
Ponoć zwycięzców się nie sądzi więc piłkarzom Jagiellonii należą się pochwały za ligową wygraną z Górnikiem Zabrze. Trudno jednak nie zauważyć, że żółto-czerwoni kolejny raz zagrali na łut szczęścia. I tak jak go zabrakło w czwartkowym rewanżu z FK Gabala tak w niedzielę mieli farta w nadmiarze. O wygranej zadecydował kontrowersyjny karny w doliczonym czasie gry. Po tej wygranej Jaga lideruje w ekstraklasie.
O pierwszej połowie niedzielnego meczu z Zabrzem należy jak najszybciej zapomnieć. Tak beznadziejnego meczu dawno na Słonecznej nie widziano. Obie drużyny prześcigały się w niecelnych podaniach, niewymuszonych stratach i niemrawym truchtach w tą i z powrotem. Jedyny groźniejszy strzał oddali gości trafiając w poprzeczkę.
W II połowie mecz się ożywił i o ile poziom sportowy uległ nieznacznej tylko poprawie to emocji było już w nadmiarze. Początek drugiej odsłony to zmasowany atak żółto-czerwonych, który zakończył się dwoma bardzo groźnymi strzałami: Rafała Grzyba i Ivana Runje. I gdy wydawało się, że gol dla Jagi jest tylko kwestią czasu goście przeprowadzili kontratak, po którym w sytuacji sam na sam z Marianem Kelemanem znalazł się Igor Angulo. Okazję wykorzystał i było 1:0 dla Górnika. Gospodarze w odpowiedzi rozpoczęli regularne oblężenie bramki rywali: bez efektów w postaci sytuacji bramkowych. W końcu w 70 minucie padło wyrównanie: Paweł Raczkowski podyktował jedenastkę za rękę Daniego Suareza i karnego na gola zamienił Arvidas Novikovas. Na dodatek hiszpański gracz Górnika obejrzał drugi żółty kartonik w tym meczu i goście grali w dziesiątkę. I tu fani gospodarzy doznali kolejnego zaskoczenia: grający w osłabieniu goście przejęli inicjatywę i Keleman był zmuszony do zaprezentowania pełni swoich umiejętności. Na szczęście białostoczan dwukrotnie ratował naszą ekipę od utraty pewnego gola.
W końcówce meczu przyjezni opadli z sił i ponownie inicjatywę przejęli białostoczanie. Niestety kolejny raz w tym sezonie Martin Pospisil spudłował w idealnej sytuacji. Już w doliczonym czasie gry ostre starcie Davida Ledeckyego z Novikovasem zakończyło się upadkiem tego ostatniego. Sędzia Raczkowski uznał, że faul popełnił zabrzanin dodatkowo karząc go drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką. Decyzja była korzystna dla Jagi i dość kontrowersyjna. Jedenastkę na gola zamienił Łukasz Sekulski.
Jagiellonia Białystok – Górnik Zabrze 2:1 (0:0). Bramki: Arvydas Novikovas 70-karny, Łukasz Sekulski 94-karny - Igor Angulo 56. Żółte kartki: Runje (Jagiellonia), Ambrosiewicz, Suárez, Wolniewicz, Ledecký (Górnik). Czerwone kartki: Dani Suárez (69, Górnik, za drugą żółtą), David Ledecký (94+, Górnik, za drugą żółtą). Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 11 236.
Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Łukasz Burliga (78 Karol świderski), Ivan Runje, Guti, Guilherme, Taras Romanczuk, Rafał Grzyb, Dmytro Chomczenowskyj (58 Martin Pospisil), Fiodor Cernych, Arvydas Novikovas, Cillian Sheridan (83 Łukasz Sekulski).
Górnik Zabrze: Tomasz Loska - Adam Wolniewicz, Mateusz Wieteska, Dani Suarez, Michał Koj, Damian Kądzior (71 Meik Karwot), Maciej Ambrosiewicz, Szymon Żurkowski, Rafał Kurzawa, Łukasz Wolsztyński (58 David Ledecky), Igor Angulo (89 Bartłomiej Olszewski)
(AR/ Foto: Tomasz Jastrzębski)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie