Reklama

Lecą wióry: I po balu panie leśniczy!

Leśniczy Zdzisio obudził się po zabawie sylwestrowej z przekonaniem, że podczas zabawy poszło coś zupełnie nie tak. Wprawdzie nie pamiętał nawet tego kiedy wybiła północ, ba! ostatnie wydarzenia jakie pamiętał miały miejsce około 22, ale był święcie przeświadczony, że w dalszej części wieczoru, doszło do jakiegoś niezbyt przyjemnego wydarzenia.

Świadczył o tym niewiarygodnie mocno zaciśnięty na szyi krawat, wielka plama po barszczu na koszuli, urwany rękaw marynarki i jakieś dziwne i głębokie rany na łydkach. Nie wspominając o obrażonej małżonce, rosłej i postawnej Kaszubce, która w takim stanie pozwoliła mu spać na werandzie.

- O! Przyszedł! – powitała go kwaśno, kiedy zjawił się w kuchni, celem ugaszenia niewyobrażalnego pragnienia – Pijak! Niekulturalny troglodyta! Neandertal! Australopitek! Będziesz smażył się w piekle razem z pomysłodawcą rabunkowej rębni stopniowej udoskonalonej! Razem z wszystkimi pracownikami lasów, którzy kiedykolwiek przyjmowali nielegalne korzyści majątkowe, narażając na straty Skarb Państwa!

Leśniczy Zdzisio wytrzeszczył oczy:

- Rozum ci odjęło nieszczęsna babo, w której łbie ani chybi zamieszkała setka diabłów?! Czegóż strzępisz ozór?!

- Zasłaniaj się amnezją, ty, ty… Rozpustniku! W życiu się nie spodziewałam, że cię tak chuć rozpiera, ty, ty…stary chutliwy lubieżniku! Oto do czego prowadzi praca w lesie! Ten cały jod! To przebywanie w lasach mieszanych świeżych! Te paprocie i chrobotki i ich rozwiązłe oddziaływanie! Boże! Spraw żeby rozpustne leśnictwo Krużganki, tak jako wszeteczna Sodoma i Gomora przepadło w Otchłani! Taki stary a taki na feromony nieodporny! Ja wiedziałam, że wieszanie pułapek feromonowych na kornika drukarza przyniesie uboczne skutki!

- Czy możesz mi wreszcie wyjaśnić o co chodzi!?- wydarł się leśniczy Zdzisio, czerwieniejąc jak gotowany homar.

- O twój lubieżny taniec z niejaką główną księgową z nadleśnictwa, ty, ty nienasycone i rozpasane zwierzę!

- Z kim ja tańczyłem?!- złapał się za głowę leśniczy- Z tą wiedźmą?! Matko Boska! Koledzy się mnie wyrzekną!

- Toż to był prawdziwy taniec godowy! Znalazł się głuszec! Toż to po prostu nieprzyzwoite łapać ludzi w takich miejscach i to na oczach całego nadleśnictwa!

- Widać musiała mi się jakaś sprawa w księgowości do załatwienia przypomnieć- filozoficzne podrapał się w głowę leśniczy – I jak to się skończyło?

- Tak jak powinno! – powiedziała surowo małżonka leśniczego- Jak tylko wstałam od stołu, tamta uciekła przez okno, na swoje szczęście. A na twoje szczęście pod ręką miałam tylko wazę z barszczem!

- A te rany na łydkach?- zapytał leśniczy.

- Szarik bardzo nie lubi jak ktoś biega na czworakach po podwórku- odparła małżonka.

(http://lecawiory.blog.pl/2016/01/01/i-po-balu-panie-lesniczy/ Foto: sxc.hu/ drunk)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do