
Przedstawiciele rosyjskiej grupy Wagnera, którzy już trafili i których można jeszcze przerzucić na terytorium Białorusi, to tylko wycieńczone niedobitki, które nie stanowią zagrożenia dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Ale mogą przeprowadzać prowokacje na terenach przygranicznych Ukrainy. Tak stwierdził w rozmowie z agencją Ukrinform generał brygady Ołeksij Gromow, zastępca szefa Głównego Oddziału Operacyjnego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy.
Powiedział, że ukraińskie kierownictwo wojskowo-polityczne nie wyklucza, że próba „zamachu stanu” w Federacji Rosyjskiej, spowodowana przez „wagnerowców ”, była niczym innym jak dobrze zaplanowaną inscenizacją dalszego przeniesienia wspomnianych jednostek na terytorium Białorusi.
- Dzisiaj z rozkazu Prezydenta Ukrainy — Naczelnego Wodza Sił Zbrojnych Ukrainy – wzmacniamy nasze wojska, w tym wzdłuż granicy z Białorusią. Jednak, jak już poinformował przywódca naszego kraju, większość najemników została skutecznie zniszczona przez jednostki Sił Zbrojnych Ukrainy, dlatego liczba „Wagnerów”, które można przerzucić na Białoruś, to tylko wyczerpane resztki, które nie mogą stanowić zagrożenia dla profesjonalnie wyszkolonych, dobrze wyposażonych i zmotywowanych żołnierzy Sił Zbrojnych Sił Zbrojnych – podkreślił Ołeksij Gromow.
Zaznaczył, że choć na Białoruś trafiły niedobitki wagnerowców, to terytorium Białorusi najprawdopodobniej będzie wykorzystywane do czasowego pobytu i szkolenia bojowników grupy Wagnera, do wykonywania zadań przede wszystkim w Afryce, a część najemników zostanie wykorzystana jako instruktorzy do szkolenia jednostek Sił Zbrojnych i innych struktur władzy Federacji Rosyjskiej i Białorusi.
- Nie wykluczamy, że w przypadku podjęcia stosownych decyzji prawdopodobne działania wroga mogą obejmować demonstracje i prowokacyjne działania wroga w przygranicznych regionach Ukrainy w celu powstrzymania naszych wojsk i odwrócenia rezerw – dodał. zastępca szefa Głównego Oddziału Operacyjnego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy.
Generał brygady wyraził opinię, że propozycja przerzutu „Wagnerów” na Białoruś jest taktycznym posunięciem nieuznawanego prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki, który nie ma zamiaru wysyłać swoich wojsk na wojnę na Ukrainie, ale nie jest do tego gotowy, żeby stracić patronat głowy Federacji Rosyjskiej Władimira Putina.
- Właściwie sens tego pytania jest znacznie głębszy, niż nam się wydaje. Czy to możliwe, że Łukaszenka rozumie teraz, że ma dwie możliwości: albo uwolnić się od szumowiny Putina, albo stracić prezydenturę, a być może życie, w warunkach zamachu stanu. Jak wiemy, wszyscy dyktatorzy zakończyli swoje życie tylko w jeden sposób. Znajdując się więc w ślepym zaułku, całkiem możliwe, że to właśnie z pomocą „wagnerowców” Łukaszenka może zaspokoić swoje fantazje — wyjaśnił Gromow.
Jednocześnie poinformował, że PMK „Wagner”, mimo nieudanego buntu Jewgienija Prigożyna, po stratach, kontynuuje kampanię i rekrutację bojowników w całej Federacji Rosyjskiej. Według szefa Głównego Oddziału Operacyjnego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy mobilizowani dążą do podpisania umowy z PMK, a nie z Ministerstwem Obrony Federacji Rosyjskiej.
Rzecznik Państwowej Straży Granicznej Ukrainy Andrij Demczenko wyjaśnił, że Białoruś może umieścić na swoim terytorium około 8 tysięcy najemników z grupy Wagnera, a rozwój sytuacji jest pod stałą kontrolą Ukrainy.
(Cezarion/ Foto: Twitter.com/ Ukrinform)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie