
Czy Jagiellonia Białystok będzie nosiła w tym sezonie, w tym roku dwie gwiazdki nad Jotką, czy tylko jedną? Czy w klubowym repertuarze sukcesów jeszcze w tym roku coś dodatkowego pojawi się w gablocie? Odpowiedzi na te wszystkie pytania już za chwilę. A moim rozmówcą jest Karol Domalewski, menadżer i dyrektor sportowy Jagiellonii Białystok. Jagiellonii ale tej futsalowej i tej beach soccera. O co walczy żółto-czerwona ekipa na piasku? Jakie ma cele i czy jak na wszystko idzie zgodnie z planem?
Przemysław Sarosiek: Jagiellonia w połowie lipca osiągnęła historyczny sukces: wywalczyła pierwszy w swojej historii Puchar Polski. Tak, tak - to nie przejęzyczenie, bo chodzi o puchar wywalczony na plaży, czyli w nietypowej jak dla Białegostoku dyscyplinie. Bo stolica województwa podlaskiego z plażą to się specjalnie nie kojarzy. Ale wcześniej Jagiellonia na plaży wywalczyła trzecie miejsce w Ekstraklasie czyli trochę chyba poniżej oczekiwań, tak jak rozmawialiśmy w maju, spodziewałeś się, że wywalczycie złoto?
Karol Domalewski: Nie, to nie jest tak, że miało być złoto po rundzie zasadniczej. Gramy Mistrzostwa Polski i tym są rozgrywki ekstraklasy. Na razie były to takie turnieje eliminacyjne, gdzie każdy grał z każdym. Po nich jesteśmy rozstawieni na trzecim miejscu i teraz w sierpniu będziemy grali już jako rozstawiona drużyna z drugiego miejsca w dwóch grupach.
Czyli te mecze to były - tak jakby - runda zasadnicza, a teraz będą play-off?. Czyli to jest ciąg dalszy tych rozgrywek, a trzecie miejsce to tylko etap?
- Tak, a ten wynik czyli trzecie miejsce w tabeli to - zgadzam się - był poniżej oczekiwań,. Ale nie kategoryzuje nas to tak, że my już nie możemy powalczyć o złoto. Na początku sierpnia okaże się, kto będzie Mistrzem Polski.
Czyli mówiąc inaczej rozgrywka o złoto jeszcze nie zakończyła się Tyle, że przystępujecie z trochę gorszej pozycji?
- Tak jest.
Zacznijmy może od tego, co będzie, a za chwilę wrócimy do Pucharu Polski. Kiedy ten turniej finałowy będzie, z kim będziecie grali i czy cel się zmienił?
- Tak jak powiedziałam, ten turniej będzie 8-10 sierpnia na Stadionie Letnim w Gdańsku. Cel się nie zmienił. Cel jest tylko jeden: gra o tytuł mistrza Polski i o kwalifikację do Ligi Mistrzów w Nazaire. Ten drugi turniej ligowy rozegrany na początku lipca trochę nam faktycznie nie poszedł. Zajęliśmy trzecie miejsce, ale to nie przeszkodzi nam w walce o medale. Będziemy w tabeli w naszej grupie na rozstawieni drugim miejscu z drużynami Red Devils, Chojnice/Bojano, drużyną z Sopotu: Currenda Team Sopot i Millennium Gliwice. To są trzy drużyny, z którymi będziemy rywalizowali o awans. Po rundzie grupowej czyli po dwóch meczach w piątek i jednym w sobotę miejmy nadzieję, że zakwalifikujemy się do półfinału, który odbędzie się w sobotę po południu. No i jeżeli przejdziemy półfinał, to będzie w niedzielę - chciałbym i życzę sobie tego i wszystkim naszym zawodnikom i kibicom - żebyśmy grali ten finał w niedzielę, w godzinach pewnie popołudniowych.
Do sierpniowego turnieju przystępujecie z jednym punktem dopisanym już do Was do dorobku. Millennium i Kurenda mają po zero, natomiast Chojnice mają dwa punkty. To jest trochę paradoksalna ale i ciekawa grupa, bo z teoretycznie najlepszymi Chojnicami w lidze wygraliście, ale z najsłabszym Millennium nieoczekiwanie przegraliście i to była Wasza pierwsza porażka ligowa. Z kolei Sopot to rywal, z którym męczyliście się długo.
- Na pierwszym turnieju graliśmy z nimi i rzeczywiście w pierwszej tercji było cieżko. Ale finalnie wygraliśmy 10:1. Walka była, ale to nie to był najtrudniejszy rywal. No, ale ale to wiadomo - to już będzie faza finałowa. Tutaj już nie będzie dywagowania, jakichś szachów. To będzie trzeba wyłożyć wszystkie karty na stół, wszystkich najlepszych zawodników i walczyć o złoto i o zwycięstwo.
W ostatnim turnieju w rundzie zasadniczej graliście w trochę eksperymentalnym składzie, bo nie mieliście chyba tych wszystkich zawodników, których zapowiadałeś, a których później widzieliśmy na finale Pucharu Polski? O słabszym występie w ekstraklasie zadecydowała wcale nie niedzielna porażka z KP Łódź, tylko te dwie niespodziewane porażki w sobotę.
- Powiem tak: trener Kolesnikow rotował składem, bo dla nas najważniejsze imprezy to Puchar Polski i zwycięstwo w nim. Następny krok to zwycięstwo w turnieju finałowym Mistrzostw Polski, więc nie martwiłbym się, że słabiej poszło w tych dwóch turniejach. Traktowaliśmy to bardziej jako poligon doświadczalny. Poligon dlatego, żeby zobaczyć, jak niektórzy nasi zawodnicy wyglądają na poziomie innych zawodników. To była rywalizacja do tej finałowej dwunastki, bo mamy naprawdę silną 15-osobową kadrę na plaży. Więc do tych dwóch turniejów nie przykładałem dużej wagi i nie martwi mnie specjalnie to trzecie miejsce. Naprawdę to nie jest dla nas porażką, bo notabene: jeżeli byśmy zajęli pierwsze miejsce w rundzie zasadniczej, to trafilibyśmy do grupy z KP Łódź plus jeszcze ekipą z drugiego miejsca, więc byłaby to cięższa grupa. Ta porażka z KP Łódź dała nam paradoksalnie trochę łatwiejszą ścieżkę do gry o półfinał i do wejścia do finału. Ale póki piłka jest w grze to nikogo nie lekceważymy. Musimy podejść do tego finału bardzo, bardzo mocno. Tak jak podeszliśmy do Pucharu Polski. Bez lekceważenia żadnej drużyny: czy to była ekipa amatorska, czy zespół z pierwszej ligi, czy z ekstraklasy. W Pucharze Polski chłopcy podeszli do turnieju naprawdę skupieni, bez żadnego marginesu błędu. Żeby go nie popełnić, tylko żeby wygrać każdy następny mecz i być coraz lepszym. I to się udało.
Jeśli chodzi o finał Pucharu Polski, to Wy już mieliście cokolwiek w gablocie klubowej. Są tam puchary za wicemistrzostwo Polski, tak samo za udział w finale Pucharu Polski w ubiegłym sezonie.
- No tak, bo jest jeszcze puchar za trzecie miejsce zdobyte trzy lata temu. Więc jakieś nagrody już tam stały, ale takiego okazałego jak Puchar Polski to nie. To teraz główne trofeum. Nie ukrywam, że jeszcze dalej - można powiedzieć - żyję tym sukcesem. Dla mnie i dla Adriana Pogorzelskiego to było coś wielkiego. Tutaj też podziękowania dla chłopaków, że pozwolili nam wznieść ten puchar do góry i szacunek dla nich za to. To jest megaprzeżycie dla nas. Tutaj z Adrianem jesteśmy prekursorami tego beach soccera, bo tak naprawdę od 15 lat go budujemy w naszym regionie. Wiadomo: raz lepiej, raz gorzej. Czasem z przebojami, ale nigdy się nie poddawaliśmy. Zawsze chcieliśmy do przodu. Chcieliśmy to rozwijać. To jest też cegiełka bardzo duża prezesów, którzy umożliwili nam aby ten cały projekt bezpiecznie funkcjonował i zapewnili jego finansowanie. Wielki ukłon dla sponsorów. To już wiadomo, że na poziomie ekstraklasy mamy zawodników na najwyższym nawet poziomie europejskim, nie tylko w Polsce. Naprawdę z Adrianem kawał dużej roboty zrobiliśmy od początku tej całej drogi. Ten beach soccer promowaliśmy jako reprezentant województwa podlaskiego i dla mnie to była naprawdę wzruszający moment ta chwila z podniesieniem pucharu. Ja tam się w życiu w zasadzie w ogóle nie wzruszam, ale tu - naprawdę - było to dla mnie bardzo miłe przeżycie. Teraz chciałbym pójść za ciosem i zdobyć Mistrzostwo Polski. Bo mistrzostwo też naprawdę smakuje bardzo dobrze. No i chciałbym - jako jeden z nielicznych zespołów z Polski - pojechać na plażową Ligę Mistrzów. To jest takie moje marzenie, żeby zagrać z tymi najlepszymi. Ale to jeszcze daleka droga przed nami. Na pewno mamy narzędzia, żeby to osiągnąć, ale musimy ich dobrze użyć.
W finale turnieju pucharowego graliście z KP Łódź czyli z rywalem z centralnej Polski, który się zupełnie z plażą nie kojarzy. Podobnie zresztą jak i podlaskie. Komentatorzy żartowali, że to ciekawa sytuacja, że na plaży spotkały się dwie ekipy, które normalnie to plaże widują tylko na wakacje. A w meczu o trzecie miejsce grały dwie ekipy z Wybrzeża. Wam w półfinale przyszło stoczyć bardzo wyrównaną walkę na początku, bo początek meczu nie wskazywał na to, że wejdziecie do finału. Rywale prowadzili już 2:0 i trzeba było odrabiać straty. Odrobiliście dopiero w drugiej tercji, bo w pierwszej połowie przeciwnik ostrzelał wam słupek, poprzeczkę i mogło prowadzić znacznie wyżej.
- Tak, zgadza się. W beach soccerze gramy jednak trzy tercje po 12 minut. W półfinale to spotkanie było bardzo mocne. Dwa ciosy i to takie bramki naprawdę bardzo ładne. Był też jeszcze słupek w naszej bramce, a i poprzeczka z tego co pamiętam. Jakby to wpadło to mogłoby być różnie. Ale dlatego ta kadra jest wyrównana i bardzo mocna fizycznie i dlatego doszliśmy do drugiej tercji z małymi stratami, żeby odrobienie strat było w zasięgu. Później już wiedzieliśmy, że w trzeciej tercji to kwestia czasu, kiedy oni fizycznie padną. Naprawdę u nas zawodnicy są bardzo mocni, którzy trenują na pewno regularnie, rzetelnie. Wiedziałem w tych chłopców, trener Kolesnikov też wierzył i wiedzieliśmy, że nie można tutaj się za mocno podpalać. Mówiliśmy: spokojnie, spokojna głowa i tak wyjdzie na nasze. No i wygraliśmy 4:2. Ale zgadza się: to był bardzo trudny mecz. Na pewno to był trudniejszy mecz niż nawet finał, choć i finał też miał swoje przejścia.
Najpierw w finale wy graliście z przewagą zawodnika, potem rywale grali z przewagą zawodnika. Wam nie udało się wykorzystać przewagi, w beach soccerze - tak jak w futsalu - po czerwonej kartce gra się dwie minuty z osłabieniu. Wy nie wykorzystaliście tej przewagi. Ale KP Łódź wykorzystało waszą czerwoną kartkę i grając w przewadze strzeliło bramkę i wyrównało.
- No ale końcówka należała do was i choć to była dosyć wyrównana końcówka, mimo że mieliśmy dwie bramki przewagi.
Było widać dużo nerwowości, zarówno w poczynaniach u Łodzi, w ostatniej kwarcie, jak i z Waszej. Z czego to wynikało? Dwie bramki w beach soccerze to nie jest dużo, ale wydawało się, że jest kontrola z waszej strony...
- Z mojej perspektywy, to uważam, że ten mecz raczej był cały czas pod naszą kontrolą. To nie było tak, że... To ten mecz półfinałowy był trudniejszym meczem, bo tam straciliśmy kontrolę nad sytuacją w pierwszej tercji. Tutaj prowadziliśmy 2:0 i mieliśmy syuacje na 3:0 i nawet na 4:0. Tam trochę piasek uratował bramkarza przy rzucie karnym Oliwiera. Jeszcze dużo takich sytuacji było, które można było wykorzystać. Uważam, że gdzieś tam brak tego doświadczenia takiego stricte z beach soccera doprowadził do tego, że straciliśmy tą bramkę w gdy KP grało w przewadze. Ale uważam, że ten mecz był pod kontrolą i finał był naprawdę w bardzo dobrym wykonaniu naszych zawodników. Naprawdę sprostali fizycznie. Uważam, że to KP nie dało rady z tą wytrzymałością trochę i dlatego to zwycięstwo może nie było efektowne, ale cały czas było pod kontrolą. Nie było tak, że tu musieliśmy drżeć o wynik. Wiadomo: to jest finał, tu trzeba podchodzić z respektem do drużyny i do tego wszystkiego co jest wokół. To wiadomo: gramy na piasku, który może spowodować tak, że jeden strzał niby nie na bramkę, a może wpaść do bramki bo piłka odbiła się od wydmy. Uważam, że naprawdę chłopacy zagrali już tak jak na finał przystało. Tak jak bym chciał, żeby ta drużyna grała dalej. No i żeby to był taki "team spirit" w tej drużynie jak w finale i żeby oni naprawdę dalej szli jeden za jednego. Wiem, że tak w finale było.
Dwóch Waszych zawodników zdobyły jeszcze indywidualne wyróżnienia: Dzianis Samsonow został królem strzelców, a wasz bramkarz Krystian Karolak zdobył tytuł najlepszego goalkeepera. Czyli oprócz tego, że jest puchar to był i wynik indywidualny. Czy to jest jakiś prognostyk przed finałami? Czy uważasz, że spotkacie się znowu - jeśli wam się uda przejść przez grupę i nie będzie żadnego kryzysu - w finale z Łodzią? Bo ostatnio regularnie zespoły z łodzkiego, są waszym rywalem w walce o najwyższe trofea?
- O nie wiem. Nie będę się wypowiadał za inne drużyny, bo one tam mają swoje problemy, swoje sukcesy i swój plan na ten turniej. Ja mogę się powiedzieć za nas. I deklaruję: na pewno my będziemy walczyć. Podejdziemy do każdego rywala grupowego poważnie. Bo to jest bardzo ważne - tak jak pan redaktor powiedział - ten drugi turniej ekstraklasy eliminacyjny pokazał, że na piasku się mecz się sam nie wygra. Trzeba podejść z respektem do rywali. Przegraliśmy z Millenium Gliwice i mamy coś do udowodnieni. Ale może to dobrze, że taki zimny prysznic był wtedy i teraz chłopcy już podejdą do tej fazy grupowej na takim mega skoncentrowaniu. Bedzie 100% uwagi i - tak jakby - każdy mecz będzie finałem dla nich. Bo z tych pięciu meczy w turnieju finałwym to każdy mecz powinien być finałem. Nie będzie tam taryfy ulgowej dla nikogo. Uważam, że mamy tak sfokusowanych chłopaków, że oni sobie z tym poradzą. A co do KP Łódź... Może to w finale będzie inna drużyna? No nie wiem. Naprawdę tamta grupa też jest bardzo wyrównana i tam jest KP Poddębice, Lactoza Łyszkowice i Hemako Sztutowo. Może to Hemako awansuje. Nie mnie to oceniać kto z tamtej grupy wyjdzie. Tamta grupa jest na pewno mocniejszą grupą, bardziej wyrównaną. To sobie mogę na pewno powiedzieć. Ale my też musimy z naszej grupy wyjść. Dla nas to jest plan minimum.
A jeżeli chodzi o turniej finałowy jak się przygotowujecie do niego? To trudne, biorąc pod uwagę, że spora część waszych zawodników to ludzie spoza Białegostoku. Czasami nawet z dalekich regionów Polski. Jak wygląda Wasze przygotowanie?
- Tutaj nie ma problemu, bo ci chłopcy trenują też regularnie w Zgierzu, bo mamy czterech zawodników ze Zgierza i dwóch Hiszpanów. Oni cały czas grają, bo to są profesjonaliści na piasku. To są kadrowicze w swoich reprezentacjach czyli muszą być cały czas w treningu bardzo profesjonalnym. W tygodniu poprzedzającym turniej przyjadą do nas na treningi wspólne, żebyśmy razem wszyscy trenowali. O nich się nie boję. A zawodnicy z Białegostoku i okolic trenują regularnie. Po pucharze mieliśmy tydzień przerwy, żeby trochę odpocząć i zregenerować się. W następnym tygodniu już stricte zaczną się przygotowania pod finały.
A jeżeli chodzi o kwestię przystąpienia do futsalowych to pierwszy raz zbiegło Wam się przygotowanie do rozgrywek halowych z końcową fazą rywalizacji w beach soccerze. W poprzednim sezonie udawało się tak płynnie przejść z jednego w drugie. Nie będzie kolizji bo część graczy występuje w obu zespołach: tym plażowym i tym halowym?
- No tak, trochę zawodników się pokrywa. Ale tutaj mamy fajne porozumienie. Saszka Kolesnikow dobrze zareagował i dogaduje się z trenerem Vasco. Są ze sobą cały czas w kontakcie i widzę, że się dogadują i nie ma problemu. Saszka przekazał kiedy jest trening, bo wiadomo teraz jeszcze dla nas priorytetem jest ten beach soccer. Nie widzę tu jakiejś niezgody i nieporozumień. Ci zawodnicy, którzy trenują na plaży będą zwalniani z futsalu i na pewno to będzie grało. Trochę się tego obawiałam, ale widzę, że dwóch trenerów się dobrze dogaduje. Współpraca jest na wysokim poziomie. Uważam, że nie zaszkodzi to w przygotowaniach ani do beach soccera ani do futsalu.
W tym samym czasie, kiedy Wyście rozpoczynali rozgrywki w Pucharze Polski, to Jagiellonia zaczęła swój sezon w Ekstraklasa PKO BP. Ta Jagiellonia, która się cieszy większym zainteresowaniem kibiców. Na początek było 0:4. Kibice pisali w postach komentujących Wasze wyniki i na naszym profilu w mediach społecznościowych i w redakcyjnym, że wasze to trochę rekompensują niepowodzenia trawiastej Jagiellonii. Faktycznie tak jest że jak oni dołują to Wy wygrywacie i odwrotnie?
- Nie, nie. Nie tylko ja ale i cały zespół też trzyma kciuki za naszą trawiastą Jagiellonię. Oni na pewno będą wygrywać. To jest nowy skład, nowe rozdanie, i trzeba być przygotowanym na wpadki na początku ale uważam, że na spokojnie - Jaga będzie wygrywać. Nie ma co wyciągać jakichś pochopnych wniosków, że 0:4 na otwarcie... Taki mecz się zdarza, czasem. My też przegrywaliśmy z niżej notowanymi, gdzie też wszyscy mówili "wow, jaka niespodzianka". Tak było z Millennium. No ale takie jest życie, nie wszystko się zawsze wygrywa i nie od razu idzie tak jakby się chciało. Jagiellonii futbolowej życzę powodzenia, i życzę mistrza Polski. Bo trzeba powiedzieć, że naprawdę potencjał mają bardzo duży, żeby zdobyć mistrza Polski.
Niewielu kibiców wie jak to miedzy Wami jest więc może wyjaśnijmy sobie to. Jaki jest Wasz status? Bo dużo osób pyta czy jesteście sekcją Jagiellonii, tej dużej Jagiellonii SA, czy jesteście częścią Akademii Piłkarskiej. Jak to wygląda?
- My mamy porozumienie z Jagiellonią S.A. do noszenia barw, noszenia godła i reprezentowania ich bardzo godnie. Chodzi o to, żebyśmy rozsławiali najlepszą podlaską drużynę na niwie beach soccera i futsalu. Ogólnie to jesteśmy oddzielnymi podmiotami, ale współpracującymi. Nie wchodzimy sobie w drogę. Wielkie podziękowania dla nowego prezesa i dla dyrektora sportowego, że nie ma żadnego problemu ze współpracą. Uważam, że ten wynik beach soccera czyli Puchar Polski i może mistrzostwo sprawi, że Jagiellonia nie będzie się za nas wstydziła, a wręcz przeciwnie będzie mogła się pochwalić, że gdzieś tam młodszą córkę. Czy nie wiem jak to nazwać: młodszego krewnego. Może to nie jest tak popularny sport jak piłka nożna, ale to też w rywalizacja sportowa w Polsce, która się jakoś liczy.
No to jeszcze jedno pytanie, które też skierowali do nas kibice. Jagiellonia gra z "Jotką" i w herbie ma gwiazdkę oznaczająca mistrzostwo. Czy kiedy wy, zdobędziecie mistrzostwo na plaży to też będziecie je nosić? Czy może przybędzie druga gwiazdka? A gwiazdka w innym kolorze? Zastanawialiście się nad tym?
- Nie, nie, nie i jeszcze nie. Ja dopiero jak będę miał taki problem bo zdobędziemy tego mistrza Polski, to wtedy będę myślał. Na razie nie mam tego problemu i mistrzostwa. Teraz trzeba się skupić na pracy. A na razie gramy bez gwiazdki. Tą gwiazdkę to Jagiellonia trawiasta zdobyła, więc to w sumie są już takie proceduralne tematy. W sumie nie wiem i nie chcę się zastanawiać nad tym zanim coś się wydarzy na plaży, że będzie trzeba myśleć. Jak udałoby nam się zdobyć to mistrzostwo Polski, to wyedukuję się i będę bogatszy o wiedzę
To życzę żebyście mieli taki ból głowy: czy to będzie jedna gwiazdka, dwie gwiazdki, a jeśli tylko jedna, to w jakim kolorze i jak ją odróżnić...
-Taki ból głowy przyjmuję od razu, bezpośrednio. No dobrze, to życzę Ci też później innego bólu, bo wiem, że po meczu zawsze świętuje Cię. Nie, ale jak jest co świętować, to się świętuje, a jak się nie ma co świętować, to się nie świętuje, no.
Szanowni Państwo, zachęcam do śledzenia meczów Jagiellonii. Postaramy się umieszczać linki do nich na naszej stronie do turnieju finałowego, który odbędzie się - przypomnę - w drugi weekend sierpnia. Linki znajdziecie Państwo na naszych media społecznościowych, na naszym portalu, ale również na portalu Jagiellonii Futsal Białystok.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie