Bardzo cenną wygraną przywiozła z wyjazdowego meczu ekipa białostockiej Jagiellonii. Gracze ze stolicy Podlasia wygrali w Nowym Sączu z miejscową Sandencją 1:0 po rzucie karnym wykorzystanym przez Arvidasa Novikovasa. Żółto-czerwoni zagrali całkiem przyzwoite spotkanie, w którym - tradycyjnie już - popisywali się nieskutecznością, a Marian Keleman wysoką formą. Goście bowiem wykorzystali rzut karny, a strzał gospodarzy z jedenastki wybronił nasz golkiper.
Białostoczanie na ten mecz wybrali się bez dwóch zawodników, którzy w ostatnim meczu nadawali ton drużyny: urazy wyeliminowały Cilliana Sheridana i Tarasa Romanczuka. Mimo to właśnie zółto-czerwoni nadawali ton rywalizacji przeważając na boisku. Zanim w 67 minucie litewski napastnik wykonał skutecznie rzut karny białostoczanie zmarnowali kilka znakomitych okazji do zdobycia prowadzenia. Pudłowali wspomniany już Novikovas i Karol Świderski, którzy niepilnowani w polu karnym pudłowali. Niestety w I połowie białostoczanie mieli przewagę i kiepsko nastawione celowniki.
Po przerwie nadal byli w ataku, ale ciągle piłka - jak zaczarowana - omijałą bramkę Sandecji. W końcu w 67 minucie Szufryn przewrócił Łukasza Sekulskiego w polu karnym i białostoczanie dostali jeszcze lepszą szasnę - rzut karny, który pewnie egzekwował Novikovas. W międzyczasie żółto-czerwoni mieli kolejne szanse na strzelenie goli: pudłowali Sekulski, Novikovas i Świderski. W 76 minucie mogło się to zemścić - tym razem karnego dostali gości. Pierwszy strzał Aleksandra Koleva wybronił Marian Keleman, a dobitka trafiła w poprzeczkę.
Ostatnie minuty to groźne kontry podrażnionych białostoczan, którzy ciągle nie mogli wstrzelić się w bramkę ekipy z Nowego Sącza.
- Jestem zadowolony z gry zespołu i jedyne, o co mogę mieć pretensje, to złe wybory przy dograniu piłki w ostatniej fazie naszych szybkich ataków, które wyprowadzaliśmy dziś bardzo dobrze. Można było lepiej to rozwiązywać i kończyć nasze akcje skutecznym uderzeniem. Cieszymy się ze zwycięstwa, teraz przed nami długa podróż, do Białegostoku wrócimy nad ranem i musimy się jak najlepiej zregenerować, bo już we wtorek czeka nas następny mecz. Końcówka rundy jest dla wszystkich bardzo intensywna i w tym momencie najważniejsza jest dla nas regeneracja. Bardzo nie lubię pojęcia, że ktoś ma mecz pod kontrolą. To jest piłka nożna, a przy wyniku 1:0 decyduje jeden błąd i wynik może być nie taki, jak byśmy sobie życzyli. Zagraliśmy dobry mecz, ale na pewno ważne jest, że Marian tego karnego obronił, bo Bartek Kwiecień rozegrał dziś bardzo dobre zawody. Zbierał praktycznie wszystkie piłki w środku pola, wraz z Rafałem Grzybem bardzo walczyli i szkoda by mi go było, gdyby ten mecz zakończył się remisem 1:1 po sprokurowanym przez niego rzucie karnym. Troszkę mu zabrakło chłodnej głowy, nie zauważył zawodnika, który go wyprzedził i dziobnął sobie piłkę. Całe szczęście, że Marian zdołał to obronić, bo do tej pory Bartkowi brakowało szczęścia i gdy grał, to traciliśmy punkty. Dzisiaj to szczęście wróciło, ale przede wszystkim cieszę się z dobrego meczu całej drużyny - podsumował trener Ireneusz Mamrot.
Sandecja Nowy Sącz – Jagiellonia Białystok 0:1 (0:0). Bramka: Arvydas Novikovas 67k
Sandecja: Michał Gliwa - Adrian Basta (88 Grzegorz Baran), Dawid Szufryn, Płamen Kraczunow, Tomasz Brzyski, Michal Piter-Bucko, Filip Piszczek, Bartłomiej Kasprzak (71 Mateusz Cetnarski), Wojciech Trochim (58' Adrian Danek), Maciej Małkowski, Aleksandar Kolew.
Jagiellonia: Marian Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme Sitya, Rafał Grzyb, Bartosz Kwiecień (86 Piotr Wlazło), Przemysław Frankowski, Arvydas Novikovas (78 Martin Pospisil), Karol Świderski (70 Fiodor Cernych), Łukasz Sekulski.
(PS/ Foto: pixabay.com/
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie