Reklama

Jeszcze niedawno Szymon Hołownia grzmiał na brudną energię z węgla. Dziś ponagla rząd o sprowadzanie go i większe wydobycie

Być może Szymon Hołownia powinien więcej czasu spędzać w swoich rodzinnych stronach, gdzie jest dużo przestrzeni i świeżego powietrza, a mniej zabierać głos publicznie zanim zorientuje się, co mówi. W ciągu zaledwie kilku miesięcy kompletnie zmienił on bowiem zdanie w temacie wydobywania, importowania i spalania węgla.

Gdyby ktoś nie pamiętał, to Szymon Hołownia całkiem niedawno twierdził, że kopalnię w Turowie należy natychmiast zamknąć, bo tak stwierdziła w postanowieniu jedna sędzina TSUE. Było to orzeczenie zabezpieczające, kiedy trwał jeszcze spór o kopalnię Turów Polski z Czechami. Dziś ten sam Szymon Hołownia martwi się brakiem węgla w Polsce i jego ceną. Apeluje do rządu o jak najszybszy import tego surowca i zwiększenie wydobycia na miejscu w Polsce. Mimo, że na niespełna rok przed bandycką napaścią Rosji na Ukrainę twierdził, że trzeba odejść od wydobycia węgla, od energii węglowej, bo trzeba koniecznie chronić klimat.

- Czas odmierza nam dziś nie tylko tykająca coraz szybciej klimatyczna bomba zegarowa, ale też koszmarne koszty spalania węgla. Ceny energii elektrycznej w Polsce należą do najwyższych w Europie, bo elektrownie muszą płacić za to, że produkują brudną energię z węgla – takie słowa padły z ust Szymona Hołowni na mniej niż rok przed napaścią Rosji na Ukrainę.

Dziś już wiadomo, że wojna wywindowała ceny do niebotycznych wskaźników. Na dodatek dotychczasowa polityka Unii Europejskiej nakazała krajom, także Polsce, ograniczenie wydobycia węgla, a energię produkowaną ze spalania węgla obłożyła podatkami niemal do granic możliwości. To tak zwane opłaty wynikające z narzuconych przez UE uprawnień do emisji CO2. Czyli mówiąc wprost – nic innego jak opłaty z handlu powietrzem.

Szymon Hołownia przed wojną na Ukrainie twierdził, że przyszłością jest tak zwana zielona energia i to samo twierdzi dziś. Mimo, że w Polsce nie da się wyprodukować aż takiej ilości energii z tego rodzaju źródeł. Być może początkujący polityk nie wie, że wiatr nie zawsze wieje, albo że słońce nie zawsze świeci, co może przełożyć się na brak energii w ogóle. W każdym razie Szymonowi Hołowni odmieniło się na tyle, że widząc obecne ceny węgla już nie apeluje o zamknięcie kopalni i odejście od brudnej energii. Teraz apeluje do rządu, aby takiej energii w Polsce było więcej i jeszcze na dodatek, żeby była tańsza.

- Trzeba dzisiaj w trybie awaryjnym zorganizować ludziom węgiel. Więc trzeba zaimportować ten węgiel realnie – powiedział w swoim nagraniu w mediach społecznościowych Szymon Hołownia, zarzucając przy okazji rządowi, że „opowiada tylko", że „sprowadzą z RPA, z Australii". – Gdzie jest ten węgiel? I zwiększyć krajowe wydobycie. Ten węgiel musi być na rynku – dodał.

Z tym, że nawet zwiększenie dostaw węgla do Polski i zwiększenie jego wydobycia na miejscu, nie rozwiążą problemów wysokich cen. Wszystko dlatego, że Unia Europejska wciąż nie zrezygnowała z handlu powietrzem i w związku z tym z koniecznością ponoszenia wysokich kosztów pozyskiwania energii ze spalania węgla. Na ten temat z ust polityka z Białegostoku jednak recepta żadna nie padła.

(K. Adamowicz/ Foto: Twitter.com/ Szymon Hołownia)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do