Dziadek, żyjesz jeszcze?

Najczęściej można ich spotkać na portierniach, budkach parkingowych lub innych miejscach, w których interwencja zdarza się rzadko. To ochroniarze, którzy nie wyglądają jak statystyczny łysy, krępy młodzian po wyjściu z siłowni.

Zarabiają nawet o połowę mniej od swoich kolegów stojących w dyskotekach czy choćby w sklepach. Niekiedy to stawki po 4 lub 5 zł za godzinę. Starsi panowie na takich stanowiskach mają orzeczenia o niepełnosprawności i wysłuchują od różnych osób obelg, np. w stylu „dziadek, żyjesz jeszcze?” W praktyce, bardzo często nie są w stanie zareagować we właściwy sposób w sytuacji, która wymaga natychmiastowej interwencji.

- To nie moja wina, że nie jestem już tak sprawny jak kiedyś – mówi nam anonimowo jeden z pracowników parkingu strzeżonego. – Poza tym tu czasami takie typy przychodzą, że nie ma sensu się narażać, nie za takie pieniądze.

I tak historia zamyka koło. Reagować nie ma po co za takie pieniądze. A z kolei za większe pieniądze nikt by nie wynajął ochrony do pilnowania parkingu. Klasyczna kwadratura koła. Tylko gdzie w tym wszystkim jest godność i rozum?

Koledzy po fachu kpią sobie ze starszych lub mniej sprawnych ochroniarzy. Uważają ich za gorszych, którzy na dodatek psują im rynek pracy.

- Tak, to ma faktycznie sens – żartuje sobie sarkastycznie Krzysztof. – Zatrudnianie emerytów za psie pieniądze i schorowanych dziadków. Patologia się dzieje w naszej branży. A później zdziwienie, że ochroniarze nie zareagowali. Nie reagowali, bo zdziadziali, albo nie wiadomo czy jeszcze żyją.

Nie wszyscy właściciele firm ochroniarskich zdają sobie sprawę, że tak naprawdę na dłuższą metę zatrudnianie osób, które nie nadają się do pełnienia swoich obowiązków nie ma sensu. Z drugiej strony o wszystkim decyduje cena. Skoro klienci nie chcą płacić stawek adekwatnych do odpowiedzialności, zatrudniani są starsi lub niepełnosprawni ludzie za stawki niemal głodowe. W tej materii Białystok wcale nie odbiega trendem od tego, co dzieje się w innych miastach Polski.

Cezarion