Poszło o blisko 400 milionów złotych. Gdzie się podziały? Nie wiadomo. Faktem jest, że dwaj politycy i dwaj kandydaci na prezydenta Białegostoku spierają się o 400 milionów, tyle że kredytu.
Artur Milewski, kandydat na prezydenta Białegostoku pozwał w trybie wyborczym urzędującego prezydenta, który ubiega się o tę funkcję już po raz trzeci. Lider Komitetu Wyborczego „Współpraca i Zaufanie” przekazał nam, że skoro w nazwie komitetu ma wyraz zaufanie, to należy wyborcom mówić prawdę. Dlatego domagał się, aby Tadeusz Truskolaski zaprzestał rozpowszechniania informacji o wysokości zadłużenia miasta w wysokości 440 mln złotych. Chce, aby prezydent mówił o rzeczywistym długu, który jak podkreślał Milewski, wynosi ponad 801 mln złotych.
- Złożyłem wniosek o sprostowanie wypowiedzi Prezydenta Białegostoku i zakaz rozpowszechniania takich informacji. Prezydent nie jest księgowym, ani biegłym rewidentem. Na dodatek wprowadza własną definicję długu. W rachunkowości nie ma pojęcia długu rzeczywistego i długu nominalnego – mówi nam Artur Milewski.
Dziś sąd rozstrzygnął tę kwestię. Uznał, że wniosek kontrkandydata Tadeusza Truskolaskiego w wyborach prezydenckich jest niezasadny.
„Realne zadłużenie Miasta pomniejszone o dochody z lokat stanowi bowiem zadłużenie w kwocie 440 000 000. Dane te, jak wskazał świadek bazowały na dokumentach finansowych, nie zaś na subiektywnej ocenie uczestnika postępowania” - brzmi fragment uzasadnienia.
Sąd podnosił, że Artur Milewski nie zdołał udowodnić kłamstwa Prezydentowi Białegostoku. Tym samym jego pozew złożony w trybie wyborczym został odrzucony.
Ciekawe jest to, że w ostatnim tygodniu września sytuację finansową, między innymi naszego miasta, zbadał Puls Biznesu. Stworzony został ranking najbardziej zadłużonych miast w Polsce. Białystok w tym rankingu znalazł się bardzo wysoko. Podana została informacja, że mamy zadłużenie na poziomie 55,07%, nie zaś jak podawało biuro prasowe Urzędu Miasta Białystok, na poziomie 25%.
Twórcy rankingu opracowanego na potrzeby Pulsu Biznesu podkreślali, że nasze zadłużenie oprócz tego, że jest duże, to niebezpieczne również z innego powodu. Większość długów miasta to zaciągane pożyczki i kredyty na inwestycje drogowe. Te w przyszłości nie będą się zwracać, zaś będę generować kolejne koszty. Choćby takie jak utrzymanie czystości, w tym sprzątanie śniegu. Stosunkowo niewiele z zaciąganych kredytów nasze miasto przeznaczyło na tereny inwestycyjne lub inne projekty, które mogłyby działać pobudzająco na gospodarkę w perspektywie najbliższych lat.
Komentarze opinie