Reklama

Mimośrodowo: E – stonia



Witam. To mój najbardziej wakacyjny tekst. Piszę go z dotykowej komórki z Talina. Mam wrażenie, że to najbardziej nieodkryte miasto z kręgu tych "pod nosem".

Mamy tu bliżej niż do Paryża, a trzeba pokonać aż trzy granice. Nie dojedziesz tu z Polski pociągiem ani statkiem, a via baltica wciąż przypomina bardziej via crucis.

Na dzień dzisiejszy do naszego sąsiada dociera tylko jeden pociąg, relacji Warszawa-Kowno. Szkopuł w tym, że jest to pociąg międzynarodowy o relacji skróconej, który bieg kończy w... Suwałkach.

Litwy z Łotwą też nie łączy żaden pociąg ani prom. O wiele łatwiej dopłynąć do Kłajpedy, Lipawy czy Windawy z Niemiec niż z Polski. Widać że z naszej wielkiej i wspaniałej Unii Polsko Litewskiej nie zostało nic.

A już zupełnie nic nie łączy nas z maciupką, ale pozbawioną kompleksów Estonią. Pełnoprawne życie toczy się tu w walących się na głowę fabrykach, na placach budowy, modne knajpki przycupnęły przy nieużywanych torowiskach, letnie ogródki bez trudu wkomponowały się między zasieki więzień. Portowe magazyny już nie straszą pustką, bo rozbrzmiewa tam gwar dzikich lokatorów. W porosyjskich bistrach bez krępacji podają old-schoolowe bliny i herbatę w szklankach. Mam wrażenie, że polski nadzór budowlany nie wydałby zgody na istnienie przynajmniej połowy Talina.

Nawet coś tak w gruncie banalnego jak park zamieniono tu w filozoficzny eksperyment. Park funkcjonuje tu jako Ogród Komunikacji. Lustra ustawione w rabatach przypominają, że rzeczywistość można oglądać pod różnymi kątami. Są nawet wielkie sita, służące do przesiewania słów przez filtr Prawdy, Dobra i Użyteczności. A do tego po średniowiecznych uliczkach wraz z zapachem wędzonej płastugi unosi się Internet, dlatego mogę Wam bez problemu wysłać wakacyjny felieton.

(Krzysztof Szubzda/ Foto: Flickr.com/ Claudio.Ar)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do