Poznać smaki Podlasia i okolic. Można, przynajmniej w założeniu, bo w praktyce bez problemu da się poznać smaki pizzy, sushi lub kuchni meksykańskiej. Gdzie w tym wszystkim jest Podlasie i jego walory kulinarne? Gdzieś pomiędzy tymi wyżej wymienionymi. Od dziś rusza Białostocki szlak kulinarny.
Urzędnicy mają całe mnóstwo świetnych, wręcz genialnych pomysłów, szkoda że poza nimi nikt tych pomysłów nie rozumie i nie kupuje. Jednym z nich była, a w zasadzie jest impreza o hucznej nazwie „Białostocki szlak kulinarny”. Pomysł na promowanie się jedzeniem nowy nie jest. Ale jakim cudem można zakładać, że ktoś zechce poznać smaki Podlasia poprzez pizzę lub sushi? Posypały się gromy na fan page Wschodzącego Białegostoku, który owa imprezę promuje. Słusznie użytkownicy wytykają błędy pracownikom zajmującym się promocją Białegostoku.
„Nasze pieniądze na głupoty, jakie to przykre. Na czym ma polegać PROMOCJA? Czy ktoś z władz wierzy, że turyści przyjadą specjalnie do Piwiarni Warka lub pizzerii Fuks, a może na sushi? Przykro mieć takich speców od promocji” – pisze jeden z użytkowników. „Wyrzucone w błoto pieniądze na promocję pizzy i sushi. To jest MOJA opinia Mieszkańca Miasta” – komentuje inny.
Oczywiście, poza pizzą i sushi oraz kuchnią meksykańską można spotkać restauracje serwujące tradycyjne potrawy, charakterystyczne dla naszego regionu. Nie brak również innych, które podają tradycyjne polskie dania. Jednak organizatorzy akcji powinni pamiętać o głównym celu, jaki przyświeca „Białostockiemu szlakowi kulinarnemu”. Czyli promocji regionu i miasta Białystok.
- Szukałem w internecie bliższych informacji o tym, co i gdzie będzie się działo. Jest tego niewiele. Dziś wujek gogle wszystko powie o dowolnych publikacjach. I wiecie co? Nikt nigdzie nie pisał o żadnym szlaku. Tylko w Krakowie mają informacje z ubiegłych lat, bo nikt nawet nie pokwapił się wysłać im informacji, że nie ma już u nas restauracji Bierhalle, 7 Pokus i kilku innych. Wstyd i wywalanie pieniędzy w błoto – mówi Mateusz Grygoruk. – Na co komu taka promocja? Do kogo ma trafić? Do mnie? Ja wiem co to są bliny albo kindziuk! – dodaje.
Organizator Szlaku – Urząd Miejski w Białymstoku mówi na swoich stronach oraz fan page Wschodzący Białystok, że to szlak po najlepszych restauracjach w mieście. Mieszkańców Białegostoku dotyczą przecież promocje oraz informacje o tym, co i gdzie można zjeść. Jest to inicjatywa promująca białostockich restauratorów, którzy sami zgłaszają się do udziału w tym projekcie. Niestety np. gdański, krakowski, śląski, czy poznański szlak kulinarny były skoordynowane z biurami podróży, różnymi mediami z całej Polski. Turysta jadący do któregokolwiek z tych miast dowiedział się wcześniej co i gdzie można zjeść, gdzie warto zajrzeć, co się je w danym regionie.
„Na szlaku jest głownie Pizza, sushi, meksyk a miało być tak: Bogactwo kuchni woj. podlaskiego to w szczególności wynikowa wpływów kuchni litewskiej, białoruskiej, rosyjskiej, tatarskiej, żydowskiej i ukraińskiej. Ktoś dba o to jak wydawane są pieniądze? na promocję pizzy? Już widzę tłumy turystów, którzy walą do Białegostoku na pizzę, sushi i dania kuchni meksykańskiej. MYŚLICIE czasem z nudów URZĘDNICY?” – pisze na stronie Wschodzącego Białegostoku rozzłoszczona Kamila.
- Nawet, jeśli ma to służyć mieszkańcom Białegostoku wypadałoby to jakoś ubrać i zorganizować inaczej. Wszystko powinno być aktualizowane i napisane wyraźnie, że szlak kulinarny jest do tego, by białostoczanie dowidzieli się, jakie mamy tu restauracje, gdzie i za ile można coś zjeść. Inaczej to nie ma sensu. Domyślam się, że skoro organizatorem jest Urząd Miejski, to za tę akcję zapłaciliśmy wszyscy. Tylko nie rozumiem dlaczego przy takim założeniu mam dotować prywatnych przedsiębiorców – mówi nam Katarzyna Wasilewska.
Na stronie internetowej Białostockiego Szlaku Kulinarnego jest napisane: „Szlak tworzą 32 restauracje, które w większości zlokalizowane są w centrum miasta!” Nawet tu jest błąd bo na tej samej stronie restauracji jest 33, a nie 32. Poza tym zniżki na jedzenie w ramach szlaku kulinarnego mogą otrzymać tylko i wyłącznie użytkownicy smartfonów z androidem. Białostoczanie posiadający inne systemy muszą oblizać się smakiem… zamiast zniżek.
(K. Wiktorzuk/ Foto: Ania i Artur Nowaccy/ Facebook/ Białostocki szlak kulinarny)
Komentarze opinie