
Festiwal Lumo Bjalistoko kolejny raz zagościł w przestrzeniach publicznych naszego miasta. I kolejny raz mieszkańcy wyszli zobaczyć różnego rodzaju instalacje, pokazy i mappingi. Chodziło o to, żeby białostoczanie przede wszystkim inaczej spojrzeli na swoje miasto.
Na festiwal składały się, jak co roku, różne dziedziny sztuki i działalności twórczej wykorzystujące światło. Na budynkach zaprezentowano mappingi i iluminacje, których uzupełnieniem są murale. W parkach i na placach zbudowano różnorodne instalacje artystyczne, a między nimi odbywały się mają pokazy sztuk performatywnych.
- Śródmieście Białegostoku wypełniamy światłem, ruchem i dźwiękiem – co od pierwszej edycji przyciąga wielotysięczną publiczność. Zapraszamy do tego, aby przez dwa festiwalowe wieczory mieszkańcy zamienili się w turystów. Warto zwiedzać z nami centrum miasta, często na nowo odkrywając rynki i place, zabytki i tereny zielone – mówili jeszcze przede festiwalem przedstawiciele Stowarzyszenia Kreatywne Podlasie, które jest jednym z organizatorów wydarzenia.
W Festiwalu Lumo Bjalistoko chodzi przede wszystkim o to, żeby wyciągnąć mieszkańców naszego miasta z domów. Szaruga jesienna potrafi zdołować niejedną osobę, a kolorowe iluminacje i pokazy zawsze choć trochę napełniają optymizmem. Tym, którzy zawiedzeni wychodzi z centrum Białegostoku, przypominamy że nasz festiwal światła kosztuje niewiele. Porównując go do łódzkiego, czy innych, należy wiedzieć, że białostoccy organizatorzy mają nawet dziesięciokrotnie mniej funduszy na prezentacje i atrakcje, jakie mogą zaserwować widzom.
Białostoczanie szczególnie pokochali pokazy tańca z ogniami oraz mappingi. Wzbudziły one wiele pozytywnych komentarzy, podobnie jak i podświetlenia kilku budynków w centrum naszego miasta. Najmłodszym z kolei bardzo do gustu przypadł pokaz kukiełkowy na Rynku Kościuszki. Z pewnością każdy mógł znaleźć coś ciekawego dla siebie, jeśli tylko zdecydował się na wyjście z czterech ścian. A o to głównie chodziło, żeby wyjść i spojrzeć na Białystok zupełnie inaczej.
- Szału nie ma, ale jest miło. Miasto jest kolorowe, chodzi dużo ludzi, mimo tego, że jest zimno. W sumie fajnie – mówi Kamila.
- Zawsze to coś innego. Przeszliśmy się, pozwiedzaliśmy Białystok wieczorową porą, a teraz idziemy na grzańca, bo chłodno. Liczę, że za rok będzie lepiej – podzielił się z nami Arkadiusz.
Festiwal Lumo Bjalistoko jest tworzony przez białostoczan – ludzi z pasją, którzy po godzinach spotykają się, aby wspólnie tworzyć to wyjątkowe wydarzenie artystyczne. Całość ma otwartą formułę programową, jest czymś więcej niż tylko klasycznym festiwalem światła, ale stara się łączyć różne dziedziny sztuki wykorzystujące światło. Liczymy na to, że za rok ponownie kolorowe światło i ciekawe pokazy zagoszczą w Białymstoku. Takie wydarzenia po prostu są potrzebne.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie