
Nie tak miał wyglądać ćwierćfinał Pucharu Polski. Jagiellonia we środę przegrała 1:3 z Legią Warszawa i odpadła z rozgrywek. Białostoczanie przegrali po walce i w dość kontrowersyjnych okolicznościach, a kibice po meczu mieli potężne pretensje do sędziego Piotra Lasyka i arbitrów obsługujących VAR, bo spodziewali się w dwóch sytuacjach rzutu karnego dla żółto-czerwonych. Tymczasem po analizie VAR ostatecznie jedenastek nie było.
Ten mecz był nazywany przedwczesnym finałem, bo grali dwaj polscy reprezentanci w Pucharze Konfederacji. Nie dało się w tej konfrontacji wskazać faworyta: Jagiellonia w ostatnim czasie prezentowała się dużo lepiej niż Legia, która w lidze gubi punkty na potęgę. Niestety białostoczanie mieli w nogach o dwa mecze więcej, mniej czasu na odpoczynek, a na dodatek prześladuje ich plaga kontuzji. Nie dość, że na zdrowie narzekali Michal Saćek i Duśan Stojinović oraz Taras Romanczuk to jeszcze w ostatniej chwili ze składu wypadł Joao Moutinho. I choć Stojinović i Romanczuk ostatecznie pojawili się na boisku w końcówce meczu to trener Adrian Siemieniec musiał eksperymentować ze składem. Ostatecznie na boku obrony pojawił się Cezary Polak, który dobre występy przetyka słabymi.
Początek spotkania to szturm legionistów, którzy bardzo chcieli zrehabilitować za ostatnie słabsze występy. W 4 minucie swoją szansę miał Marc Gual, ale jego strzał z dystansu trafił w Sławomira Abramowicza, w dobitce minimalnie chybił. W 11 minucie piłka wylądowała w bramce Jagi: po kontrze Legii niemal na linii środkowej podanie dostał Kacper Chodyna, który popędził w pole karne mistrza Polski i w sytuacji sam na sam pokonał Abramowicza. Analiza VAR wykazała jednak, że legionista był na minimalnym spalonym i gol został nieuznany.
Ta sytuacja pobudziła Jagiellonię, która zaczęła agresywniej odbierać piłkę rywalom stosując wysoki pressing. W efekcie to zawodnicy z Białegostoku przejęli inicjatywę i zaczęli groźnie strzelać. Najpierw w 25 minucie groźnie strzelał Leon Flach, a 5 minut później bardzo składna akcja żółto-czerwonych (naliczyliśmy 21 podań) zakończyła się asystą Mikiego Villara, która podał precyzyjnie do Jarosława Kubickiego, a ten pokonał golkipera gospodarzy.
Legia odpowiedziała błyskawicznie: Bartosz Kapustka wykorzystał zagapienie białostockiej defensywy i posłał piłkę na bramkę Jagiellonii. Piłka trafiła w słupek i wyszła a pole. Chwilę potem szansę na celny strzał miał jeszcze Ryōya Morishita, ale i on nie zdołał pokonać Abramowicza.
A po przerwie legioniści powtórzyli to czym zaczęli mecz: zaatakowali i zepchnęli Jagiellonię do obrony. Najpierw
Ruben Vinagre próbował podawać do Ilii Szkurina i piłka omal nie wpadła do bramki. Zaraz potem zacentrował
Morishita i młody obrońca wojskowych Jan Ziółkowski urwał się Polakowi i wpakował piłkę głową do bramki.
Gol podrażnił Jagiellonię, która zaatakowała i zamknęła Legią pod własnym polem karnym. Po jednym z rzutów rożnych głową strzelał Pululu, a piłka trafiła w rękę Szkurina. Sędzia Lasyk wstrzymał grę i czekał na informację od VAR, gdzie sytuację analizował m. in. Szymon Marciniak. Ostatecznie sędziowie uznali, że do przewinienia nie doszło i rzut karny nie został przyznany. Legia odpowiedziała główką Guala, ale Abramowicz nie miał większych kłopotów z obroną tego strzału. W 63 minucie sędzia odgwizdał rzut karny dla Jagiellonii. Sytuacja wydawała się ewidentna. Wstający z ziemi Oskar Pietuszewski (wcześniej potknął się w polu karnym) dostał podanie od kolegi i próbował pójść za wypuszczoną przez siebie piłkę. W tę samą stronę ruszył Paweł Wszołek, którego noga i biodro zaczepiło o młodego białostoczanina, który padł na murawę. I znowu interweniował VAR. Analiza trwała kilka minut i sędzia Lasyk został wezwany do ekranu. Obejrzał całe zdarzenie i odwołał karnego. W międzyczasie zawodnicy obu ekip zaczęli się przepychać na boisku i arbiter sięgnął po żółty kartonik. I Legia i Jagiellonia nie oszczędzały sił i atakowały chcąc rozstrzygnąć mecz w regulaminowym czasie. Niestety w przedostatniej minucie regulaminowego czasu gry kolejne spóźnienie białostockiej defensywy zostało ukarane: Morishita strzelił z 14 metrów przełamując ręce Abramowicza i było 2:1.
Sędzia doliczył aż 10 minut (ostatecznie mecz trwał w sumie 12 minut ekstra z powodu przerw w doliczonym czasie). Jagiellonia nacierała i ryzykowała próbując odrobić stratę, ale niestety w ostatnich sekundach meczu ofensywne zapędy Jagi skończyły się groźnym atakiem legionistów i trzecim golem - też autorstwa Morishity.
Nie popisali się kibice gospodarzy, którzy wywiesili na swoim sektorze napis "Ukradli my dla was flagi". Chwilę potem wyciągnęli jakiś materiał w barwach żółto-czerwonych i spalili je wcześniej odwracając je do góry nogami. Białostoczanie odpowiedzieli ogłuszającymi gwizdami, a przez cały mecz prowadzili naprawdę głośny doping, którym wiele razy przebijali się przez śpiewy fanów Legii. W sumie na meczu było prawie 1400 fanów Dumy Podlasia.
Pomeczowe wypowiedzi i komentarze zaprezentujemy już we czwartek.
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 3:1 (1:1). Bramki: Jan Ziółkowski 53, Ryōya Morishita 85, 90 - Jarosław Kubicki 30. Żółte kartki: Maximillian Oyedele, Paweł Wszołek, Bartosz Kapustka (Legia), Mateusz Skrzypczak, Taras Romanczuk, Afimico Pululu (Jagiellonia). Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów: 23 816.
Legia: Vladan Kovačević - Paweł Wszołek, Jan Ziółkowski, Steve Kapuadi (90 Artur Jędrzejczyk), Rúben Vinagre (90 Patryk Kun) - Kacper Chodyna, Maximillian Oyedele (66 Juergen Elitim), Bartosz Kapustka, Marc Gual, Ryōya Morishita (90 Mateusz Szczepaniak) - Ilja Szkurin (66 Wojciech Urbański).
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Norbert Wojtuszek (71 Dušan Stojinović), Mateusz Skrzypczak, Enzo Ebosse, Cezary Polak - Miki Villar (89 Edi Semedo), Leon Flach (89 Taras Romanczuk), Jarosław Kubicki (90 Tomás Silva), Darko Čurlinov (66 Oskar Pietuszewski) - Jesús Imaz, Afimico Pululu.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie