Reklama

Jagiellonia wygrywa w Lubinie. Szalony mecz z Irlandczykiem w roli głównej

Bez Vassiljeva też można wygrywać - o tym przekonali się piłkarze Jagiellonii w Lubinie. Po szalonym meczu, w którym sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie żółto-czerwoni pokonali 4:3 Zagłębie i nadal są liderem.

- Przez cały tydzień było głośno o tym, że wszyscy nas skreślają, bo nie ma Vassiljeva i nie damy sobie bez niego rady. Widać było jednak po zespole, że już w tygodniu, mimo że mieliśmy tylko jedną jednostkę treningową, zawodnicy byli zdeterminowani i chcieli coś udowodnić – oświadczył po meczu trener Michał Probierz.

I faktycznie determinacji i woli zademonstrowania, że Jagiellonia bez swojego reżysera gry potrafi triumfować żółto-czerwonym nie dało się odmówić. Jagiellonia w Lubinie walczyła na całego, a nowym liderem okazał się Cilian Sheridan - autor dwóch goli.

- Nie czuję się bohaterem tego meczu, ale jak każdy w drużynie po takim spotkaniu czuję się świetnie. Kiedy przegrywa się 2:3, to nie myśli się o swoim indywidualnym występie, bo staje się to nieważne. Dlatego po takim zwycięstwie liczy się to, że zespół ma charakter i się nie poddaje. Chwała drużynie, która jeszcze przed moim przyjściem grała tak w każdym meczu. Do takiego zespołu, z takim charakterem, wchodzi się bardzo łatwo. Gdy się przegrywa 2:3, trzeba się skoncentrować przede wszystkim na wyrównującej bramce, a dopiero po jej zdobyciu drużyna ma swój moment i rozpędzona może przycisnąć przeciwnika w celu strzelenia zwycięskiego gola. Tak się stało - mówił irlandzki napastnik.

Jagiellonia od początku demontrowała wolę wygranej. Atakowała od pierwszej minuty i zagrażała bramce Zagłębia. Mimo to po kwadransie gry przegrywała 0:1. Pierwszy - groźniejszy - atak gospodarzy przyniósł im prowadzenie: Arkadiusz Woźniak wykorzstał gapiostwo defensywy żółto-czerwonych i wygrał sytuację sam na sam z Marianem Kelemanem. Riposta gości była natychmiastowa: po strzale Fedora Ćernycha golkiper Miedziowych odbił piłkę przed siebie a Sheridan przytomnie dobił i było 1:1. W 38 minucie gry Jaga prowadziła już 2:1: rzut karny za faul na Przemysławie Frankowskim na gola zamienił znowu Sheridan. Miejscowi odpowiedzi atakami, po których dwukrotnie Keleman ratował białostoczan przed utratą gola. Do czasu jednak - w 61 minucie Łukasz Piątek - jak Sheridan w 17 minucie - przytomnie dobił odbitą przez Kelemana piłkę i padło wyrównanie. Kwardans przed końcem meczu kolejny raz cieszyli się Miedziowi: po podaniu Starzyńskiego Janoszka precyzyjnym strzałem głową pokonał Kelemana. 3:2 i wydawało się, że z tej sytuacji jagiellończycy już nie wybrną. A jednak! W 78 minucie Ivan Runje po dośrodkowaniu Tomasika i kiksie Polaćka uzyskał wyrównanie, a w doliczonym czasie gry Arvydas Novikovas wykończył podanie Sheridana pogrążając Zagłębie.
 
- Od 70. minuty, po trzeciej bramce, było widać, że zespół nie ma nic do stracenia i pokazaliśmy charakter. Tym bardziej chwała drużynie, że już tyle razy byliśmy w stanie w tej rundzie odwrócić losy meczu. Do samego końca wierzyłem w to i chwała zawodnikom, że tak biegali i do końca walczyli, aby tu wygrać – podsumował na pomeczowej konferencji prasowej trener Probierz.

Zagłębie Lubin - Jagiellonia Białystok 3:4 (1:1). Bramki: Arkadiusz Woźniak 15, Łukasz Piątek 61, Łukasz Janoszka 75 - Cillian Sheridan 17, 38-karny, Ivan Runje 78, Arvydas Novikovas 90.

Zagłębie: Polaček - Todorovski, Jończy, Guldan, Čotra - Janus (61 Nešpor), Tosik, Piątek, Starzyński (89 Rakowski), Janoszka (85 Mazek) - Woźniak.

Jagiellonia: Kelemen - Grzyb, Runje, Guti, Tomasik - Frankowski (82 Novikovas), Góralski, Romanczuk, Szymański (65 Chomczenowśkyj), Černych - Sheridan.

(Adam Remy/ Foto: Tomasz Jastrzębski)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do