
Jagiellonia zakończyła rundę zasadniczą domową porażką z Wisłą Płock. Przegrana 1:3 jest tym bardziej bolesna, że żółto-czerwoni stracili fotel lidera i przegrali 3 mecz spośród ostatnio rozgrywanych czterech. Nic dziwnego, że rozczarowani fani zaczynają mówić o kryzysie formy i niepokoją się jak ich ulubieńcy będą radzili sobie w fazie mistrzowskiej. Przy formie, którą Jaga zademonstrowała w sobotę przeciw Wiśle Płock naprawdę ciężko o optymizm. Fotel lidera zajął rozpędzony Lech Poznań, a białostoczanie by zdobyć upragnione mistrzostwo muszą wyprzedzić Kolejarza i znowu zacząć wygrywać.
Sobotni mecz z Wisłą Płock wydawał się znakomitym momentem na przełamanie słabszej formy białostoczan. Własna publiczność i teoretycznie słabsi od Jagi Nafciarze wydwali się wymarzonym przeciwnikiem. Tymczasem białostoczanie zmarnowali tą szansę, dali wyprzedzić się Lechowi, który teraz będzie miał atut w postaci własnego stadionu będącego areną meczów decydujących o mistrzostwie.
Zanim mecz się rozpoczął kibice zaprotestowali przeciw pomysłom Komisji Ligi, która zapowiedziała stosowanie odpowiedzialności zbiorowej wobec fanów (ułatwi jej to zamykanie stadionów i ograniczanie wyjazdów fanów). Na murawę posypały się serpentyny (tak było zresztą w całej Polsce). W Białymstoku zostały sprzątnięte dość szybko - w Warszawie i Poznaniu ich usuwanie pzeciągnęło się w prawie kwadrans.
Białostoczanie zawodzili przede wszystkim formą: grali bez pomysłu, polotu i determinacji, do której przyzwyczaili swoich fanów. Wisła w Białymstoku nie przeciwstawiła Jadze nic więcej jak tylko solidność i konsekwencje w obronie. I to właśnie wystarczyło, aby zainkasować trzy punkty. Goście w 9 minucie objęli prowadzenie: po długim dośrodkowaniu Stilica białostocka defensywa ucięła sobie drzemkę i Reca z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki. W 18 minucie białostoczanie mieli wreszcie okazję do strzelenia gola, ale po podaniu Burligi do Pospisila strzał tego ostatniego został zablokowany. Chwilę potem żółto-czerwoni omal nie wpakowali piłki do własnej bramki po stracie Romanczuka w środku pola. W 26 minucie najpierw Kante mając przed sobą całą bramkę trafił w Mirovicia, a chwilę potem po rzucie rożnym znowu zagapiła się defensywa Jagi i Reca podwyższył na 2:0. Ostatnie dwadzieścia minut I połowy żółto-czerwoni beznadziejnie walili głową w mur, a kibice głośno rozważali przyczyny kryzysu.
- Musimy wyrzucić z głowy niepowodzenia. Kryzys to chyba zbyt duże słowo. Po prostu wpadliśmy w dołek. Ostatnio mamy słabszą formę. Musimy zrobić wszystko, aby z niego wyjść i uporać się z problemami - powiedział Piotr Wlazło.
W II połowie przez chwilę serca kibiców zabiły z nadzieją, kiedy Pospisil popisał się bombą precyzyjnie umieszczając piłkę w bramce Wisły strzałem z 20 metrów. Wcześniej szansę na gola miał Guilherme. Piłkarz z Płocka też mieli swoją okazję - z metrów spudłował Kante. Niestety w końcówce meczu Jaga nadziała się na kontrę, przy której Stilic ośmieszył defensorów Jagi i pokonał Pawełka.
Przed rundą mistrzowską to Lech jest na czele a Jagiellonia spadłą na 2. lokatę z identycznym dorobkiem punktowym co Legia. Białostoczanie za tydzień grają u siebie z Górnikiem Zabrze, ale będzie im trudno: za kartki pauzować będą dwaj boczni obrońcy: Burliga i Guilherme.
- Uważam, że bardzo duży wpływ na wynik meczu miało nasze zachowanie przy tych dwóch stałych fragmentach, po których straciliśmy bramki. Nie możemy tak kryć w tak ważnym spotkaniu. Później Wisła się cofnęła, była dobrze zorganizowana, grała z kontrataku cały mecz, a my, oprócz tej dużej przewagi w posiadaniu piłki, to nie mieliśmy tak wielu sytuacji, jak w poprzednich spotkaniach. Przy 1:2 daliśmy sobie strzelić bramkę z kontrataku. Dzisiaj nie przegraliśmy przez jednego czy drugiego zawodnika, ale jako zespół. Ale przed nami siedem spotkań i na pewno nikt tu się nie podda, nikt nie spuści głowy, będziemy ciężko pracować, żeby te wyniki były lepsze. I do końca chcemy grać o jak najwyższe miejsce - podsumował Ireneusz Mamrot sobotnie spotkanie.
Jagiellonia Białystok - Wisła Płock 1:3 (0:2). Bramki: Pospisil 54 - Reca 9, 26, Stilić 77.
Jagiellonia: Mariusz Pawełek - Łukasz Burliga, Nemanja Mitrović, Ivan Runje, Guilherme Sitya, Taras Romanczuk, Piotr Wlazło (56 Roman Bezjak), Arvydas Novikovas, Martin Pospisil, Przemysław Frankowski, Karol Świderski (77 Dejan Lazarević).
(PS/ Foto: pixabay.com/ ball)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie