Reklama

Dużym problemem dla Federacji Rosyjskiej jest zachodnia broń manewrująca

Rosyjska obrona powietrzna nie jest w stanie poradzić sobie z rakietami manewrującymi produkcji zachodniej. Rzecznik Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy Jurij Ignat poinformował o tym na antenie programu Jedyni Nowyny.

- Mamy broń, której tak bardzo oczekiwaliśmy. To są rakiety manewrujące. Wróg nie może zestrzelić tych rakiet, mimo że ma tam super obronę przeciwlotniczą, która nie ma sobie równych. Prawdopodobnie jakaś liczba może zabłądzić. Ale jak widać z wyników, rakiety latają, a ciężko uzbrojony w sprzęt obrony powietrznej Krym nie radzi sobie z rakietami manewrującymi produkcji zachodniej – stwierdził Jurij Ignat.

Według niego dlatego Ukraina oczekuje od Zachodu większej liczby takich rakiet – zwłaszcza niemieckich, francuskich i brytyjskich.

- A amerykańskie ATACMS są już rakietami balistycznymi – pomogą nam znacząco zmienić sytuację na froncie. A wraz z pojawieniem się zachodnich samolotów będzie to zupełnie inna historia – powiedział  Jurij Ignat.

Odrębnie rzecznik Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował, że uderzeń Caliber można spodziewać się z dowolnego miejsca na Morzu Czarnym.

- Kaliber leci dość daleko, to ponad 2 tysiące kilometrów. Dlatego zmiana lokalizacji statków nie jest panaceum, trzeba zrozumieć, że wróg też może stamtąd wyrządzić szkody – wyjaśnił.

Ignat powiedział, że rosyjskie statki „trzeba wysłać w znanym kierunku” i tak się stanie.

- Dochodzą wieści, że Niemcy przekażą także drony naziemne i że pojawi się inna broń. A co najważniejsze – to właśnie nasze „Neptuny”, które potrafią to zrobić całkiem skutecznie. A jeśli „Harpuny” na samolotach F-16 nadal będą się pojawiać, to rosyjskie okręty nie będą miały w ogóle nic do roboty na Morzu Czarnym – uważa rzecznik Sił Powietrznych.

Odpowiadając na pytanie dotyczące F-16, zauważył, że geografia krajów uczestniczących w koalicji lotniczej rośnie, a co za tym idzie, rosną możliwości i możliwości szkolenia pilotów na Ukrainie, i nie tylko.

- Duża grupa inżynierów wojskowych również szkoli się już równolegle z pilotami w różnych krajach, które przyłączają się do koalicji lotniczej. To ogromna, żmudna praca i musi przebiegać w przyspieszonym tempie, bo nie ma innego wyjścia. Im szybciej pojawi się samolot, tym szybciej zmieni się sytuacja na froncie – przekonuje Jurij Ignat.

Według niego ukraińscy piloci bez opóźnień przechodzą te szkolenia zgodnie z planem.

- Przyłączają się do tego USA i to jest bardzo poważny krok, bo USA są producentem F-16 i tam znajduje się najlepsza baza. Jeśli już podejmą się szkolenia naszego personelu, będzie to naprawdę poważny krok na drodze do F-16 – powiedział rzecznik Sił Zbrojnych Ukrainy.

Media na Ukrainie, ale i rzecznik Sił Zbrojnych Ukrainy informowali niedawno, że Rosjanie zwiększają produkcję bezzałogowych samolotów szturmowych.

(Cezarion/ Foto: Twitter.com/ Ukrinform)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do