
Jagiellonia w przedostatnim tegorocznym meczu ekstraklasy rozgromiła Koronę Kielce. Efektownym zwycięstwem 5:1 żółto-czerwoni pożegnali się z własną publicznością. Białostoczanie zajmują miejsce na podium i jeśli w piątek we Wrocławiu nie przegrają ze Śląskiem to przezimują zajmując miejsce w pierwszej trójce. Przy zbiegu korzystnych okoliczności mogą awansować w tabeli jeszcze wyżej.
Wtorkowy mecz był wyjątkowo efektownym zakończeniem piłkarskiej jesieni. Jagiellonia od samego początku narzuciła rywalom swój styl gry: atakowała z rozmachem i już w 11 minucie prowadziła po strzale Arvidasa Novikovasa. Rywale odpowiedzieli dziesięć minut później groźnym strzałem, po którym Mariusz Pawełek skapitulował. Potem jednak na boisku panowała Jagiellonia dokumentując to bramkami Łukasza Sekulskiego i Karola Świderskiego. Po przerwie dalej w natarciu byli gospodarze, a królem polowania był Sekulski, który wykończył podanie Guilherme. W 67 minucie wynik ustalił Bartosz Kwiecień. W końcówce meczu żółto-czerwoni mogli pokusić się o znacznie bardziej efektowne rozmiary triumfy, ale zawodnicy ewidentnie spoczęli na laurach rozkoszując się przewagą na murawie.
Po meczu chwilę wielkiej satysfakcji miał trener Ireneusz Mamrot, który usłyszał gromkie "Sto lat" od fanów Jagiellonii. Szkoleniowca trochę martwią żółte kartki Kwietnia i Tarasa Romanczuka, które eliminują obu z meczu we Wrocławiu - ostatniego w tym roku.
- Nie będę ukrywał, że rozmiary tego zwycięstwa nas cieszą. Wiemy, z jakim zespołem graliśmy. Korona obok Górnika jest najbardziej chwaloną drużyną przez dziennikarzy i ekspertów. Zmierzyliśmy się z silnym zespołem, ale zagraliśmy dziś bardzo dobry mecz. Cieszy mnie skuteczność, bo dzisiaj tych sytuacji zbyt wiele nie zmarnowaliśmy. Z tego na pewno jesteśmy zadowoleni. Z czego jesteśmy niezadowoleni? Na pewno z tego, że wyleciało nam dwóch środkowych pomocników na najbliższy mecz ze Śląskiem i zwłaszcza kartki Bartka można było uniknąć, bo było to już przy wyniku 5:1. Trudno, ta ambicja wzięła górę. Na koniec chciałem podziękować kibicom za całą rundę, a szczególnie za miłą niespodziankę, która miała miejsce po meczu. W środę mam urodziny i z całego serca im za to dziękuję – powiedział Ireneusz Mamrot.
Ostatni akord piłkarskiej jesieni w Białymstoku był znacznie lepszy niż dotychczasowe występy wicemistrzów Polski. Białostoczanie spisują się w nim znacznie słabiej niż w poprzednim sezonie zarówno pod względem stylu gry jak i wyników. Zauważyli to fani Jagi, którzy zaczęli coraz mniej licznie zasiadać na trybunach białostockiego Stadionu Miejskiego. Efektowne 5:1 i miejsce w ścisłej czołówce ekstraklasy poprawiło nastroje i zapewniło żółto-czerwonym dobre miejsce przed przerwą zimową i komofort w przygotowaniach i poszukiwaniu wzmocnień w zimowym okienku transferowym.
Jagiellonia Białystok – Korona Kielce 5:1 (3:1). Bramki: Arvydas Novikovas 11, Łukasz Sekulski 29, 64, Karol Świderski 44, Bartosz Kwiecień 67 - Jacek Kiełb 21.
Jagiellonia: Mariusz Pawełek - Rafał Grzyb, Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme (84 Marek Wasiluk), Przemysław Frankowski, Bartosz Kwiecień, Taras Romanczuk, Arvydas Novikovas (61 Fiodor Cernych), Karol Świderski (74 Martin Pospisil), Łukasz Sekulski
(AR/ Foto: Tomasz Jastrzębski)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie