 
                            
                        
                                                 
                                                                                        Kto spodziewał się dużych rotacji w składzie Jagiellonii na meczu pucharowym w Legnicy tego Adrian Siemieniec zaskoczył. Trener Jagiellonii z dublerów wpuścił na boisko od początku jedynie Cezarego Polaka, Dawida Drachala oraz Dimitrisa Rallisa. Pozostała część to była stałe nazwiska z wyjściowej jedenastki.
Białostoczanie rozpoczęli mecz bardzo spokojnie. Widać było, że to do nich należy inicjatywa, ale miejscowi wcale nie byli speszeni. I to oni jako pierwsi oddali strzały na bramkę. Najpierw uderzenie Juliusza Letniowskiego zablokował Taras Romanczuk, a chwilę później Mateusza Bochnak wykorzystał zagapienie żółto-czerwonej defensywy i miał idealną okazję. Posłał jednak piłkę nad poprzeczką. Jaga zrewanżowała się w 11 minucie: Cezary Polak zaczął akcję ofensywną, wpadł pod pole karne Legnicy i podał do Dawida Drachala. Młody pomocnik odegrał do wychodzącego na czystą pozycję Polaka, który płaskim strzałem pokonał Dmytro Sydorenko. Jaga próbowała iść za ciosem: świetną okazję miał Oskar Pietuszewski, który z 7 metrów posłał piłkę wysoko nad bramką i Drachal (złapał piłkę golkiper Miedzi). W 34 minucie okres przewagi Dumy Podlasia mógł ukoronować golem Jesus Imaz. Hiszpan zamykał szybki atak Jagi, ale posłał piłkę nad poprzeczką.
W 36 minucie padł gol wyrównujący: Benedik Mioć zagrał piłkę w pole karne do Kamila Antonika, którego nie upilnował Alex Pozo. Ten oddał strzał głową, który odbił się jeszcze od ziemi i jednego obrońców Jagi wpadł do bramki obok wyciągniętego jak struna Miłosza Piekutowskiego. Jaga odpowiedziała atakami, po których najpierw strzał Pozo zatrzymał się na słupek, a potem Sydorenko świetnie obronił strzał Imaza.
Po przerwie dalej inicjatywa należała do Jagi, ale ataki białostoczan nie przynosiły dużych efektów. Próbował szarżować i strzelać Pietuszewski, ale pod bramką gospodarzy było bardzo ciasno. W 63 minucie trener Siemieniec wpuścił na boisku Afimico Pululu, Sergio Lozano i Loukę Pripa i ataki białostoczan znowu zaczęły być bardzo groźne. W 70 minucie Imaz wpadł w pole karne i niemal z pola bramkowego z ostrego kąta próbował zmieścić piłkę w bramce obok Sydorenko. Golkiper Miedzi obronił, a kolejny strzał Imaza trafił w Sergio Lozano i... zakończył się golem. Pięć minut później ponownie Lozano trafił do bramki rywali, ale tym razem sam sobie wypracował sytuację. Hiszpan pod bramką gospodarzy przejął piłkę, spokojnie przymierzył i strzałem sprzed pola karnego umieścił ją w bramce Miedzi. 3:1!
Białostoczanie mając bezpieczne prowadzenie grali bardzo spokojnie i trochę kunktatorsko. Wprawdzie szansę na podwyższenie miał Pietuszewski, ale znowu na posterunku był Sydorenko. Zemściło się to w 92 minucie, gdy Marcel Marcel Mansfeld, który strzelił, a piłka odbiwszy się od Bernardo Vitala wpadła do bramki.
Ostatnie dwie minuty Jaga kontrolowała sytuację i zrealizowała przedmeczowe zadanie: wygrać jak najmniejszym nakładem sił.
Miedź Legnica - Jagiellonia 1:3 (1:1). Bramki: Kamil Antoniuk 36, Marcel Mansfeld 90+2. - Cezary Polak 11, Sergio Lozano 70, 75. Żółte kartki: Lennart Czyborra, Bartosz Kwiecień, Kamil Drygas, Jakub Letniowski (Miedź). Sędziował: Sebastian Krasny. Widzów: 2812.
Miedź: Dmytro Sydorenko - Milos Jovicic, Bartosz Kwiecień, Patryk Stępiński - Mateusz Bochnak, Jakub Serafin (80 Kamil Drygas), Juliusz Letniowski (68 Asier Cordoba), Gleb Kuczka (76 Lennart Czyborra), Benedik Mioć, Kamil Antonik (68 Zvonimir Petrović), Daniel Stenclik (80 Marcel Mansfeld).
Jagiellonia: Miłosz Piekutowski - Cezary Polak, Bernardo Vital, Andy Pelmard, Alex Pozo - Oskar Pietuszewski, Dawid Drachal (63 Sergio Lozano), Taras Romanczuk, Jesus Imaz (81 Leon Flach) Kamil Jóźwiak (63 Louka Prip), Dimitris Rallis (63 Afimico Pululu).
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie