
Od 1 września 2025 roku w szkołach podstawowych (klasy IV–VIII) oraz ponadpodstawowych w całej Polsce wprowadzono nowy, dobrowolny przedmiot – edukacja zdrowotna. Zastąpił on wychowanie do życia w rodzinie, oferując treści dotyczące zdrowia psychicznego, seksualnego, profilaktyki chorób i uzależnień. Jednak, jak pokazują dane z podlaskich szkół nowa inicjatywa Ministerstwa Edukacji spotkała się z minimalnym zainteresowaniem uczniów i rodziców. Konserwatywne Podlasie odrzuciło przedmiot zawierający mocno lewicowe elementy. MEN i Kuratorium Oświaty miało podać dane szczegółowe do 10 października, ale oficjalnych informacji dotąd brak.
- Nic w tym dziwnego, bo szykuje się klęska minister Barbary Nowackiej. Jako związek zawodowy NSZZ Solidarność wiele razy ostrzegaliśmy. Skierowaliśmy wiele uwag i poprawek do programu, były protesty z kilkudziesięcioma tysiącami podpisów, ale minister nie chciała słuchać - komentuje Agnieszka Rzeszewska, przewodnicząca regionalnej organizacji NSZZ Solidarność nauczycieli i pracowników oświaty.
Wiele szkół w województwie podlaskim nie utworzyło ani jednej grupy zajęciowej, co stanowi poważne wyzwanie dla Ministerstwa Edukacji Narodowej, które w programie - w wielu aspektach ocenianych pozytywnie - zawarło kilka niezwykle kontrowersyjnych treści, które sprawiły, że zarówno związkowcy jak i duchowni kościoła rzymsko-katolickiego wezwali rodziców, aby wypisali dzieci z tych zajęć. W Podlaskiem przedmiot okazał się wielką klęską frekwencyjną, choć rodzice musieli wypisać dziecko z zajęć (brak formalnej decyzji powodował, że uczniowie musieli chodzić na te zajęcia). .W całym regionie, według wstępnych danych Kuratorium Oświaty, udział w zajęciach zadeklarowało zaledwie około 21,56% uczniów objętych programem. Oficjalne dane lokalnych samorządów są jeszcze bardziej brutalne. Podobne informacje napłynęły też ze związków zawodowych: możliwe, że liczba dzieci uczestniczących w zajęciach edukacji zdrowotnej będzie wynosiła około 17 procent.
Najniższa frekwencja na zajęciach będzie w niewielkich miejscowościach.
- Są szkoły - także te wiejskie i w małych miasteczkach, gdzie nikt nie będzie uczestniczył w zajęciach. W innych rodzice pozostawili dzieci, bo musiałyby czekać na autobus rozwożący je po domach przez godzinę, więc - aby miały opiekę pozostawili je na tych lekcjach. W szkołach ponadpodstawowych uczniowie, którzy planują zdawać rozszerzoną biologię na maturze i zdawać na kierunki biologiczne i medyczne zdecydowali się uczestniczyć w zajęciach. Pozostali - w ogromnej większości nie. W większych miastach Podlasia, rezygnacja z zajęć jest masowa. Łomża odnotowała najniższą frekwencję w regionie. Z udziału w edukacji zdrowotnej zrezygnowało aż 95% uczniów. W mieście zajęciach weźmie udział tylko 292 osoby z ponad 5,5 tysiąca uprawnionych. W szkołach podstawowych zapisy są minimalne, ale w szkołach ponadpodstawowych sytuacja jest krytyczna: w kilku placówkach. W powiecie łomżyńskim ziemskim liczba dzieci uczestniczących w edukacji zdrowotnej jest na podobnym poziomie. W Suwałkach również zrezygnowały trzy czwarte uczniów (73,17%). Najmniejsza frekwencja zapowiada się w szkołach ponadpodstawowych, gdzie frekwencja jest najniższa – ponad 88% uczniów zrezygnowało.
Choć stolica województwa ma nieco lepsze statystyki niż Łomża czy Suwałki, zainteresowanie edukacją zdrowotną pozostaje niskie, zwłaszcza w starszych rocznikach. Według naszych danych w Białymstoku w szkołach ponadpodstawowych spośród 11,5 tysiąca uczniów na udział zdecydowało się niespełna tysiąc (około 8,5%). W szkołach podstawowych sytuacja wygląda lepiej, ale nadal uczestnictwo zadeklarował zaledwie co trzeci uczeń (4 813 z 14 033 uprawnionych).. Z kolei w Zambrowie frekwencja przekroczyła nieznacznie 17 procent. Z kolei z danych uzyskanych w powiecie białostockim wynika, że w szkolach w Czarnej Białostockiej i w Łapach zajęcia nie zostaną uruchomione w ogóle. Powód? Brak z powodu braku wystarczającej liczby chętnych.
Powód tak niskiego zainteresowania w całym województwie wydaje się być spójny i odzwierciedla trend ogólnopolski. Poza dwoma oczywistymi: przeciążenie uczniów, których zajęcia trwają 30-35 godzin tygodniowo (w zależności od klasy) oraz fakultatywność podmiotu (ocena nie jest wliczana do średniej, nie ma wpływu na promocję) jest i inny. To kontrowersyjne treści.
- Przede wszystkim zwracaliśmy uwagę, że poza informacjami, które były w wychowaniu do życia w rodzinie dołożone treści połączone z seksualizacją młodzieży. W programie jest mowa o tym, ze o płci decyduje tzw. tożsamość płciowa, które są w kontrze do biologii, która mówi, że są tylko dwie płcie. Pojawiają się treści związane z przyczynami i skutkami zmianą klimatu, które są kwestionowane przez część środowisk naukowych. Mowa jest o chorobach psychicznych wynikających ze zmiany klimatu. To tylko niektóre - najbardziej lewicowo ideologiczne - elementy tego przedmiotu - mówi Agnieszka Rzeszwska.
A nauczyciele wspominają, że ponad 90 procent tej wiedzy znajdowała się na wiedzy o życiu w rodzinie: przedmiocie, który istnieje w edukacji od 25 lat i który właśnie zastąpiła edukacja zdrowotna. Spora część wiedzy zawarta w podstawie programowej EZ już teraz zawiera się w programie innych przedmiotów: biologii, wychowaniu fizycznym, etyce.
Wiele osób przyznaje, że na ich decyzje miała wpływ "atmosfera, jaka towarzyszy dyskusji na temat edukacji zdrowotnej" i brak pewności kim będą edukatorzy na tych zajęciach. Nowy przedmiot podzielony został na 10 działów w tym wartości i postawy, zdrowie fizyczne i psychiczne, uzależnienia, zdrowie seksualne, zasady świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa.
- Nadmiar zajęć i ryzyko związane z nieodpowiednimi treściami. Dlatego właśnie wypisałam dzieci z zajęć szkolnych. Jedno z nich chodzi do czwartej klasy i nie chcę, aby dowiadywało się szczegółów o seksie zbyt wcześnie. Z kolei drugie to nastolatek i przy tej burzy hormonów dodawanie mu trochę ideologicznych treści o tożsamości płciowej, którą każdy może sobie swobodnie określać i wątpliwościach z tym związanych jest kompletnie zbyteczna. Wolałabym żeby szkoła podstaw działania gospodarki, dawała wiedzę o podatkach i tym podobne. Zamiast wiedzy o tym, że jest kilkanaście płci wolę, żeby moje dziecko kończąc ogólniak wiedziało jak się wypełnia PIT - mówiła pani Maria z Białegostoku, matka dwójki dzieci, które wypisała z zajęć.
A Wy? Co sądzicie o przyczynach klęski nowego przedmiotu? Czy powinien być obowiązkowy jak chce teraz minister edukacji Barbara Nowacka?
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie