się pomagać barterowo.
- Mieliśmy już zacząć kręcić, natomiast kwestie techniczne, organizacyjne, prawne mocno nas zatrzymały. Planujemy, że zaczniemy więc w przyszłym roku, dajemy sobie czas do wakacji na rozpoczęcie, bez względu na to, ile pieniędzy uda nam się zebrać - mówi Marcin Sawicki.
(Piotr Walczak / Foto: sxc.hu)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie