
To była naprawdę szalona kolejka dla podlaskich trzecioligowców. Przegrały tylko suwalskie Wigry, ale ich gra powoli się poprawia. Szkoda tylko, że biało-niebiescy będą mieli dużo do odrobienia kiedy Paweł Cimochowski ogarnie już przebudowaną ekipę. Punktowy dorobek poprawiły rezerwy Jagi, a Tomasz Kulhawik utyskiwał, że żółto-czerwoni nie wygrali pierwszej połowy różnicą kilku bramek, bo wtedy mecz mieliby pod kontrolą. A tak - skończyło się na remisie. Szaleństwo na 10 goli i mnóstwo emocji miało miejsce w powitaniu Łomży z III ligą. ŁKS pokonał w hokejowych rozmiarach rezerwy Widzewa 6:4 zapewniając sobie kolejny komplet punktów. A KS Wasilków? Beniaminek odpracował stratę z domowej gry ze Świtem zdobywając 3 punkty w Wikielcu, gdzie wszystkim gra się trudno. Oto szczegóły.
Piłkarze rezerw Jagiellonii Białystok wrócili z meczu z Lechią Tomaszów Mazowiecki z jednym punktem, ale z dużym niedosytem. Mimo obiecującej gry i stworzonych okazji, zespół musiał zadowolić się remisem 1:1. Początek spotkania był wyjątkowo pechowy dla Żółto-Czerwonych, którzy nie tylko stracili bramkę, ale także jednego z kluczowych zawodników z powodu kontuzji.
Jagiellonia II rozpoczęła mecz z dużą ambicją, co przełożyło się na wypracowanie kilku groźnych sytuacji pod bramką gospodarzy. Niestety, brakowało im skuteczności. Zamiast prowadzić, to oni stracili gola, co ustawiło przebieg pierwszej połowy. Na domiar złego, w 40. minucie na boisku doszło do niefortunnego zdarzenia. Toki Hirosawa, któremu odnowiła się kontuzja biodra, musiał opuścić plac gry. Ta strata z pewnością wpłynęła na plany trenera Tomasza Kulhawika.
Po zmianie stron Jagiellonia II wyszła na boisko z nową energią. Już w 49. minucie udało się doprowadzić do wyrównania, a autorem gola był Jakub Jakimiuk. Trafienie to dało nadzieję na odwrócenie losów spotkania i walkę o pełną pulę. Niestety, po zdobyciu bramki w grze Jagi wkradło się pewne rozprężenie i nerwowość.
Mimo wyrównania, Jagiellonia nie zdołała narzucić swojego tempa, a w jej poczynania wkradła się nerwowość i nieprzemyślane zagrania, które uniemożliwiły kontrolę nad meczem. Lechia również próbowała stwarzać zagrożenie, ale defensywa Żółto-Czerwonych skutecznie odpierała ich ataki. W efekcie, wynik 1:1 utrzymał się do końcowego gwizdka.
Po meczu w zespole panowała duża sportowa złość. Piłkarze czuli, że mecz był w ich zasięgu i że mogli wywalczyć pełne trzy punkty. Remis, choć nie jest porażką, nie zadowala Jagiellonii II, która ma wyższe ambicje. Teraz muszą skupić się na regeneracji i przygotowaniu do kolejnych wyzwań.
"Po pierwszej połowie nie powinniśmy przegrywać, tylko wygrywać 3:1, albo i 4:1. Niestety, brakowało nam skuteczności. Potem szybko wyrównaliśmy, może nawet zbyt szybko, bo w nasze poczynania wkradła się nerwowość i nieprzemyślanie zagrania. Punkt nas nie zadowala i jest ogromna sportowa złość, bo ten mecz był jak najbardziej do wygrania" - podsumował trener Tomasz Kulhawik.
Lechia Tomaszów Mazowiecki - Jagiellonia II Białystok 1:1 (1:0). Bramki: Bartosz Bogus 31 - Jakub Jakimiuk 56. Żółte kartki: Marcin Orzechowski (Lechia), Eryk Kozłowski (Jagiellonia). Sędziował: Bartosz Owsiany.
Lechia: Marcin Żyła – Marcin Orzechowski, Eryk Kaproń, Marcin Pieńkowski, Daniel Chwałowski (79 Kamil Szymczak), Filip Becht, Mateusz Kempski (55 Mariusz Rybicki), Krystian Kolasa, Jacek Tkaczyk (90 Filip Zawadzki), Artur Dunajski, Bartosz Bogus (90 Oliwier Dubicki).
Jagiellonia II: Bartłomiej Żynel - Tomas Silva (85 Jakub Burkowski), Adrian Duchnowski, Dominik Kobus, Bartłomiej Krasiewicz, Eryk Kozłowski, Dawid Polkowski (85 Przemysłw Mystkowski), Marcin Listkowski, Maciej Kuczyński (64 Jakub Jaroszuk), Jakub Jakimiuk (64 Artur Ambroziński), Toki Hirosawa (16 Adrian Ziarek).
Wigry Suwałki wciąż nie mogą przełamać złej passy na początku sezonu. Po porażce z rezerwami Jagiellonii, Biało-Niebiescy ulegli na własnym stadionie Ząbkovii Ząbki 1:2, co oznacza, że nadal pozostają bez punktów w ligowej tabeli. Mecz obfitował w emocje, ale suwalczanom zabrakło skuteczności i konsekwencji, zwłaszcza w pierwszej, "przespanej" - jak określili to zawodnicy - połowie.
Pierwsza połowa spotkania przebiegła pod dyktando Ząbkovii, która od początku sezonu pokazuje się jako lider. Wigry grały bojaźliwie i brakowało im agresji, co skwapliwie wykorzystali goście. Tuż przed przerwą fatalny błąd w obronie Biało-Niebieskich dał szansę Bartoszowi Lelito, który precyzyjnym strzałem z boku pola karnego pokonał Mateusza Taudula i dał swojej drużynie prowadzenie. Kapitan Wigier przyznał, że był bez szans, a strata gola "do szatni" była bolesna.
W przerwie trener Paweł Cimochowski dokonał zmian, które odmieniły oblicze gry. Na boisku pojawił się Mateusz Machała, który szybko stał się liderem zespołu i źródłem nadziei. Mimo, że Ząbkovia szybko podwyższyła prowadzenie na 2:0 po strzale głową Mateusza Augustyniaka, Wigry nie zrezygnowały z walki. To właśnie Machała strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego zdobył bramkę kontaktową, dając sygnał do ataku.
Po meczu obaj trenerzy zgodnie wskazywali na błędy, które zadecydowały o wyniku. Tomasz Grzywna, szkoleniowiec Ząbkovii, przyznał, że jego młody zespół dopuścił gospodarzy do gry, co stworzyło nerwowe momenty po stracie gola. Paweł Cimochowski z Wigier podkreślał z kolei brak agresji i fizyczności w pierwszej połowie. "Znamy swoje deficyty, mamy nad czym pracować" - mówił, dodając, że optymizmem napawa go postawa drużyny w końcówce, kiedy to "do ostatniej minuty byliśmy w grze".
Wigry miały jeszcze szansę na wyrównanie - Pavlo Berezyanskyi trafił w słupek, a dogodne sytuacje mieli także Mateusz Machała i Jakub Fronczak. Niestety, brakowało skuteczności. Porażka 1:2 to bolesna lekcja dla odmłodzonego zespołu, który musi teraz skupić się na poprawie gry na 90 minut. Przed Wigrami kolejne wyzwanie, tym razem w meczu z rezerwami Widzewa Łódź.
Wigry Suwałki - Ząbkovia Ząbki 1:2 (0:1). Bramki: Mateusz Machała 63 - Bartosz Lelito 45, Mateusz Augustyniak 59. Żółte kartki: Michał Ozga, Jakub Witek (Wigry), Bartosz Lelito, Mateusz Kryczka, Maciej Kencel, Mateusz Augustyniak, Jakub Przywózki (Ząbkovia). Sędziował: Miłosz Karbowski. Widzów: 2501.
Wigry: Mateusz Taudul - Michał Ozga, Pavlo Berezyanskyi, Konrad Magnuszewski (89 Mateusz Malec), Eryk Matus, Przemysław Modzelewski (60 Dawid Zagórski), Bartosz Gużewski, Jakub Witek (70 Kacper Rejterada), Łukasz Święty, Bartosz Guzdek, Jakub Fronczak.
Ząbkovia: Mateusz Kryczka - Mateusz Augustyniak, Piotr Augustyniak, Filip Głowala (87 Stanislau Krayeuski), Kacper Kalisz (68 Maciej Kencel), Bartosz Lelito, Karol Pierzchalski, Jakub Przywózki, Piotr Sonnerberg, Mateusz Szwed (68 Stanisław Mitura).
Wasilkowianie, beniaminek w III lidze, odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie, pokonując na wyjeździe GKS Wikielec 2:1. Choć do przerwy przegrywali, to bramki nowych nabytków - Mikołaja Wasilewskiego i Bartosza Bayera - przesądziły o ich triumfie. Trener Michał Hryszko po meczu nie ukrywał zadowolenia, podkreślając, że jego zespół zasłużył na wygraną.
Pierwsza połowa meczu nie była dla Wasilkowa udana. Mimo stworzenia kilku okazji, to właśnie GKS Wikielec objął prowadzenie po błędzie bramkarza Huberta Gostomskiego. Po strzale z rzutu wolnego piłka odbiła się od rąk golkipera, a do siatki skierował ją Shoki Nagano. Wynik 0:1 do przerwy nie oddawał jednak przebiegu gry, a gospodarze, którzy w pierwszych minutach dominowali, nie potrafili wykorzystać swojej przewagi.
Druga połowa rozpoczęła się od szybkiego wyrównania. W 54. minucie Mikołaj Wasilewski z rzutu karnego trafił w słupek, ale dobitka była już skuteczna i było 1:1. Kluczowym momentem meczu okazała się czerwona kartka dla zawodnika GKS-u, Alexandre Bossé, który w 58. minucie musiał opuścić boisko. Gra w osłabieniu okazała się dla gospodarzy zabójcza.
Przewaga jednego zawodnika na boisku dała Wasilkowianom przewagę, którą skutecznie wykorzystali. W 85. minucie Bartosz Bayer, kolejny z nowych zawodników, zdobył decydującą bramkę. Jak się później okazało, to trafienie przesądziło o zwycięstwie beniaminka. GKS Wikielec, mimo odważnej gry w pierwszej połowie, musiał przełknąć gorycz porażki.
Trener wasilkowian, Michał Hryszko, podkreślił, że zwycięstwo to nagroda za dobrą grę.
"Po porażce 0:3 ze Świtem nie było w nas nerwowości, bo to nie był zły mecz w naszym wykonaniu. Stąd na Wikielec wystawiliśmy taką samą jedenastkę wyjściową. Już do przerwy nie zasługiwaliśmy na to, żeby przegrywać, a druga połowa należała zdecydowanie do nas i stąd taki wynik" - skomentował.
Tym samym, KS Wasilków pokazał, że potrafi podnieść się po porażce i walczyć do końca. Zwycięstwo to jest tym cenniejsze, że było odniesione na wyjeździe i jest dowodem na to, że beniaminek ma potencjał, aby utrzymać się w lidze.
GKS Wikielec - KS Wasilków 1:2 (1:0). Bramki: Shoki Nagano 45+4 - Mikołaj Wasilewski 55, Bartosz Bayer 85. Żółte kartki: Lukaś Kubań, Alexandre Bosse, Paweł Depka (Wikielec), Kacper Ptasiński, Kacper Skibko, Bartosz Milewski (Wasilków). Czerwona kartka: Alexandre Bosse (59, za 2 żółte). Sędziował: Adam Kwapisiewicz.
Wikielec: Paweł Depka -Sebastian Starbała, Mateusz Jajkowski, Alexandre Bosse, Lukaś Kubań, Bartosz Dąbrowski (46 Adrian Rajski), Wojciech Zieliński (75 Sahen Animashaun), Jakub Romanik, Maddox Sobociński (62 Marcel Bajko), Shoki Nagano, Bartosz Frątczak (75 Stanislav Hreben)
KS Wasilków: Hubert Gostomski - Jakub Kruszewski, Dawid Kuźmicki, Bartosz Bayer, Kacper Ptasiński (64 Bartosz Milewski), Arkadiusz Mazurek (90 Jakub Borys), Mikołaj Wasilewski, Aliaksei Vatkevich (64 Bartosz Dudziński), Damian Fronc, Mateusz Kul (76 Michał Dawidowicz), Kacper Skibko (90 Damian Wysocki).
Niesamowite widowisko obejrzeli kibice w Łomży, gdzie tamtejszy ŁKS, po pełnej zwrotów akcji batalii, pokonał rezerwy Widzewa Łódź 6:4. Mecz obfitował w dziesięć bramek, a wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie. Goście z Łodzi szybko objęli prowadzenie 2:0, ale gospodarze zdołali nie tylko odrobić straty, ale i wyjść na prowadzenie. To jednak nie był koniec emocji, bo do przerwy Widzew prowadził 4:3. W drugiej połowie jednak strzelali już tylko łomżanie, zapewniając sobie zwycięstwo.
Mecz rozpoczął się od prawdziwego szoku dla kibiców ŁKS. W 9. minucie Igor Busz otworzył wynik, a w 11. minucie Mateusz Michalski podwyższył na 2:0 dla gości. Mimo fatalnego początku, drużyna trenera Marcina Sasala nie poddała się. Zaledwie sześć minut później Marcin Kluska po raz pierwszy pokonał bramkarza Widzewa, a po chwili ponownie trafił do siatki, doprowadzając do remisu. Łomżanie wyszli na prowadzenie 3:2 po uderzeniu Józefa Chorosińskiego i rykoszecie, jednak na przerwę to Widzew schodził z jednobramkową przewagą.
W szalonym meczu w Łomży, po przerwie, dominowali już tylko gospodarze. Gol Bartłomieja Olszewskiego wyrównał stan meczu, a niezawodny Hubert Antkowiak swoimi dwoma trafieniami zapewnił łomżanom przewagę. Na koniec meczu Olszewski dorzucił jeszcze jedną bramkę i wynik zakończył się na 6:4.
Po meczu trener ŁKS Marcin Sasal nie krył zadowolenia, mimo chaotycznej gry.
"Ci, co nie byli na stadionie niech żałują, że nie oglądali tego meczu, bo działo się. Dziesięć bramek, dobrze, że więcej wpadło po naszej stronie" - podsumował. Podkreślił, że jego zespół ma "ogromny potencjał ofensywny".
ŁKS Łomża - Widzew II Łódź 6:4 (3:4). Bramki: Marcin Kluska 21, Marcin Kluska 24, Józef Chorosiński 34, Hubert Antkowiak 50, Bartłomiej Olszewski 83, Hubert Antkowiak 90 - Igor Busz 6, 37, Mateusz Michalski 11, Jakub Nawrocki 40. Żółta kartka: Piotr Witasik (ŁKS). Sędziowała: Anna Adamska.
ŁKS: Adrian Olszewski - Sebastian Zieleniecki, Aleksander Gołoś, Piotr Witasik, Filip Karmański (58 Sebastian Pindor), Marcin Kluska (74 Bartłomiej Olszewski), Jakub Chorosiński (90+3 Mikołaj Tarnacki), Łukasz Kosakiewicz (74 Kamil Niewiadomski), Cezary Sauczek (57 Dawid Dzięgielewski), Patryk Zych, Hubert Antkowiak.
Widzew II: Antoni Błocki – Marcin Kozłowski, Adam Paliwoda, Dominik Najderek (45+1 Franiszek Gadomski), Jan Juśkiewicz (74 Damian Pokorski) – Igor Busz, Marcel Przybylski (74 Wiktor Żytek), Kuba Nawrocki, Maksymilian Baran (57 Maciej Kazimierowicz) – Mateusz Michalski (60 Daniel Gryzio), Filip Przybułek.
Pozostałe wyniki 2. kolejki: Wisła II Płock - Znicz Biała Piska 4:1, PGE GiEK GKS Bełchatów - RKP 1926 Broń Radom 4:4, Mławianka Mława - Legia II Warszawa 2:2, Olimpia Elbląg - Warta Sieradz 0:2, Świt Nowy Dwór Mazowieckie - KS CK Troszyn 2:1.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie