
W poniedziałkowy poranek, kiedy nad Siemianówkę przyjechali wędkarze, zastali bardzo przykry widok. Setki ryb pływało przy brzegu, niestety do góry brzuchami. Natychmiast próbowali powiadomić służby sanitarne.
Zaniepokojeni wędkarze zaalarmowali w poniedziałek rano, 2 września, naszą redakcję o śniętych rybach na Siemianówce. Było ich bardzo dużo. Nie było więc czasu na zarzucanie wędki, ponieważ najpierw trzeba było ustalić, co się tam właściwie wydarzyło. Problemem okazało się jednak poinformowani odpowiednich służb o tym zdarzeniu, bo wędkarze nie byli w stanie do nikogo się dodzwonić. Telefony albo milczały, albo słychać było, że z tym problemem należy zwrócić się do kogoś innego.
- Dziwna sytuacja, że nikt nie odbiera telefonu. Tu jest bardzo dużo tych śniętych ryb i nie ma nawet komu tego zgłosić. Koledze udało się dodzwonić do sanepidu, ale powiedzieli mu, że z takim tematem to nie do nich. Dlatego dzwonię do redakcji, bo może wam się uda ustalić co się stało i poprosić kogoś, żeby to posprzątał. Te ryby pewnie trzeba zbadać wcześniej, dlatego ich nie ruszamy – przekazał w rozmowie telefonicznej z naszą redakcją jeden z wędkarzy, który był w poniedziałkowy poranek nad Siemianówką.
Nam również nie było łatwo skontaktować się z kimkolwiek. Przełączano nas z numeru na numer i odsyłano z urzędu do urzędu. W końcu uzyskaliśmy informację, że sprawą już zajęli się inspektorzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Białymstoku. Kiedy ustalaliśmy, co się mogło wydarzyć, inspektorzy jechali już na miejsce, by zbadać wodę i martwe ryby.
- Inspektorzy są jeszcze w drodze nad Zalew. To, co mogę w tej chwili powiedzieć, to tyle, że zostaną przeprowadzone badania pod kątem zawartości tlenu w wodzie i wskaźników jej temperatury. Ostatnie dni były upalne, więc prawdopodobnie na śnięcie ryb miały wpływ warunki naturalne, jak niski stan wód i właśnie ta wysoka temperatura. Możliwe, że nad Siemianówką mamy więc do czynienia z tak zwaną przyduchą. Ale o tym będzie wiadomo po przeprowadzeniu badań – przekazała naszej redakcji Monika Gałązka z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Białymstoku.
Wędkarze zastanawiali się, czy nie dostały się do Siemianówki jakieś substancje trujące. Czy nie doszło do jakiejś awarii, podobnej jak ta w Warszawie. Niepokój swój w rozmowie z nami uzasadniali dość długim ukrywaniem tego problemu przez prezydenta Trzaskowskiego oraz instytucje mu podlegające w mieście stołecznym. Na szczęście w naszym regionie nie ma żadnej informacji o żadnym wycieku, ani zatruciu wody, także na tym akwenie.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: nadesłane przez czytelnika)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Już wczoraj te ryby tam były.o wiele więcej niż na zdjęciu ,widok okropny .Róbcie coś z tym bo tam się kąpią ludzie,żeby zaraz nie było tragedi.
Ja się kompalem w niedzielę na Starym Dworze ale tam nic nie było widać, a gdzie te sniete ryby