Reklama

Kocham Białystok: Skoro jest antydemokracja, trzeba pójść na wybory

Tym razem nie chodzi o rzekome łamanie Konstytucji, ani ograniczanie praw obywatela jako takiego. Komitet Kocham Białystok zwrócił uwagę na działalność niektórych mediów, jakie relacjonują tegoroczną kampanię wyborczą do samorządu. Wnioski są takie, że trzeba zachęcić mieszkańców do aktywnego udziału w głosowaniu.

Marcin Sawicki, lider komitetu Kocham Białystok, zwrócił się z apelem do mieszkańców Białegostoku, którzy posiadają meldunek w innych gminach, aby nie odkładali na później dopisania się do rejestru wyborców w stolicy Podlasia. Czynność ta zajmuje bardzo niewiele czasu, ale pozwoli oddać głos w miejscu faktycznego zamieszkania. To ważne, ponieważ od wyniku wyborów zależy także przyszłość tych mieszkańców, którzy nie są w Białymstoku zameldowani.

- Chcielibyśmy zachęcić wszystkich wyborców, aby wzięli udział w tych wyborach i wykonali bardzo prostą procedurę. Otóż, na ulicy Branickiego trzeba się udać do urzędu miasta. Tam jest pokój 19 i trzeba przyjść z ksero dowodu osobistego i dodać się do rejestru wyborców na terenie gminy. Wtedy też w terminie trzech dni otrzymamy odpowiedź, czy zostaliśmy dodani do takiego rejestru i będziemy mogli wziąć udział w głosowaniu – powiedział Marcin Sawicki, kandydat na prezydenta Białegostoku z komitetu Kocham Białystok.

Dodaje, że warto zrobić to już teraz, zanim w urzędzie pojawią się kolejki. Ale wskazuje jeszcze na inny czynnik. Okazuje się, że sondaże, które podają różne nośniki informacyjne, nie uwzględniają ani jego – jako kandydata na prezydenta Białegostoku – ani także komitetu wyborczego, z którym ma zamiar powalczyć o głosy wyborców. Takie sondaże trafiają do opinii publicznej, przez co część wyborców może w ogóle nie posiadać wiedzy o istnieniu samego kandydata, jak i jego komitetu.

Jest jeszcze bardziej przykra sprawa. Mianowicie, w najbliższy wtorek odbędzie się pierwsza w tych wyborach debata prezydencka. Realizuje ją radio TOK FM. Marcin Sawicki, jako jedyny nie został zaproszony jako kandydat na prezydenta Białegostoku. Może wziąć udział, ale wyłącznie jako publiczność.

- Kiedy zapytałem, jakie jest kryterium doboru, bo ja rozumiem, że jest urzędujący prezydent, pytam, czy mikroportów wam brakuje? To ja przyniosę. Kamery? Sprzętu jakiegoś? Nie ma problemu, zorganizuję. Oni powiedzieli – nie. To są kwestie techniczne. Dziwi mnie to, bo jeśli doszło do takiej sytuacji, że faktycznie jest ograniczona liczba miejsc, to powinno – moim zdaniem, tak by było uczciwie – mieć miejsce głosowanie kandydatów, poza urzędującym prezydentem miasta Białegostoku, którzy mogą zabrać głos. Nie wiem w jaki sposób ma wyglądać demokratyczna debata, w której jeden z kandydatów został pozbawiony głosu – przekazał Marcin Sawicki.

Lider komitetu Kocham Białystok uważa, że być może wynika to z sondaży, w których jego komitet ma wyższe poparcie niż przekazuje się opinii publicznej i niektóre media, postanowiły ten komitet oraz jego program – zamilczeć. Marcin Sawicki tego rodzaju praktyki uważa za antydemokratyczne i podkreśla, że każdy powinien mieć równy dostęp do mediów. Pochwalił te media – wśród nich także naszą redakcję – które rzetelnie relacjonują każdy przekaz, każdego komitetu w kampanii samorządowej. Pomijanie jego i jego komitetu wyborczego w debacie publicznej, tym bardziej – zdaniem Sawickiego – powinno skutkować dopisaniem się mieszkających w Białymstoku, ale tu nie zameldowanych osób, do rejestru wyborców i oddanie głosu w wyborach samorządowych.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do