Reklama

Jagiellonia przechodzi kryzys tak jak każdy zespół na świecie. O tym ile jest warta pokaże jaka z niego wyjdzie!

Po porażce Jagiellonii w Niecieczy trudno już mówić o pechu czy przypadku. Wprawdzie żółto-czerwoni przeważali, a rywale gole zdobywali z ich pomocą, to jednak przegrana z broniącą się przed spadkiem ekipą Termaliki dowodzi, że Jagiellonia ma problemy. Kto wątpi w zadyszkę na koniec roku 2025 powinien przeanalizować wyniki: 0:0 z Zagłębiem Lubin, 1:3 z GKS Katowice i 1:2 z Termaliką Nieciecza czyli jeden remis i dwie porażki z niżej notowanymi rywalami dają podstawy do zaniepokojenia. . 

Styl dla koneserów 

A jak dodać do tego styl gry, zwany "stylem dla koneserów) to naprawdę przed ostatnimi trzema tegorocznymi meczami trudno znaleźć powody do optymizmu. Na dodatek Adrian Siemieniec dociskany na konferencji o formę niektórych graczy mówił o zmęczeniu, by w następnym zdaniu dodać, że nie szuka w tym wymówek.

Ta porażka podwójnie zabolała Jagiellonię. Po pierwsze białostoczanie mieli się zrehabilitować za domową porażkę 0:4 z Termalicą oraz pucharową wtopę w Katowicach 1:3. Na dodatek w ostatnich kilku spotkaniach żółto-czerwoni nie prezentowali porywającej gry, a wyniki spotkań też były dalekie od efektownych wygranych ze środka sezonu. W Niecieczy do porażki doszło mimo dominacji w posiadaniu piłki, strzałach i tzw. "oczekiwanych golach". Jagiellonia przeważała, ale... przegrała tracąc gole po pechowych interwencjach własnych zawodników. Na pomeczowej konferencji prasowej trenerzy - Marcin Brosz (Termalika) i Adrian Siemieniec (Jagiellonia) - różnie oceniali to, co działo się na boisku i to jest naturalne. 

Brosz: Radość, postęp i pora wzmocnień

Trener gospodarzy, Marcin Brosz, nie krył ogromnej satysfakcji ze zwycięstwa nad tak silnym rywalem. Podkreślił, że punkty te motywują Termalikę do dalszego rozwoju.

- To dla nas ogromna radość. Punkty z tak mocnym przeciwnikiem cieszą podwójnie. [...] Tej jesieni zdobyliśmy 19 punktów z czego 6 z Jagiellonią. Ostatnio, kiedy Bruk-Bet był w Ekstraklasie, było ich 12. Rozwijamy się, robimy postęp, ale to wciąż za mało, nadal nam trochę brakuje - mówił szkoleniowiec gospodarzy podkreślając, że zespół wymaga wzmocnień. 

Chwalił - i nie była to kurtuazja - Jagiellonię, która "godnie reprezentuje nas w pucharach, wprowadza wychowanków" i krytykował własny zespół za oddanie inicjatywy dla rywali - zwłaszcza w I połowie podkreślając, że było to bardzo ryzykowne. Zaznaczył, że jego podopieczni mieli za wiele strat przy wyprowadzaniu piłki. 

Siemieniec: błędy, bez przyspieszenia

Adrian Siemieniec zaczął od tradycji: na swoich konferencjach prasowych zawsze zaczyna od podziękowania dla kibiców, którzy jeżdżą za swoim zespołem, choć ten - ostatnio - wcale nie rozpieszcza ich wynikami. 

- Nasze akcje są w wielu przypadkach trochę bez elementu przyspieszenia. Dochodzimy do sytuacji, jesteśmy blisko pola karnego, ale brakuje nam błysku – i to może być faktycznie oznaka tego, że fizycznie i psychicznie coś źle działa. Brakuje nam decyzji i jakości. Sytuacji, gdy byliśmy w polu karnym i pod nim jest dużo, ale za mało zagrożenia z tego tworzymy. Dodatkowo straciliśmy bardzo proste bramki. Myślimy nad tym, ale czasu na wnioski za dużo nie mamy, bo gramy prawie cały czas. Nie ma wielu narzędzi, więc musimy się skonsolidować, wycisnąć maksymalnie dużo z ostatnich spotkań roku, i następnie pochylić się nad podsumowaniem tego, co za nami - mówił trener. 

Odpowiadając na pytania dziennikarzy w zasadzie nie odniósł się do tego czy stosowana przez niego rotacja oraz odstawienie na boczny tor m. in. Louki Pripa, AZ Jacksona to dowód na to, że nie są przydatni dla zespołu. Dodawał, że czas na głębsze wnioski przyjdzie po rundzie, bo w tej chwili tempo rozgrywania spotkań Jagi jest na tyle szybki, że praktycznie nie ma czasu nie tylko na poprawianie tego co nie działa, ale i na analizę. 

- Błędy indywidualne się pojawiają, przy czym nie możemy w ich kontekście wykluczyć ogólnego zmęczenia, które czuć z boiska. [...] Nie można jednak się tylko tym usprawiedliwiać. Musimy skupić się na tym, by w trzech ostatnich meczach roku się skonsolidować, wycisnąć z nich maksimum na boisku - komentował trener Jagiellonii. 

Dodawał, że wpływ na postawę żółto-czerwonych miały problemy kadrowe: będący nie w pełni zdrowia Taras Romanczuk i Oskar Pietuszewski oraz Kamil Jóźwiak. 

Rotacja, jakość i kryzys

Wśród licznych komentarzy po tym meczu pojawiło się wiele krytycznych uwag na temat decyzji kadrowych Siemieńca. Krytykowano go za takie rotowanie składem, że kiedy wypadają podstawowi zawodnicy to dublerzy - choć niby pod grą - nie dają wartości na boisku. Część komentujących narzekała na Leona Flacha, który końcówkę tej rundy ma zdecydowanie słabszą niż początek roku oraz na styl Jagiellonii polegający na wymianie setek podań, wśród których brakuje tych kluczowych. Lekką frustrację budzi Afimico Pululu, który ze skutecznej "czarnej pantery" stał się czarnym wielbłądem" przepychającym się z rywalami" (cytat za jednym z komentujących). Pojawił się też ponownie wątek Rafała Grzyba, zwolnionego asystenta Siemieńca, który - zdaniem komentujących - odpowiadał za taktyczne rozwiązania w Jagiellonii, które to obecnie są zdecydowanie słabszą stroną Jagi. 

Rzecz w tym, że kryzys Jagiellonii nadszedł, bo... nadejść musiał. Nie ma na świecie ekipy, która gra przez cały sezon na najwyższych obrotach. Nie ma też nieomylnego trenera. Postacie typu Jose Mourinho twierdzący, że jest w futbolu nieomylny stają się z czasem karykaturą samych siebie. O Adrianie Siemieńcu mówi się różnie: że ma duże ego i bywa pamiętliwy oraz że sukcesy zawróciły mu w głowie. Nie weryfikowałem prawdziwości tych pogłosek, bo... kompletnie mnie to nie obchodzi. Posada trenera Jagiellonii nie jest stanowiskiem, które zajmuje się za tak zwaną heroiczność cnót, która ma cechować świętych. Trener ma zarządzać kryzysami i problemami, a te właśnie na Jagę nadciągnęły. Nie da się wszystkim zapobiec więc cierpliwie poczekam na efekt jego działań, które mają kryzys zażegnać. Zwłaszcza, że - mimo tego kryzysu - gramy dalej w europejskich pucharach i mamy realną szansę na fotel lidera na koniec roku. Jeżeli ktoś uważa, że to mało to proponuję zamiast kibicowania futbolu przerzucić się na oglądanie Avengersów. Chociaż i tam film - choć kończy się wygraną dobrego bohatera - to nie jest tak, że nie śledzimy jego problemów. 

Nie jest bowiem tak, że dziennikarze lub internauci doradzą Siemieńcowi co ma zrobić. Jak dotąd wychodził z opresji obronną ręką i podkreślał, że przy każdym kryzysie (nowym sezonie, nowej rundzie, rotacjach kadrowych - niepotrzebne skreślić) ogłasza się, że to już koniec jego sukcesów i teraz będzie Armagedon. Jagiellonia jest w kryzysie, ale kryzys w futbolu jest tak samo naturalny jak to, że po dniu nastaje noc. To jak się tą noc przetrwa i stawi czoła następnemu dniu jest wykładnią klasy klubu, drużyny i trenera. Dlatego - choć gra i wyniki Jagi nie są takie jakie bym chciał - poczekam z krytyką. Do czego i Was zachęcam.

Przemysław Sarosiek 

Aktualizacja: 08/12/2025 20:21
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do