
W doskonałych humorach wracają gracze Jagiellonii z Płocka. Żółto-czerwoni wygrali 2:1 z Wisłą mimo, że zagrali bez Gutiego, który pauzuje za kartki i była to bardzo widoczna luka w defensywie. Zastąpił go Nemanja Mitrović, a Piotra Tomasika Guilherme. Poza tym żółto-czerwonym bardzo źle się grało z Wisłą Płock: Jaga przegrała z tym zespołem aż 8 ostatnich spotkań.
Początek meczu był średnio ekscytujący: białostoczanie starali się grać uważnie w obronie, miejscowi z kolei też nie przesadnie forsowali tempa. Niestety pierwszy groźny strzał na bramkę żółto-czerwonych zakończył się utratą gola: Dominik Furman zacentrował na głowę Igora Łasickiego, który pokonał Mariana Kelemena. Szybka utrata gola pozbawiła białostoczan resztek animuszu i przez kilka minut byli tłem dla rywali. Dopiero w 28 minucie Taras Romańczuk nie wykorzystał doskonałej okazji strzelając z kilku metrów prosto w Seweryna Kiełpina. Kilka minut groźnie strzelał Arvidas Novikovas, ale tutaj zabrakło szczęścia: po kiepskiej interwencji Kiełpina futbolówka turlała się koło bramki Wisły. Gospodarze odpowiadali niecelnymi strzałami kiksami, a goście jeszcze w 40 minucie stworzyli znakomitą okazję bramkową ale Novikovas spudłował z 7 metrów.
W II połowie białostoczanie zaryzykowali i zaatakowali. I już w 52 minucie po zatrzymaniu piłki ręką przez jednego z graczy z Płocka żółto-czerwoni mieli swoją szansę z rzutu karnego. Wykorzsytał ją Novikovas. Jagiellończycy próbowali pójść za ciosem i dalej odważnie atakowali. Miejscowi odpowiadali kontratakami i bardzo groźnymi okazjami po rzutach rożnych i wolnych. W 61 minucie znakomitą szansę miałby Fedor Ćernych, który wyprzedził golkipera miejscowych, ale nie opanował piłki. W 69 minucie doszło do kontrowersji: najpierw w polu karnym gości padł jak ścięty Kante (powtórki nie zostawiały wątpliwości, że była to symulacja) a sędzia w pierwszej chwili wskazał na wapno. Potem jednak - po dłuższej przerwie (na meczu nie było VAR-u) i konsultacji z asystentami wycofał się ze swojej decyzji.
W 74 minucie białostoczanie cieszyli się kolejny raz: po podaniu Ćernycha Romanczuk popisał się potężną bombą pokonując Kiełpina. W odpowiedzi Wisła stworzyła groźną sytuację, ale sytuację uratował niezmordowany Ćernych.
W 80 minucie doszło do kolejnej kontrowersji i znowu na korzyść Jagi: piłka wylądowała ostatecznie w bramce żółto-czerwonych, ale asystent wskazał spalonego i gol nie został uznany. Jagiellończycy podrażnieni zagrożeniem odpowiedzi bardzo groźną akcją Ćernycha, który okiwał graczy Wisły i popisał się strzałem, który z ogromnymi kłopotami wybronił Kiełpin.
Do końca meczu białostoczanie kontrolowali już wynik utrzymując zwycięstwo i odnosząc pierwsze od bardzo dawna zwycięstwo nad Nafciarzami. Triumf dał im fotel wicelidera.
Wisła Płock - Jagiellonia Białystok 1:2 (1:0). Bramki: Łasicki 14 - Novikovas 52-karny, Romanczuk 74. Żółte kartki: Michalak, Stefańczyk, Kanté (Wisła), Burliga, Wlazło (Jagiellonia). Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów: 4111.
Wisła Płock: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Damian Byrtek (11 Bartłomiej Sielewski), Igor Łasicki, Arkadiusz Reca - Damian Rasak (77 Mateusz Piątkowski), Dominik Furman - Konrad Michalak (73 Semir Stilić), Nico Varela, Giorgi Merebaszwili - Jose Kante.
Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme - Taras Romanczuk, Piotr Wlazło - Przemysław Frankowski (78 Rafał Grzyb), Karol Świderski (72 Cillian Sheridan), Arvydas Novikovas (70 Łukasz Sekulski) - Fiodor Cernych.
(Adam Remy/ Foto: pixabay.com/ ball)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie