Promocje wiosenne ruszyły praktycznie we wszystkich galeriach handlowych. Można kupić nie tylko odzież, ale także kwiaty, sadzonki, sprzęt sportowy i inne przedmioty, z których będziemy korzystać w sezonie wiosenno – letnim. My radzimy zwrócić uwagę na ceny, zwłaszcza odzieży i butów.
Handlowcy mają swoje sposoby, by zarobić. W sumie nie ma się co dziwić, bo po to właśnie prowadzą swoją działalność. Jednak nie zawsze klientom przychodzi zrozumienie tego, co się dzieje więc dają na sobie zarabiać podwójnie. Bluzki, spodnie, płaszcze, buty można kupować w najnowszych fasonach, choć zdarzają się modele z poprzednich kolekcji. Cześć z nich jest droższa niż wcześniej.
- Takie buty widziałam w zeszłym roku. Miałam je kupić, ale w sumie rozmyśliłam się, bo miałam inne wydatki – mówi Izabela Braniecka. – Pamiętam, bo strasznie mi się podobały i były na wyprzedaży jesiennej po 69 zł. A teraz proszę bardzo, dokładnie te same stoją tu na półce, ale kosztują już 89 zł. Nie rozumiem tego.
Zrozumienie jest bardzo proste. Sklep chciał wyprzedać jak najwięcej po poprzednim sezonie, więc obniżył cenę. Obecnie zwiększył się ruch i ten sam towar można sprzedać drożej, skoro nie było chętnych, kiedy było taniej. Nowy sezon, nowe ceny. Nikt przecież nie obiecywał, że będzie taniej. Identycznie sprawa ma się na stoiskach z ubraniami.
- Lubię chodzić po sklepach. Co kilka dni spaceruję sobie i oglądam, czasem kupuję. Dzięki temu widzę co się dzieje. Kupiłam sobie identyczne spodnie w zeszłym roku, tylko że niebieskie, a te czarne są droższe o 15 zł od moich niebieskich – mówi z uśmiechem Patrycja Kaczmarek.
Zdziwić się można przy kasie, a zwłaszcza po odejściu od niej. Płacąc rachunek lepiej popatrzeć czy wszystko się zgadza. Jeśli kupujemy jedną rzecz, problemu być nie musi, ale jeśli kilka, lepiej podliczyć wartość zakupów.
- Kupiłam sobie buty na wiosnę i jeszcze jakieś tam dodatki, w sumie kilka rzeczy. W domu jak zobaczyłam paragon, wyszło na to, że zapłaciłam o 20 zł za dużo. Poszłam z powrotem do sklepu i domagałam się zwrotu. Ale jak przyszło co do czego, to okazało się, że choć buty na wystawie kosztowały 99 zł, ja zapłaciłam 119 zł. Wszystko przez to, że zamiast koloru czarnego wzięłam brązowy. A przecież to takie same buty – żali się Agnieszka Misiuk. – Zamieniłam je na te tańsze i zażądałam zwrotu. Na szczęście nie było z tym problemu.
Kupując gdziekolwiek i cokolwiek podczas wszelkiego rodzaju promocji, wyprzedaży i tak zwanych okazji należy zwracać uwagę na wszystko dwa razy baczniej niż normalnie. Handlowcy i przedsiębiorcy znają prawo rynku nie od dziś i często korzystają na nieuwadze klientów. Polecamy odwiedzać czytniki cen, pytać o faktyczną cenę danego koloru i przede wszystkim nie wierzyć ślepo reklamom oraz gazetkom reklamowym.
Komentarze opinie