Reklama

Grzybobranie po jagiellońsku (WIDEO)

Drama ze zwolnieniem Rafała Grzyba przekroczyła chyba wyobrażenie zarządzających Jagiellonią. Przypuszczam, że na Jurowieckiej nikt nie przypuszczał, że z banalnej sprawy rozejścia się najważniejszego trenera Jagiellonii ze swoim asystentem wyjdzie taki szum. O rozstaniu - i co pikantniejszych teoriach o jego przyczynach - piszą już chyba wszystkie media i portale w Polsce. Nawet takie, które na co dzień Jagiellonię i piłkę nożną interesują trochę z przypadku. Jaga, która jawiła się jako klub profesjonalnie zarządzany o solidnie medialnej wartości zalicza kolosalną wpadkę. Przy okazji dostaje się wszystkich osobom uczestniczącym świadomie (lub nie) w tej całej historii, która trąci maglem.

Niedawno jeden z zaprzyjaźnionych kibiców stwierdził, że dziennikarze to hieny, bo zajmują się takimi bzdurami jak okoliczności zwolnienia Grzyba. I roztrząsanie tego problemu publicznie szkodzi Jagiellonii więc dziennikarze (w tym ci, którzy Jadze dobrze życzą) pisząc o tym zachowują się jak sępy żerujące na atencji. Rzecz w tym, że kierujący klubem zrobili co mogli, aby wzbudzić zainteresowanie tematem milcząc gdy trzeba było coś powiedzieć i mówiąc byle co gdy prosiło się o prosty przekaz. Gdyby tak zarządzali klubem jak tym kryzysem to Jaga miałaby dziś problem z zebraniem jedenastki, a do Strasbourga podróżowałaby Blablacarem.

I dla jasności: Adrian Siemieniec - najlepszy trener Jagi od lat - ma absolutne prawo do dobrania sobie współpracowników. A już zwłaszcza osoby, który jest najbliżej niego i do którego musi mieć zaufanie. Wystarczyło powiedzieć: pan Grzyb moje zaufanie utracił i dlatego nie możemy pracować dalej. Bo zaufanie jest tu niezbędne. Tyle! Zamiast tego mieliśmy czytane z kartki oświadczenie, że ta decyzja nie jest przypadkowa, że jest przemyślana i jak wiele Jaga zawdzięcza Grzybowi. I choć ten przekaz nie trzymał się kupy to dziennikarze i odbiorcy mieli go przyjąć na wiarę. A wątpliwości, że skoro ta decyzja było tak przemyślana to zwolnienie asystenta z dnia dzień jest kompletnie nielogiczne należy przemilczeć. Tak jak i to dlaczego zwlekano z podaniem informacji o tym zwolnieniu. I tak samo nie pytać o przyczynę i nie zastanawiać się nad tym dlaczego dla Grzyba w Jagiellonii nie ma miejsca. 

Jagiellonia Białystok dziś jest na topie i pędzi po sukcesy, rozbijając rywala za rywalem. Klub zarabia, wygrywa i pracuje na opinię miejsca, które jest profesjonalnie zarządzane i gdzie najważniejsze są wartości i jagiellońskie DNA. I wszyscy są z tego dumni, a ludzie, którzy na to pracują zasługują na brawo i zaufanie. Tyle, że żadne zaufanie nie jest bezgraniczne, a gdy dzieje się coś niedobrego to należy o tym mówić. Bo to jest gwarancja kolejnych sukcesów. Dlaczego? Milczenie w takim przypadku jest głupotą. 

Jagiellonia w tej sprawie zaliczyła wizerunkową klapę. Nie przecięto spekulacji w żaden sposób, nie zapewniono ochrony ani Grzybowi, ani Siemieńcowi ani ich bliskim. Taki jest skutek tej katastrofy wizerunkowej, że padają pytania kto w tym klubie rządzi i czy na pewno najważniejsze są wartości. Po latach ciężkiej pracy i powtarzania, że współpraca, uczciwość, klubowe DNA i szacunek jest najważniejsze zabrakło dbałości, aby w tej sprawie zadbać o to, by one nie ucierpiały. Zamiast prostego komunikatu było długie milczenie, które sprowokowało do spekulacji. Gdy już dzikie plotki zalały sieć klub wydał nic nie mówiący komunikat. W obliczu narastających plotek, dotyczących m.in. konfliktu między żonami trenerów i innych plotek z rodem z Pudelka odczytano oświadczenie, w którym Siemieniec powiedział, że to jego decyzja. O reszcie tego oświadczenia pomilczę. Zamiast profesjonalnej komunikacji, Jaga postawiła na "politykę milczenia", która dolała benzyny do ognia.

Rzecz w tym, ze szczere: "nie rozumiemy się już", "nie ufamy sobie" nie wymagałoby nawet dalszego komentarza i uzasadniania, bo sprawa mogła dotyczyć relacji międzyludzkich, których nie da się przeanalizować. Bo zaufanie jest lub go nie ma i sprawą między ludźmi, którym jest ono do współpracy potrzebne.  Nie mówiąc nawet tego klub pozwolił, żeby narrację ustawiły plotki. W efekcie ani Grzyb nie będzie miał godnego pożegnania, ani Siemieniec nie będzie miał spokoju, bo przy różnych okazjach sprawa będzie nawracać. 

Legendy nie wyrzuca się ot tak! 

Jaga straciła wizerunkowo, bo legendy nie wolno wyrzucać ot tak! Informacja o rozstaniu z Grzybem, który miał ogromny wkład w sukcesy Jagiellonii (Puchar Polski, Superpuchar, wicemistrzostwa, a ostatnio utrzymanie w lidze po karze -10 pkt), pojawiła się w piątek, na dzień przed meczem z Arką. Okoliczności rozstania – nagłe i bez żadnych wyjaśnień ale podobno przemyślane – były o tyle dziwne, że Grzyb jeszcze w czwartek pozował do zdjęć z prezesem Ziemowitem Deptułą i kapitanem Tarasem Romanczukiem. Efekt? O Jagiellonii i jej dziwnym zarządzaniu kryzysem i okolicznościach sprawy ocierających się o magiel pisze chyba nawet Pudelek i Plotek. Dla Jagi pojawienie się w tym miejscu to wątpliwy zaszczyt. 

Grzyb też zamieszał

Notabene Grzyb też nie jest święty w tej sprawie. Tak, wiem - został zwolniony i ma prawo czuć rozgoryczenie. Ale sam świadomie wybrał postawę milczącej legendy, która godnie znosi to co jej zgotowano. Tyle, że różnymi komentarzami rzuconymi tu i ówdzie trochę dolewał oliwy do ognia. Jego bliscy znajomi mówili o sprawie niby w swoim imieniu, ale trudno wierzyć, że bez jego wiedzy i akceptacji. Jeżeli już postanowił rozstać się z klasą i nie komentować to należało robić to konsekwentnie. Bo od legendy też można wymagać. 

Asystent Siemieńca nie jest ani pierwszym ani na pewno ostatnim pracownikiem, którego Jagiellonia zwolniła. Przed nim w sztabie szkoleniowym zachodziły liczne zmiany. Nie dotyczyły one może postaci tak ważnych dla historii Jagi jak Grzyb, ale obywało się bez takiej dramy jak obecnie. Czy Jaga żegnała się z nimi z klasą? Różnie to bywało. Nie zawsze można tak to ocenić. 

Po co zatem drążyć ten temat? Czy warto dyskutować nad tym co się stało? Czy nie lepiej skoncentrować się na najbliższym meczu i postawie drużyny? Odpowiedź nie jest prosta. Na pewno zespół i Adrian Siemieniec zasługuje na wsparcie i to wsparcia ma nie tylko ze strony kibiców. Trener cieszy się szacunkiem dziennikarzy i fanów. I nie będę tu pisał żadnego "ale", bo jak twierdzą specjaliści umieszczenie tego słowa na końcu zdania unieważnia to co napisane było wcześniej. Pisanie i mówienie o aferze ze zwolnieniem Grzyba jest jednak konieczne po to, aby na Jurowieckiej wyciągnięto wnioski. Aby pojawiła się świadomość, że równie ważną rzeczą jak znalezienie świetnych graczy, pilnowanie finansów i dbałość o wizerunek i szczelny obieg informacji jest umiejętność żegnania się z klasą. Oraz, że kryzysami wizerunkowymi trzeba zarządzać tak jak drużyną, kasą, scoutingiem czy marketingiem. Bo to system naczyń połączonych. 

Zwycięzców się nie sądzi, a Jaga wygrywa - napisał mi jeden z kibiców. To prawda. Tyle, że nieosądzeni zwycięzcy to jutrzejsi przegrani. A z każdego błędu należy wyciągać wnioski. Chcę wierzyć, że w tej sprawie też będą wnioski co trzeba poprawić. Bo klub szanujący historię musi właściwie traktować swoje legendy. Inaczej nie doczeka się następnych. 

Przemysław Sarosiek

 

 

 

 

 

Aktualizacja: 21/10/2025 07:03
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do