Reklama

Jagiellonia rozbiła Arkę na początek maratonu. Białystok miasto lidera

Jagiellonia pewnie wygrała domowy mecz z Arką Gdynia 4:0. Była to inauguracja maratonu, który teraz czeka żółto-czerwonych. Pogoda nie zachęcała do odwiedzin do - nomen omen - ulicy Słonecznej. Było zimno, padał deszcz, a na boisku momentami było naprawdę ślisko. Miejscowi zaczęli z animuszem próbując od początku zdominować gospodarzy. Tak jak przewidywaliśmy na boisku zameldował się MIłosz Piekutowski, który zastąpił kontuzjowanego Sławomira Abramowicza. Poza nim zabrakło rekonwalescentów: Afimico Pululu, Kamila Jóźwiaka oraz Dawida Drachala. Byli za to Sergio Lozano, Yousssuf Sylla oraz Louka Prip.

Żółto-czerwony początek

Już w 2 minucie mogło być 1:0 dla Jagi: po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Sergio Lozano strzelił głową rosły Sylla i Damian Węglarz nie patyczkował się ale odbił śliską piłkę na rożny. Po kornerze golkiper Arki piąstkował, ale piłkę dograł jeszcze raz Pietuszewski, a Jesus Imaz próbował sprytnego strzału na długi słupek. Tym razem Węglarz wyciągnął się jak struna wybijając piłkę. Goście w rewanżu odpowiedzi centrą Sebastiana Kerka, ale pierwsza interwencja debiutanta Piekutowskiego była pewna. Zaraz potem szczęścia próbował Prip próbując strzału z 20 metrów, ale spudłował. U gości szczęścia próbował znowu Kerk, ale nie potrafił dokładnie zagrać na głowę Edu Espiau.  W 16 minucie stadion zatrząsł się od braw. Sergio Lozano strzelił mocno z rzutu wolnego po ziemi. Piłka wpadła do bramki obok zaskoczonego Węglarza, który kompletnie nie spodziewał się takiego strzału. 1:0!

Arka po 2 minutach mogła wyrównać: Kocyła podryblował w polu karnym Jagi i próbował strzału na krótki róg, ale został zablokowany przez Pelmarda. W 22 minucie piłka trafiła znowu do bramki Arki: Oskar Pietuszewski ruszył do crossowego podania, wycofał piłkę do Lozano, a potem strzelił Prip. Niestety młody pomocnik Jagi był na spalonym w początkowej fazie akcji i sędzia Arys gola nie uznał.  Goście odpowiedzieli kolejnym atakiem: znowu Kocyła tańczył z piłką w polu karnym próbując podać do Kerka. Ten strzelił lewą nogą, ale spudłował. Piekutowski na wszelki wypadek rzucił się w narożnik bramki asekurując piłkę. 

Posypały się gole

W 29 minucie świetną okazję miał Imaz. Hiszpan podał w pole bramkowe do Sylli, który składał się do strzału do pustej bramki, ale w obronie świetnie spisał się Navarro. Kilka minut później goście odpowiedzieli groźną akcją: Kerk kolejny raz świetnie dośrodkował, ale nikt z graczy Arki nie zdołał zamknąć tej akcji. W odpowiedzi Pietuszewski urwał się defensorom gości. Zagrał piłkę niemal z linii środkowej, ale Imaz z kilku metrów strzelił prosto w Węglarza.

W 41 minucie doskonałą okazję mieli gdynianie: piłka na kilku metrach trafiła pod nogi Espiau, który strzelił po ziemi, a Piekutowski obronił nogami. 

Już w doliczonym czasie gry nie popisał się sędzia Arys. Najpierw długo zwlekał z odgwizdaniem rzutu sprzed pola karnego. Użył gwizdek, gdy Pozo wpadł już w pole karne i szykował się do strzału. Ostatecznie podyktował rzut wolny, który wykonał Lozano. Piłka przeleciała nieco nad poprzeczką.

Druga połowa zaczęła się tak jak pierwsza: obie ekipy wyszły ofensywnie nastawione i próbowały zagrozić bramce rywali. W efekcie akcja przenosiła się spod jedną pod drugą bramkę. W 49 minucie groźną akcje skonstruowała Jaga: kontratak zakończył się podaniem do Pripa. Duńczyk wszedł wbiegł ze skrzydła do środka i sprzed pola karnego soczyście strzelił. Niestety trochę niecelnie. A szkoda, bo sytuacja była naprawdę obiecująco. Arka w odpowiedzi urządziła serię wrzutek w pole karne żółto-czerwonych: ale główki wygrywali Pelmard i Vital, a na przedpolu dobrze poczynał sobie Piekutowski.  

Arka czekała już końca

Potem widzowie oglądali sporo niedokładnych podań, brzydkich fauli i strat. Kiedy na trybunach i na murawie zaczęło być sennie Jaga nagle przyspieszyła: Lozano przejął piłkę od jednego z graczy Arki, popędził na bramkę i przed polem karnym podał do Sylli. Ten wpadł z piłką i z ostrego kąt w sytuacji sam na sam z Węglarzem strzelił sprytnie przy dalszym słupku i żółto-czerwoni prowadzili już 2:0. A chwilę później trener Siemieniec wprowadził rezerwy: weszli Norbert Wojtuszek, Afimico Pululu i Leon Flach zastępując dwóch bohaterów zamieszanych w ostatniego gola oraz Loukę Pripa.

Goście po stracie gola nieco się pogubili. Mimo ambicji i prób wysokiego pressingu pod bramką Piekutowskiego nie potrafili zepchnąć żółto-czerwonych. Za to kiedy białostoccy piłkarze przyciskali defensorów Arki to pod bramką Węglarza było groźnie. W 66 minucie stracili piłkę we własnym polu karnym. Luis Perea fatalnie przyjął piłkę, wyłuskał mu ją spod nóg Leon Flach i podał do Pululu, a Afimico mając przed sobą tylko Węglarza wpakował ją do bramki i było 3:0. 

To nie był jednak koniec kłopotów Arki. W 69 minucie było już 4:0! Znowu głupia strata i piłka niemal z linii końcowej trafiła pod nogi Pululu, który potężnym strzałem w okienko pokonał Węglarza. Arka leżała już na deskach, a goście chyba tylko tęsknie patrzą na zegar marząc, aby ten mecz się skończył. 


A Jagiellonia? Bawiła się spokojnie rozgrywając piłkę na połowie rywala i próbując przedostać się pod bramkę gości. Arka zaparkowała pod własną bramką duży czarny autobus (w tych strojach gdynianie grali w Białymstoku). Salwę śmiechu wywołał komunikat spikera zawodów, który w 85 minucie poinformował około 200 kibiców Arki, że bramy ich sektora są otwarte i mogą już opuszczać stadion. Było to o tyle nowość, że zazwyczaj spiker komunikuje fanom gości, aby czekali około pół godziny po zawodach na możliwość bezpiecznego opuszczenia obiektu. Fani Arki zostali jednak do samego końca. 

W 89 minucie miejscowi mieli jeszcze jedną okazję: akcję zaczął Imaz, podał do Pululu, a ten wysłał na skrzydło Alejandro Pozo. Hiszpan będąc w kapitalnej sytuacji jednak spudłował. A mogło być 5:0...

A już na sam koniec meczu widzowie odśpiewali "Białystok - miasto lidera", bo po remisie Górnika z Koroną Jaga awansowała na pierwsze miejsce w tabeli. 


Jagiellonia Białystok - Arka Gdynia 4:0 (1:0). Bramka: Sergio Lozano 16, Youssuf Sylla 57, Afimico Pululu 66, 69. Żółte kartki: Taras Romanczuk (Jagiellonia), Aurelien Nguiamba (Arka). Sędziował: Karol Arys. Widzów: 18 607 
Jagiellonia: Miłosz Piekutowski - Bartłomiej Wdowik (77 Cezary Polak), Andy Pelmard, Bernardo Vital, Alejandro Pozo - Oskar Pietuszewski (81 AZ Jackon), Sergio Lozano (58 Leon Flach), Taras Romanczuk, Louka Prip (58 Norbert Wojtuszek) - Jesus Imaz, Youssuf Sylla (58 Afimico Pululu)..
Arka: Damian Węglarz - Dominick Zator, Michał Marcjanik, Kike Hermoso - Dawid Kocyła (75 Dawid Gojny), Kamil Jakubczyk (75 Alassane Sidibe), Aurelien Nguiamba (61 Luis Perea), Marc Navarro - Nazarij Rusyn (61 Hide Vitalucci), Edu Espiau (75 Szymon Sobczak), Sebastian Kerk.

Przemysław Sarosiek

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do