
Jagiellonia ma solidną zaliczkę przed rewanżowym meczem 1/16 finału Ligi Konferencji. W zasadzie jest o krok od promocji do 1/8, ale choć podobno zwycięzców się nie sądzi to ktoś kto oglądał cały mecz musi mieć świadomość, że wynik jest dużo lepszy niż gra. Dużo, dużo lepszy. Żółto-czerwoni wygrali bo rywale mieli większe problemy niż oni sami i są zabójczo skuteczni. Niestety zabójcza była także postawa naszej defensywy w Serbii. Aby myśleć z optymizmem o przyszłości trzeba sporo poprawić.
- Zespół FK TSC Baćka Topola jest bardzo powtarzalny w swojej grze, tożsamości, tym jak wspólnie z trenerem patrzy na piłkę. Jest to sposób konsekwentnie realizowany od dłuższego czasu. Obszar gry przeciwnika, który analizowaliśmy, jest rozpięty w czasie i liczbie spotkań. Informacji mamy dużo, a kolejny mecz utwierdza nas w tym, czego mamy się spodziewać, jaka to jest drużyna. Uważam, że to bardzo dobrze świadczy o zespole, trenerze oraz odbywającym się w tej drużynie procesie. Są konsekwetni oraz powtarzalni, ta drużyna jest jakaś. To wyłącznie komplement. Wiemy, jak Baćka gra. Wiemy, co chcemy wykorzystać, aczkolwiek zawsze wszystko weryfikuje boisko - mówił przed meczem Adrian Siemieniec, trener Jagi.
Szkoleniowiec miał przed meczem prawdziwy ból głowy z tym jak skompletować linię defensywną żółto-czerwonych. W szeregach Dumy Podlasia były solidne dziury: brak Michala Sacka (kartki), Duśana Stojinović (kontuzja, wszedł w końcówce meczu) trzeba było jakoś uzupełnić, a już wcześniej zabrakło Adriana Diegueza (wraca do zdrowia po operacji kolana). W tej sytuacji na boisko wszedł kto był zdrowy i stwarzał nadzieje, że będzie się mylił rzadziej niż kolega. Tak chyba należałoby sens ustawiania linii defensywnej w tym meczu. A czy ta linia była murem broniącym dostępu do bramki Sławomira Abramowicza to już rzecz dyskusyjna. Na pewno egzamin zdał Norbert Wojtuszek, który dwukrotnie uratował Jagę przez utratą gola. Nieźle spisał się też Enzo Ebosse, ale cała gra defensywy Jagiellonii jako całości mogła przyprawić o atak serca. Na szczęście z przodu skuteczni byli Jesus Imaz i Afimico Pululu.
Początek meczu należał zdecydowanie do gospodarzy. Tak jak pisaliśmy w zapowiedzi: Baćka Topola jest drużyną, która lubi mieć piłkę w swoim posiadaniu i dobrze czuje się, gdy atakuje. I w pierwszym kwadransie gry robiła to co lubi: przetrzymywała piłkę i atakowała. Gdyby w 8 minucie Wojtuszek nie zdążył zablokować strzału Marko Lazeticia, który w polu karnym nie miał swojego opiekuna to Jaga już wtedy przegrywałaby 0:1. W 18 minucie ponownie interwencja Wojtuszka zapobiegła utracie gola po tym, gdy Stefan Jovanović otrzymał podanie na wolne pole i w polu karnym podawał do lepiej ustawionego Lazeticia. Potem szansę miał Imaza, który spudłował. Nawet jednak gdyby trafił i tak gol nie byłby uznany z powodu spalonego.
W 28 minucie kibice żółto-czerwonych złapali się za głowy: piłka trafiła na lewe skrzydło do Prestige Mboungou, który przełożył sobie piłkę na prawą nogę i precyzyjnie strzelił. Piłka uderzona z 16 metrów okazała się nie do obrony dla Abramowicza i było 0:1. Trzy minuty później miejscowi popełnili błąd (choć lepiej byłoby powiedzieć wielbłąd). Milan Radin próbował wybić długie podanie głową. Uczynił to tak nieporadnie, że piłka wpadła pod nogi Jesusa Imaza, a ten będąc sam na sam z doświadczonym Veljko Ilić posłał ją do bramki. Kilka minut później Imaz znowu był przed golkiperem TSC, ale postanowił podać do lepiej ustawionego Pululu, a ten nie trafił czysto w piłkę. Na tym skończyła się pierwsza połowa, w której żółto-czerwoni popełniali dużą liczbę błędów, często tracili piłkę i grali jakoś bardzo elektrycznie.
Początek drugiej połowy należał do Dumy Podlasia. Mistrzowie Polski mieli dwie wyborne okazje na objęcie prowadzenia. Najpierw Leon Flach otrzymał podanie za plecy obrońców i wystawił piłkę dla Pululu. Ten niestety chciał być precyzyjny i uderzył piłkę zbyt lekko i golkiper serbskiej drużyny obronił strzał. Dobitka Darko Čurlinov powinna była zakończyć się golem, ale ponownie klasę pokazał Ilić. W 68 minucie Pululu z kolei był podającym, a szansę na gola miał Imaz. Hiszpan próbował sięgnąć piłki, ale nie dał rady. Szkoda, bo gdyby to zrobił bramka byłaby pewna. W 81 minucie potwierdziło się to co pisaliśmy o skłonności do baboli obrońców gospodarzy: Đorđević fatalnie odbił głową piłkę podawaną ze środka pola. Przejął ją Pululu i z prawie 25 metrów mocnym strzałem po koźle pokonał Ilića. TSC dobił Jarosław Kubicki, który wywalczył górną piłkę wygrywając pojedynek w powietrzu z rywalem i podał do Imaza. Hiszpan wybiegł zza pleców obrońców gospodarzy i strzałem z powietrza ustalił wynik na 3:1.
.
Na początku drugiej połowy "Jaga" zmarnowała dwie doskonałe okazje na bramkę. Po podaniu za linię obrony Leon Flach zostawił piłkę Pululu, a snajper białostockiego klubu uderzył za lekko i interweniował Ilić. Do dobitki dobiegł Darko Čurlinov, jednak jakimś cudem bramkarz gospodarzy zdążył złapać futbolówkę. W 68. minucie z kolei Pululu strącił piłkę głową do Imaza, ale Hiszpan nie zdołał jej sięgnąć. W 81. minucie Đorđević źle wybił głową dalekie podanie i Pululu z około 25 metrów mocnym strzałem po koźle dał swojej drużynie prowadzenie. Kilka minut później Jarosław Kubicki w walce o górną piłkę odegrał do wybiegającego zza obrońców Imaza, a Hiszpan strzałem z powietrza zdobył swoją drugą bramkę.
Po meczu trener Siemieniec przestrzegał przed hurraoptymizmem przed rewanżem.
- Dzisiaj wygraliśmy spotkanie, ale nie uzyskaliśmy jeszcze promocji, więc generalnie kwestia awansu rozstrzygnie się w dwumeczu. Jeśli mowa jest o dwóch meczach to raczej mało prawdopodobne jest, żeby awansowała drużyna, która po prostu jest słabsza. Trzeba poczekać na drugi mecz, dzisiaj zapracowaliśmy na dobrą zaliczkę, ale tak jak mówię, wygraliśmy tylko spotkanie, niczego jeszcze nie uzyskaliśmy i ta sprawa awansu się rozstrzygnie w drugim meczu - mówił po meczu dla Polsat Sport.
FK TSC (Bačka Topola) - Jagiellonia Białystok 1:3 (1:1). Bramki: Prestige Mboungou 28 - Jesús Imaz 31, 88, Afimico Pululu 81. Żółta kartka: Luka Capan (Baćka Topola). Sędziował: António Nobre (Portugalia). Widzów: 2550
TSC: Veljko Ilić - Mateja Đorđević, Miloš Degenek, Luka Capan, Viktor Radojević - Stefan Jovanović (84 Miloš Pantović), Milan Radin, Petar Stanić, Prestige Mboungou - Ivan Milosavljević (90 Aleksa Pejić), Marko Lazetić (76 Bence Sós).
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Norbert Wojtuszek, Mateusz Skrzypczak, Enzo Ebosse (70 Dušan Stojinović), João Moutinho - Miki Villar (78 Oskar Pietuszewski), Jarosław Kubicki, Leon Flach (78 Taras Romanczuk), Jesús Imaz, Darko Čurlinov (70 Kristoffer Hansen) - Afimico Pululu (86 Lamine Diaby-Fadiga).
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie