Reklama

Jaka straż miejska jest nam potrzebna?



Ośmiu strażników z wyrokiem za fałszowanie mandatów z fotoradarów. Skoro ważniejsze jest łatanie dziur w miejskim budżecie, niż realne staranie się o porządek w mieście, to po co nam taka straż miejska.

To był wyrok sprzed kilku dni. Prokuratura odkryła, że w latach 2006-2008 grupa strażników wystawiała mandaty z fotoradarów na zupełnie inne osoby niż powinna. Liczba skazanych osób może wskazywać na to, że było to systemowe rozwiązanie, byle tylko skasować pieniądze za mandat. Te wszak trafiały do miejskiego i mocno zadłużonego budżetu. Mimo tego wyroku magistrat chce straży miejskiej kupić dwa fotoradary (obecnie straż nie używa żadnego fotoradaru).

- Nie tak widzimy pracę staży miejskiej. To ma być służba realnie niosąca pomoc mieszkańcom, a nie bycie zbrojnym ramieniem magistratu, który będzie ścigał kierowców i babcie handlujące pietruszką na osiedlowych chodnikach - tłumaczy Robert Żyliński, kandydat na prezydenta z KWW Rozbudźmy Białystok

W obecnej formie straż miejska nadaje się do likwidacji, bądź bardzo głębokiej restrukturyzacji.

- W Białymstoku jest niespełna 150 strażników, którzy kosztują nas 10 mln zł rocznie. Jeżeli mają pracować jak teraz, to lepiej ich zlikwidować, a zaoszczędzone pieniądze przekazać policji na dodatkowe patrole. Oni są skuteczniejsi w wykonywaniu zadań niż strażnicy - dodaje Grzegorz Herbszt, kandydat na radnego z okręgu 5.

Fotoradary nie powinny być w rękach strażników. Po pierwsze – po wyroku sądu widać, że nie potrafią się z nimi właściwe obchodzić, po drugie – zamiast realnych starań o poprawę bezpieczeństwa, są dla nich narzędziem do łupienia kierowców pod szczytnym hasłem – bezpieczeństwo. Podobne zdanie mają też kontrolerzy z NIK (w skali kraju 67 proc. interwencji strażników dotyczy tych związanych z fotoradarem).

Warto się zastanowić nad pomysłem, by w posterunkach straży działały policyjne posterunki lub punkty przyjęć interesanta. W Białymstoku są cztery komisariaty policji, z czego trzy skupione w centrum (jeden jest na Upalnej). Straż miejska ma trzy posterunki, poza tym w centrum (ul. Suraska), ma jeszcze na TBS i w Starosielcach. Akurat w miejscach, gdzie mieszkańcy mają daleko do policyjnych punktów. Warto to wykorzystać.

- Straż miejska powinna być służbą typowo patrolową, która działa wewnątrz białostockich osiedli i uzupełnia działania policji. W dzień i w nocy. Dość już noszenia kwiatów na uroczystościach, czy otwierania drzwi urzędnikom. Niech zajmą się nielegalnym malunkami na ścianach, zaśmiecaniem miejskich lasów, czy czystością na osiedlach – dodaje Grzegorz Herbszt.

Jednak ostateczna decyzja, w sprawie likwidacji lub pozostawienia straży miejskiej powinna leżeć w gestii mieszkańców naszego miasta.

(BL)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do